12

685 54 4
                                    

Weszłam do domu z uśmiechem na twarzy. Była piąta rano. Miałam na sobie za dużą, męską bluzę która sięgała mi do połowy uda. Byłam też umyta i pachnąca, nie było żadnego śladu krwi co mnie cieszyło. Kąpiel i ubrania wzięłam z byle jakiego mieszkania do którego włamał się Jerome, przy okazji zrobiliśmy sobie tam drzemkę. Byłam zadowolona z dzisiejszej nocy.

Szłam dalej przez mieszkanie, starałam się zrobić to jak najciszej. W salonie stało dość dużo butelek po piwie. Poszłam do swojego pokoju.

-Gdzie ty byłaś?- spojrzałam za siebie. Stała tam Katherine w piżamie i patrzyła się na mnie z wyrzutem.

-Nie powinno cię to obchodzić- westchnęłam i weszłam do pomieszczenia, a dziewczynka za mną.

-Z tym psychopatą?- zatrzymałam się i odwróciłam się do niej. Spojrzałam się jej w oczy wściekła.

-Nie nazywaj go tak- warknęłam i podeszłam do niej bliżej- On nie jest psychopatą, jest normalny.

-Może jest, ale nie dla rodziców. Ciesz się że nie powiedziałam im o tym rudzielcu, wiesz jak trudno było ubłagać Elizabeth- mruknęła. Z dołu usłyszałyśmy jakieś krzyki, a dziewczynka przewróciła oczami- Znowu się kłócą- powiedziała i wyszła. Usiadłam na łóżku z uśmiechem. Nagle usłyszałam odgłos spadania czegoś i krzyk jednej z sióstr. Szybko zbiegłam na dół i poszłam do salonu. Katherine leżała na podłodze, a matka się nad nią pochylała, także do niej podbiegłam. Z jej oczu ciekły łzy i trzymała się za rękę na którą upadła.

-Mogła nie pyskować!- krzyknął ojciec, a ja spojrzałam się na niego i przed nim stanęłam.- Też chcesz oberwać?!- krzyknął do mnie, uśmiechnęłam się.

-Żałosny jesteś- mruknęłam i z ręki wyjęłam mu pustą butelkę po piwie, którą zaczęłam kręcić.- Myślisz, że twoje problemy muszą też być naszymi? Przynajmniej ich- pokazałam na mamę i siostrę- ja mam cię gdzieś, naprawdę. Może one nie są dla mnie najważniejsze, ale to że je krzywdzisz mi nie pasuje. Obiecuję ci- zbiłam butelkę o kant stołu i do szyi przyłożyłam mu ostrą stronę szkła- jeśli je tkniesz jeszcze raz zobaczą cię ostatni raz na pogrzebie i to twoim- uśmiechnęłam się i odsunęłam butelkę- Widzę, że zrozumiałeś powagę sytuacji, dobrze się z tobą rozmawiało- odeszłam do Kat i pomogłam jej wstać.



Leżałam na łóżku i czytałam jakąś książkę. Nagle do pokoju weszła matka, więc odłożyłam lekturę. Kobieta była, jak zawsze, schludnie ubrana, ale pod jej oczami zauważyłam czarne wory.

-O co chodzi?- spytałam niechętnie i spojrzałam się na panią Smith- Ojciec coś zrobił?

-Nie- uśmiechnęła się lekko- A co do ojca i tamtej sytuacji, twoje zachowanie było trochę przerażające- zaśmiałam się cicho.

-O to chodziło

-Ostatnio dziwnie się zachowujesz, pani psycholog powiedziała że to pewnie sprawa jakiegoś chłopaka, może chcesz ze mną szczerze porozmawiać?

-Nie mamy o czym rozmawiać- westchnęłam- Nie mam nikogo- skłamałam i chyba uwierzyła.

-No dobrze. Pani psycholog również powiedziała mi że dobrze ci zrobi rozmowa z matką

-Przecież rozmawiam- zdziwiłam się

-Nie- zaśmiała się- Tą prawdziwą

Ale ja jestem ostatnio mało aktywna :/  przepraszam was za to

you are my boss lady →jerome valeska✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz