"Drzemie w nim niespotykane zło." | 5

4.2K 226 538
                                    

Wszyscy mieli 4-godzinną przerwę.

Volta jak zwykle przeznaczyła ten czas na bibliotekę.

Właśnie siedziała nad "Baśnie barda Biddle'a".

Niesamowite.

-Wiedziałem, że cię tu znajdę. - powiedział z zaskoczenia, przez co Volta wystraszona podniosła głowę. -Mogę? - wskazał na miejsce naprzeciwko.

Volta niezwłocznie pokiwała głową.

Tom uśmiechnął się cynicznie i przysiadł się, otwierając podręcznik od Astronomii.

Wszystko idzie zgodnie z planem.

-Co powiesz na wyjście dzisiaj? - zapytał, a Volta zakrztusiła się powietrzem.

-W sensie?

-W sensie randka. - wyszczerzył się.

-Sama nie wiem. - spuściła wzrok na książkę i westchnęła.

-Nie daj się prosić, Volta! - jęknął i potrząsnął nią lekko.

-No dobra, dobra! - zabrała jego ręce ze swoich bark i pokręciła niedowierzająco głową.

-Wystarczy ci godzina na przygotowanie? - położył dłoń na jej.

Volta wciągnęła gwałtownie powietrze, ale nie zabrała ręki.

-Tak. - wydukała, kręcąc nosem.

Coś się jej nie podobało.

-Świetnie. Lęce się szykować. Spotkamy się przy wyjściu. Do zobaczenia. - cmoknął ją przelotnie w usta i się oddalił.

Dellov przekręciła oczami i wróciła do czytania.

Po upływie 40 minut zdecydowała, że wreszcie pójdzie do pokoju i zacznie się szykować.

Ubrała granatową, rozkloszowaną od połowy brzucha sukienkę przed kolana, z czarnymi falbankami i koronką tuż przy ramionach i obojczykach.

Dostała ją od matki. Gdy była mniejsza, jej mama powtarzała, że założyła ją na swoją pierwszą randkę.

Do tego założyła sznurowane vagabond dioon, które w tamtych czasach były bardzo popularne.

Włosy zostawiła takie, jakie są, tak samo twarz.

W ostateczności sięgnęła po maskarę i nawilżającą pomadkę, która pozostawiała odcień truskawki.

Spojrzała w lustro i westchnęła. Prysnęła na siebie perfumami. Im szybciej pójdzie, tym lepiej.

Nie miała dużej ochoty na randkowanie, ale sądziła, że zrobiłoby się Tomowi przykro.

Sądziła.

Nie pomyślała, że ten prawie 17-latek nie ma uczuć.

A podobno jest w Ravenclaw.

Zostało jej 5 minut, więc wyszła z pokoju.

Nagle wpadła na kogoś.

Złapała się za czoło i spojrzała na osobę.

-Och, to pan. - wyszczerzyła się na widok Dumbledore'a.

-Widzę, że gdzieś się wystroiłaś. Dokąd ci tak śpieszno, że nie zauważyłaś takiego starca? - zaśmiał się serdecznie.

-Przepraszam. Od jakiegoś czasu się dziwnie czuję. - wyznała i przejechała zmęczona dłońmi po twarzy.

-Czy chodzi o szanownego pana Riddle'a? - spojrzał na nią spod swoich okularów.

-Tak. Ale on się zmienił. - obroniła czarnookiego.

Avada Kedavra? | Tom Marvolo Riddle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz