Wszyscy mieli 4-godzinną przerwę.
Volta jak zwykle przeznaczyła ten czas na bibliotekę.
Właśnie siedziała nad "Baśnie barda Biddle'a".
Niesamowite.
-Wiedziałem, że cię tu znajdę. - powiedział z zaskoczenia, przez co Volta wystraszona podniosła głowę. -Mogę? - wskazał na miejsce naprzeciwko.
Volta niezwłocznie pokiwała głową.
Tom uśmiechnął się cynicznie i przysiadł się, otwierając podręcznik od Astronomii.
Wszystko idzie zgodnie z planem.
-Co powiesz na wyjście dzisiaj? - zapytał, a Volta zakrztusiła się powietrzem.
-W sensie?
-W sensie randka. - wyszczerzył się.
-Sama nie wiem. - spuściła wzrok na książkę i westchnęła.
-Nie daj się prosić, Volta! - jęknął i potrząsnął nią lekko.
-No dobra, dobra! - zabrała jego ręce ze swoich bark i pokręciła niedowierzająco głową.
-Wystarczy ci godzina na przygotowanie? - położył dłoń na jej.
Volta wciągnęła gwałtownie powietrze, ale nie zabrała ręki.
-Tak. - wydukała, kręcąc nosem.
Coś się jej nie podobało.
-Świetnie. Lęce się szykować. Spotkamy się przy wyjściu. Do zobaczenia. - cmoknął ją przelotnie w usta i się oddalił.
Dellov przekręciła oczami i wróciła do czytania.
Po upływie 40 minut zdecydowała, że wreszcie pójdzie do pokoju i zacznie się szykować.
Ubrała granatową, rozkloszowaną od połowy brzucha sukienkę przed kolana, z czarnymi falbankami i koronką tuż przy ramionach i obojczykach.
Dostała ją od matki. Gdy była mniejsza, jej mama powtarzała, że założyła ją na swoją pierwszą randkę.
Do tego założyła sznurowane vagabond dioon, które w tamtych czasach były bardzo popularne.
Włosy zostawiła takie, jakie są, tak samo twarz.
W ostateczności sięgnęła po maskarę i nawilżającą pomadkę, która pozostawiała odcień truskawki.
Spojrzała w lustro i westchnęła. Prysnęła na siebie perfumami. Im szybciej pójdzie, tym lepiej.
Nie miała dużej ochoty na randkowanie, ale sądziła, że zrobiłoby się Tomowi przykro.
Sądziła.
Nie pomyślała, że ten prawie 17-latek nie ma uczuć.
A podobno jest w Ravenclaw.
Zostało jej 5 minut, więc wyszła z pokoju.
Nagle wpadła na kogoś.
Złapała się za czoło i spojrzała na osobę.
-Och, to pan. - wyszczerzyła się na widok Dumbledore'a.
-Widzę, że gdzieś się wystroiłaś. Dokąd ci tak śpieszno, że nie zauważyłaś takiego starca? - zaśmiał się serdecznie.
-Przepraszam. Od jakiegoś czasu się dziwnie czuję. - wyznała i przejechała zmęczona dłońmi po twarzy.
-Czy chodzi o szanownego pana Riddle'a? - spojrzał na nią spod swoich okularów.
-Tak. Ale on się zmienił. - obroniła czarnookiego.
CZYTASZ
Avada Kedavra? | Tom Marvolo Riddle
FanfictionZakochanie dla niego było czymś słabym. Brzydził się nawet tego słowa. Miłość? To najgorsze, co mogłoby spotkać człowieka. Tom Marvolo Riddle nigdy nie chciał poznać tej definicji. W końcu był... Sami wiecie kim. Jednak to nie było do końca pra...