ᴇɪɢʜᴛ

172 10 0
                                    


⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Treningi z Loganem były coraz trudniejsze. Mężczyzna z każdym dniem podnosił poprzeczkę młodym X-Menom. Zajęcia grupowe i indywidualne były integralną częścią planu zajęć nastolatków. Wracali ze szkoły, odrabiali lekcje, po czym lecieli na trening z mentorem. I tak każdego dnia, z utęsknieniem czekali na weekend, który teoretycznie powinien być luźniejszy. Nic bardziej mylnego. Od samego rana było coś do zrobienia. A to śniadanie dla wszystkich, a to sprzątnięcie swoich pokoi, pomoc młodszym dzieciakom w nauce. Samemu także wypadałoby się w końcu pouczyć. Do tego treningi z Loganem bądź Hankiem. Niektórzy mieli jeszcze sesje z profesorem Xavierem. Instytut ani na chwilę nie przestawał tętnić życiem. Nawet w nocy. Nocne rozmowy przez telefon, głupie wiadomości wysyłane przez Snapchata. Niektórzy korzystali z uroków nocy i nadrabiali seriale bądź filmy, inni wykończeni całotygodniowym wysiłkiem padali ze zmęczenia. Niedziela była jedynym dniem wolnym, jaki posiadali. Żadnych obowiązków, żadnych treningów. Błogi spokój i leniuchowanie. Uczniowie spali najczęściej do południa, każdy sam robił sobie posiłek, o której chciał i jaki chciał. Mogli odetchnąć, choć jeden dzień odsapnąć od trudów dnia codziennego.

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nie mogła spać. Dochodziła piąta rano, a ona nie mogła spać. Leżała na plecach ze wzrokiem wbitym w sufit. Na poduszce obok niej leżała jej komórka z podłączonymi do niej słuchawkami. Wpatrując się w sufit, słuchała swojej ulubionej playlisty, starając się zasnąć. Nie było to proste, była bowiem całkowicie rozbudzona. Z irytacją stwierdziła w duchu, że w tygodniu nie jest tak pełna energii, jak w niedzielny poranek. Westchnęła pod nosem i wyjęła słuchawki z uszu. Ostrożnie postawiła nogi na zimnej podłodze, by po chwili wstać. Przeciągnęła się ze znajomym trzaskiem kości. Spojrzała na puchowy szlafrok, który leżał na krześle, ale machnęła tylko na niego ręką. Była piąta rano, kto niby miałby chodzić teraz po instytucie? Nikt. Dlatego nie bała się, że ktoś zobaczy ją w przykrótkiej koszulce na ramiona — która według Norah więcej odsłaniała, niż zasłaniała — oraz różowych szortach, które lata świetności miały już dawno za sobą. Nie kłopotała się nawet z szukaniem kapci, które najpewniej schowane były pod łóżkiem. Ostrożnie wstała nie chcąc zbudzić Norah, która spała rozłożona na łóżku w swojej nieśmiertelnej już  [kolor] pidżamie. Pokręciła z rozbawieniem głową i wyszła z pokoju. Na korytarzach panowała przeraźliwa cisza. Wszyscy jeszcze spali, był spokój przerywany jedynie tykaniem zegara, który od niepamiętnych czasów wisiał na ścianie przy schodach. Podłoga była chłodna, ale wyjątkowo przyjemna. Skierowała swoje kroki w stronę kuchni, notując w umyśle, że musi zaopatrzyć się w kilka butelek wody do pokoju. Cisza była przytłaczająca i złowroga, jakby coś czaiło się na dziewczynę tuż za zakrętem. Elektroniczny zegar w kuchni wskazywał godzinę 5:13. Wcale nie poprawiało to humory dziewczyny. Jedyny wolny dzień w tygodniu, a ona cierpi na bezsenność! Potrząsnęła głową i nalała sobie do szklanki zimną wodę z kranu. Upiła kilka łyków, opierając się plecami o szafki. Zamknęła oczy, starając się zignorować zbliżający się ból głowy — obiecała Xavierowi, że nie będzie łykać tabletek jak cukierków.

— Kłopoty ze snem, Cherie? — usłyszała, a szklanka o niemal nie wypadła jej z dłoni.

— Gambit...?

just be normal | AU X-men: EvolutionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz