~•°• 35 •°•~

474 63 14
                                    

*Pov. Jungkook*

-Przepraszam- powiedziałem podchodząc do recepcji –Gdzie leży Park Jimin?

-Jest pan kimś z rodziny?- zapytała szatynka

-Nie, jestem..- chwilę się zawahałem, nie wiedziałem co powinienem powiedzieć, aby mi powiedziała –Jego chłopakiem

Kobieta dziwnie na mnie spojrzała, a następnie zaczęła czegoś szukać w komputerze.

-Sala numer 268 na drugim piętrze

-Dziękuję- powiedziałem po czym udałem się w stronę windy

Niestety okazało się, że winda była nieczynna, a jeżeli chciałem dostać się do niego musiałem skorzystać ze schodów. Bardzo chciałem go zobaczyć, dlatego wbiegłem na schody i mniej niż sześć minut byłem już na drugim piętrze. Pozostało mi tylko znaleźć odpowiednią salę.

Chodziłem tak dość długo, gdy po chwili z boku drzwi zobaczyłem numer 268. Starałem się unormować oddech, a moje serce zaczęło bić bardzo szybko. Poprawiłem włosy po czym wszedłem do środka. Byłem tak szczęśliwy, że udało się lekarzom go uratować. Pierwsze co usłyszałem wchodząc do pomieszczenia, było pikanie dobiegające z jakiegoś urządzenia, które pokazywało bicie serca Parka.

-Dzień dobry Jiminnie- uśmiechnąłem się na jego widok, a następnie podszedłem bliżej łóżka –Jak się czujesz?- zapytałem odgarniając delikatnie jego grzywkę z oczu.

Pomimo tego, że trafił do szpitala w ciężkim stanie i tak wyglądał pięknie. On zawsze wyglądał pięknie nawet jeżeli się o to nie starał.

-Muszę ci się do czegoś przyznać.. To ja zabrałem ci tę żyletkę, przepraszam. Głupio wyszło..- powiedziałem po czym zaśmiałem się nerwowo –Jimin, ja przepraszam.. Nie wiedziałem..

Nastała chwila ciszy, nie wiedziałem co mogłem mu jeszcze powiedzieć. W środku pękałem, jednak starałem się tutaj tego nie okazywać. Wyciągnąłem z kieszeni zawieszkę z połową serca, do której wcześniej przyczepiłem rzemyk.

-To chyba twoje- wstałem i założyłem „bransoletkę" na jego rękę, tak delikatnie jak tylko się dało. –Mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz, ja już tęsknię- powiedziałem składając delikatny pocałunek na jego czole.

Spojrzałem na jego lekko rozchylone usta coś mnie pokusiło i je również delikatnie pocałowałem bojąc się, że mogę zrobić mu krzywdę. I tak już sporą mu wyrządziłem. Usiadłem z powrotem na krześle i patrzyłem na niego bez słowa przez dłuższy czas.

Letters; p.jm x j.jk ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz