V

493 36 5
                                    

-Co tu się do cholery stało?! Czy ktoś łaskawie może mi wytłumaczyć?!- krzyknął ktoś wchodząc do salonu. Uchiha odwróciła się i spojrzała tej osobie w oczy. Był to mężczyzna. Wysoki i umięśniony dodajmy. Nie widziała jego twarzy. Była skrywana za maską. Kojarzyła go skądś i mówimy tu o źródłach innych niż wytyczne misji.

Nieznajomy spojrzał na nią z przymrużonymi oczami. Była w trakcie misji, miała więc standardowy strój ANBU Konohy; wraz z maską kruka.-Dziecko bawiące się w ninja? Kawał roku! Lepszego numeru dawno nie widziałem! Masz szczęście bachorze. Dzięki temu będziesz mieç szybką śmierć!

Skoczył ku niej z kunaiem w dłoni. Junei szybko złożyła pieczęci i wytworzyła silny impuls elektryczny, który poleciał w zamaskowanego. Ten zdziwiony ledwo uniknął ataku. Nie miał jednak czasu na zastanowienie się, bo Uchiha ponownie zaatakowała.

Pojawiła się przed nim, chcąc kopnąć go z półobrotu w głowę. Mężczyzna jednak zmienił się w szary dym.
Dziewczyna cierpliwie czekała na jego zmaterializowanie się. Miał pecha. Kunoichi była sensorem i to dość niezłym. Dodatkowo posiadała sharingana. Był na straconej pozycji.

Czując skumulowanie chakry za plecami, szybko wyjęła katanę z pochwy i sparowała cios przeciwnika. Skupiając energię w ręce, przelała ją na ostrze. Pod jego naporem kunai przeciwnika roztrzaskał się. Zszokowany na chwilę zapomniał o swojej sytuacji. Ta chwila sporo go kosztowała, gdyż poczuł ogromny ból w klatce piersiowej. Krew napłynęła mu do ust. Zaczął nią się dusić.
Ostatkiem sił spojrzał w dół na miecz wbity w jego ciało. Niedowierzał jak dziecko mogło go tak urządzić.

Czarnowłosa patrzyła z obrzydzeniem jak kona. Zero było w niej sympatii, wiedziała bowiem o jego grzechach. Jak paskudną istotą był.

Wyciągnęła katanę i wyczyściła ją o jego ubrania. Stała w kałuży jego krwi, czekając aż śmierć go zabierze.
Jednego potwora mniej na tym świecie..

ᕙ✧◝(♪♪♪)◜✧ᕗ

Stała w biurze Hokage zdając raport z ostatniej misji. Bardziej szczegółowy wysłała zaraz po jej wykonaniu w formie pisemnej. Taką też wolała. Wysyłając własnych posłańców miała pewność, że trafi on tylko do Trzeciego. Słownie nigdy nie miała pewności czy ktoś nie podsłuchuje.

Kończąc mowę ukłoniła się i czekała na odesłanie. Miała w planach jeszcze kilka rzeczy tego dnia.

-Do naszej wioski przybędzie kilka osób z klanu Furushiba- zaczął starzec ostrożnie, wiedząc że może to dalej być delikatny temat dla niej.- Z tego klanu pochodził Nikutai. Chcę abyś się od nich szkoliła. Przekazał ci swoje kekkei genkai, a był z głównej gałęzi. Bez kontroli ta moc może zrobić nie tylko krzywdę innym ale też tobie.

-Hai Hokage-sama- pokiwała głową, pokazując zrozumienie sytuacji.- Coś jeszcze?

-Nauczać cię będzie jeden z jego braci, przygotuj więc się na wysiłek- odpowiedział wracając do papierów na biurku.- Możesz iść.

Skłoniła się ponownie i zniknęła za drzwiami.
Dłonie jej drżały i powróciły smutne wspomnienia. Wypuściła głośno powietrze z ust. Dzięki odpowiedniej technice oddychania udało jej się uspokoić i skupić się na innej sprawie.

Często zdarzało jej się zmieniać kolor oczu. Raz były czarne, gdy w chwilę zmieniały się na niebieskie. Może było to związane z kekkei genkai Furushib. Najczęściej działo się to gdy trenowała z wytworami z chakry.
Nie mogła być tego jednak pewna.

Ojciec mówił jej, że w jej organiźmie się burzy. Jeszcze się rozwija i musi po prostu przeczekać ten okres. Póki nie wpływało to na jej zdrowie, miała się nie martwić.

Junei Uchiha: Kroniki UchihaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz