-Co ty tu robisz?! - uniósł się Tom i stanął twarzą w twarz do Volty.
Potrząsnął nią, a ona była zbyt słaba, żeby go powstrzymać.
-Byłam w toalecie. Nie zauważyłam dziury i wpadłam tu. Przepraszam. - skruszyła się i skuliła.
-Jedno słowo. Jedyne słowo na ten temat do kogoś, a to będzie twoja ostatnia wypowiedź. - syknął Tom i pociągnął ją za ramię w stronę wyjścia.
Bała się zapytać. Bała się zapytać, co to jest.
Syknęła cicho pod wpływem ucisku.
Ku jej zdziwieniu Riddle poluźnił uścisk.
-Czemu ty zawsze sprawiasz kłopoty? - zapytał jakby sam siebie.
-Już nie będę.
-Mam nadzieję. Marnie wyglądasz. - skrzywił twarz w grymasie.
Popękane, krwiste usta, wyblakła cera, cienie pod oczami, zmęczone spojrzenie, roztrzepane, blond loki, brak uśmiechu.
Wrak człowieka.
Tom nawet zauważył, że bardzo schudła. Jakby odjęło jej pół ciała.
Przez szatę szpitalną było widać jej kręgosłup. Nawet drobna rączka, ciągnąca wieszak od kroplówki była bardzo koścista.
-Kiedy ostatni raz jadłaś?
-Kilka dni temu. - zacisnęła usta i wlepiła spojrzenie w chude nogi, odziane w jedynie długie skarpety.
Większość nóg przysłaniała szata.
-Czemu? - zapytał, domyślając się prawdy.
-Cały czas mi przerywałeś. Nie miałam kiedy jeść. - z jej oka poleciała samotna łza.
Toma ukuło coś w serce.
Zabierzcie to uczucie! Nie chcę tego czuć! Strasznie to kłuje!
Tak, Tom. To wyrzuty sumienia.
-Jutro zabiorę cię na coś dobrego. Ja stawiam. - przełknął ślinę, bojąc się jej reakcji.
-Dobrze. - spuściła głowę.
I wtedy Tom zrozumiał. Ona nie zgadzała się z nim bez zastanowienia, cały czas, bo chciała.
Ona się go po prostu bała.
~*~
-Jedz i nie marudź. - warknął Tom, gdy siedzieli przy jednym ze stolików w knajpie Pod Trzema Miotłami.
-Dziękuję. - szepnęła i zaczęła ze smakiem jeść spaghetti.
-Kelner! - krzyknął Tom.
Spojrzał na Voltę. Wyglądała tak niewinnie.
Nie. Stop.
-Słucham? - podszedł do stolika mężczyzna z jasnymi włosami.
Gellert Grindelwald.
-Prosimy jeszcze deser i dwie lemoniady.
-Oczywiście. - przełknął ślinę i spojrzał na Voltę.
Upuścił nagle zeszyt i ołówek.
-Ty... - wysyczał przez zęby i złapał mocno dziewczynę za ramię.
Stłumiła jęk bólu i zaczęła cała drżeć.
Tom wstał i spojrzał ostro na Grindelwalda.
-Puść. Ją. - wysyczał przez zęby, a Gellert tylko prychnął. -Sam chciałeś. - mruknął pod nosem czarnooki, zamachnął się i walnął w twarz oprawcę dziewczyny.
CZYTASZ
Avada Kedavra? | Tom Marvolo Riddle
FanfictionZakochanie dla niego było czymś słabym. Brzydził się nawet tego słowa. Miłość? To najgorsze, co mogłoby spotkać człowieka. Tom Marvolo Riddle nigdy nie chciał poznać tej definicji. W końcu był... Sami wiecie kim. Jednak to nie było do końca pra...