On ją wybrał. | 6

3.2K 158 119
                                    

-Przepraszam za spóźnienie! Pani Pomfrey jeszcze raz kazała mi wziąć leki. - do sali wpadła zdyszana Volta.

Jej policzki stały się lekko zapadnięte, a skóra wydawała się szarsza i bledsza, niż się spodziewano.

Na twarzy nie było już uśmiechu, tylko grymas.

Loki spięła w luźną kitkę, z której wyłaziły pojedyńcze pasma.

Ona umierała. Powoli, ale boleśnie. A obok niej był cień, który ją prześladował już od sierocińca.

~*~

Wool's Orphanage, rok 1938

-Volta Dellov! Gratuluję, dobrze rozwiązane zadanie! - zaklaskała pani Cole.

Młoda Volta uśmiechnęła się lekko.

Za ścianą krył się cień, któremu świeciły tylko czerwone oczy. Te piekielnie czerwone oczy.

Tom Riddle.

-Proszę pani! - uniosła szybko rękę do góry. - Mogę iść do toalety? - szybko spojrzała z powrotem na ścianę, ale po osobniku nie było śladu.

-Naturalnie. - Pokiwała lekko głową, zmazując kredę z tablicy.

Głupia.

Nie podejrzewała, na jakie okropności skazała dziecko tym przytaknięciem.

Volta szybko wybiegła z sali i błądziła po korytarzu.

-Halo? - rozglądnęła się, gdy coś mignęło tuż za nią.

Oddech 11-latki przyśpieszył i histerycznie oglądnęła się za siebie.

Czuła, że ma do czynienia z czymś... nadzwyczajnym.

-Halo?! - rzekła głośniej, idąc dalej.

Nie była odważna. Nie była dzielna.

Dziecięca ciekawość nią zawładnęła.

-Czego chcesz? - odezwał się głos za nią.

Blondynka szybko się odwróciła i zastała nieco wyższego chłopaka z założonymi rękoma.

Ten błysk w oczach. To musiał być on.

-Czemu mnie podglądasz? - dała ręce pod boki.

-Bo mnie fascynujesz. Interesujesz. - wzruszył ramionami, patrząc głęboko w jej oczy. On ją wybrał.

-Nie jestem ciekawą osobą. A sprawdzałeś Marię von Queen? Świetna jest! - uśmiechnęła się.

11-latek cicho się zaśmiał. Ona nie wiedziała, czemu jest nią zaciekawiony. Tym lepiej.

-Znam. Wolę ciebie. - podszedł do niej bliżej. Uśmiech powoli zszedł dziewczynie z twarzy.

-Czemu? - przełknęła ślinę, cofając się.

-Bo jesteś wyjątkowa. - zmrużył oczy i skanował jej sylwetkę.

Volta szybko wzięła nogi za pas.

-Już uciekasz? - prychnął Riddle, który stał oparty o ścianę i oglądał swoje paznokcie.

-Jak ty się tu dostałeś?! - wrzasnęła i się gwałtownie zatrzymała.

-Bo jesten taki, jak ty. Wyjątkowy. - Zaczął do niej powoli podchodzić.

Z powrotem zaczęła uciekać.

Przed nim.

Przed jego czerwonymi oczami.

Avada Kedavra? | Tom Marvolo Riddle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz