Część 7

7 2 0
                                    

Wiedziałem, że zaraz się obudzę. Już dobrze to znałem. Wpadam w jakieś bagno, pojawiają się jacyś goście, ja mdleje, a na końcu i tak budzę się w swoim łóżku. Wszystko zajebiście dobrze się kończyło.... Ale czy kłótnia z Dragonem i Taeyangiem to był...sen? Co się stało z dredziarzem i tymi dwoma typkami..? Czy dalej tam leżeli, a może nie żyją?
Otworzyłem oczy. Zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu w którym się znajdowałem. Zdecydowanie, to nie było moje łóżko i nie mój pokój. Wstałem i chciałem iść do domu, ale zapomniałem, że tak naprawdę nie wiem gdzie jestem. Zatrzymałem się przed lustrem. Spojrzałem na moje odbicie. Na mojej klatce piersiowej były ślady zadrapań a na twarzy poprzyklejane były plastry. Strasznie bolała mnie ręka. Przyglądałem się sobie tak dłuższą chwilę. Wszystkie te ślady niestety potwierdzały moje obawy. To nie był sen!
Nie wiedziałem co mam robić. Na samą myśl o tym jak mnie upokorzono łzy gromadziły się w moich ciemnych oczach. Kurwa kiedy stałem się taki miękki?! Jak debil pytałem swojego odbicia. Otarłem twarz grzbietem dłoni i zarzuciłem na siebie jakąś koszulkę którą znalazłem w szafie. Wyszedłem z pomieszczenia na długi korytarz. Z pokoju na jego drugim końcu dobiegała jakaś muzyka. Byłem lekko zdziwiony... no dobra, byłem przestraszony. Moja ciekawość mnie zżerała wiec mimo strachu postanowiłem podążać za dźwiękami. Bit stawał się coraz mocniejszy z każdym moim krokiem. Delikatnie uchyliłem tajemnicze drzwi. W środku było....STUDIO NAGRAŃ?!
– Zico spróbuj jeszcze raz – powiedział wysoki blondyn
– P.O sprawdź kable czy są dobrze przypięte – odpowiedział głos w środku. Ten na zewnątrz natychmiast wykonał polecenie.
– Co za kretyn to przypinał?! – warknął.
– Jaehyo – odpowiedział mały koleś, siedzący na sofie podobny do Harrego Pottera
– Spróbuj teraz Hyung – zaraz po tych słowach gościu w środku zaczął rapować. Wsłuchiwałem się w jego słowa i jego głos. Nie miałem wątpliwości. Był genialny. Nagle przypomniało mi się jak też kiedyś chciałem rapować. W sumie to byłem najlepszy wśród moich znajomych. Ale po tym jak zmarł mój ojciec, który we wszystkim mnie wspierał porzuciłem to. Wtedy wszystko zaczęło się jebać. Nie miąłem ochoty na nic. Nauka, muzyka, sport oraz moje marzenia – odsunąłem to na bok. Na miejsce tego wszystkiego weszły dragi, imprezy i kobiety. Moim jednym światem był świat stworzony w mojej głowie po narkotykach. Wszystko kręciło się wokół tego...
Głos rapera nagle ucichł. Nie mogłem się doczekać aż go zobaczę. Drzwi „kanciapy" uchyliły się i wyszedł z nich.....no nie....bez jaj...GOŚCIU OD CUDOWNEGO NAPOJU?! KOREAŃSKI DUMBLEDOR?! Nie wierzyłem własnym oczom. Stałem przy tych uchylonych drzwiach jak wryty. Nagle poczułem czyjąś rękę na moich plecach. Odwróciłem się i zobaczyłem długowłosego chłopaka.
– Ej ziomeczki, patrzcie, nasza księżniczka wstała – powiedział wpychając mnie do środka.
– Jaehyo nie strasz go bo jeszcze ucieknie – rzucił ironicznie koleś w okularkach nie podnosząc wzroku znad telefonu.
– Jedyną osobą, której się może przestraszyć jest Zico – długowłosy popatrzył na gościa w dredach, który przed chwilą rapował. Ten go po prostu olał i podszedł do mnie.
– Jak się czujesz?
– Chyba...dobrze – nie wiedziałem co mam mu powiedzieć – Ja chyba sobie pójdę... – chciałem odejść....
– Na tym się nie skończy. Dragon i tak cię prędzej czy później dorwie. Możesz na razie u nas zostać. Na pewno tu będziesz bezpieczniejszy niż u siebie – patrzyłem teraz z przerażeniem na autora słów którym był facet od napoju. Rzeczywiście miał przerażającą twarz, ale było w nim coś...Nie! Czekaj! O czym ja myślę?!
– Ja.. chyba zaryzykuje – znowu zacząłem iść w stronę drzwi.
– Jak cię dorwie to dostaniesz też za Taeyanga – koleś w okularkach (tak chodzi o Pottera) wyglądał teraz poważnie. Nie patrzył już na telefon tylko na mnie.
– Spoko, zostań! U mnie w pokoju jest wolne miejsce – długowłosy chłopak objął mnie ramieniem.
– Tylko musisz uważać w nocy. Jaehyo hyung lubi facetów – zaśmiał się wysoki blondyn.
– P.O to nie jest śmieszne. Nie mów takich rzeczy – odparł oburzony chłopak do którego były skierowane słowa. – Chodź pokaże ci gdzie będziesz spał – zanim zdążyłem zareagować, złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w nieznany mi kierunku. To było naprawdę dziwne. Jeszcze niedawno zostałem pobity, prawie zgwałcony, a teraz jakiś dziwny koleś ciągnie mnie do swojego pokoju.
– Jesteśmy! Masz tamto łóżko – wskazał spanie pod oknem – Ja jestem Jaehyo, ten straszny koleś z dredami to Zico – nasz lider, blondyn to P.O, mały w okularkach to Taeil. Jak zobaczysz jeszcze dwóch jednego w czerwonych a drugiego w srebrnych włosach to są B-Bomb i U-Kwon. Na pewno ich już poznałeś.
Szczerze i uczciwie nie wiedziałem o co mu chodzi. – Ja muszę lecieć pozałatwiać pewne sprawy więc do zobaczenia później – dodał.
– Czekaj, powiedz mi jak to się stało, że się tu znalazłem?
– Zico, Zico tak chciał.
– Co?! Czekaj ale jak to.. – nie zdążyłem dokończyć bo mój współlokator już wyszedł.
„Zico tak chciał" to zdanie ciągle mi krążyło po głowie. Kim oni do cholery są?! Nie wiedziałem co o tym myśleć, ale postanowiłem zaczekać, aż ten cały Jaehyo wróci.

~Kitsu

Finally I found new family...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz