1

699 22 0
                                    

Miałem właśnie zamiar położyć Lucy do łóżeczka, które jeszcze przed narodzinami, kupili rodzice Grace. Pewnie myśleli że skoro ich córeczka jest w ciąży to zaraz weźmiemy ślub i staniemy się cudowną rodzinką. Tak się jednak nie stało. Gdyby zgodziła się na tą cholerną aborcję, dalej by żyła. Brakuje mi jej. Uwielbiałem te cudowne poranki, gdy słońce wschodziło, a jego ciepłe i jaskrawe promyki padały nam na twarze. Ona budziła się niemal odrazu. Mnie natomiast potrafiły obudzić jedynie jej cudne usta. Takie piękne, idealne. Z resztą sama Grace była idealna. Teraz jak na nieszczęście budzi mnie ryk tego bachora. Na dodatek dzieciak spać w nocy nie da. Mam dość Lucy, razem z kumplami myślimy co z nią zrobić. Jeszcze aż takim chamem nie jestem by kilku miesięczne dziecko porzucać na drodze. Dom dziecka byłby spoko opcją, ale Mike mówi, że nie jest tam aż tak miło dla dzieci. Nie żeby mi na tym zależało, jednak wolałbym jednak coś gdzie mała będzie czuła się dobrze.

***

- I jak ci idzie tatuśkowanie? - zaśmiał się ironicznie Josh, za co miałem ochotę go udusić. Spiorunowałem go wzrokiem i wzruszyłem ramionami.
- Daj spokój, mam naprawdę dość, ciągle ryczy, spać w nocy nie daje. Już nie patrzmy gdzie będzie dobrze tylko dajmy ją gdziekolwiek! - nerwowo uniosłem na niego głos.
- Elvis mógłby się nią zająć i zostać jej opiekunem prawnym. - zaproponował Luke odkładając swoją puszkę piwa.

W sumie to Elvis lubi dzieci, na dodatek ma narzeczoną więc jeszcze lepiej, dzieciak przynajmniej będzie miał obojga opiekunów.

- Nie głupi pomysł. - oznajmiłem chłopakom, po czym udałem się do pokoju gdzie spała Lucy. Cicho westchnąłem na widok dziecka. Że też los mnie tak pokarał. Niechętne wziąłem małą na ręce i włożyłem do bujaczka w pokoju gościnnym, gdzie siedzieli moi kumple. Lucy się obudziła,  FUCK zaklnąłem. Dzieciak się obudził i znowu drze jape. Po raz kolejny

- Normalnie ojciec roku - odezwał się Luke, gdy schodziłem z bujaczkiem do salonu. Chłopaki działają mi już na nerwy, mówię poważnie.

*
Jest już późno, wygoniłem więc chłopakow i poszedłem pod prysznic. Wzięło mnie na wspomnienia, przy chłodnych strumieniach wody zamknąłem oczy i zacząłem wspomniać Grace.

- Kochanie, źle się czuję - powiedziała zmartwiona Grace, opierając się na moich ramionach.
- Wszystko będzie dobrze - uspokajałem ją, głaskając ją po jej ślicznych długich kręconych włosach.
- Nie misiek, nie będzie dobrze. Muszę wyjechać. Tak będzie dla naszej trójki Najlepiej. - uznała i chwiejnym krokiem wyjęła walizki. Zaczęła się pakować. Zostawiła mi tylko jakąś kartkę i wyszła, odeszła, jak się okazało, na zawsze.

Samotny ojciec - początki (1) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz