-Sasuke-nii powiedz mi proszę-szepnęła wyjmując głowę z szafki pewnego wieczoru Junei.- Gdzie jest Mój Kisielek!
-Nie wiem po co się tak pieklisz- w ogóle nie przejęty czarnowłosy dalej wykonywał ćwiczenia, to jest pompki.- Górna szafka od prawej, pierwsza z brzegu. Za kawą i herbatą.
Młodsza z rodzeństwa nic nie powiedziała tylko sprawdziła podane miejsce i rzeczywiście leżał tam jej ukochany kisiel, ale pojawił się inny problem...
-Kto kupił morelowy! Przecież każdy wie że zjem każdy tylko nie taki!- zbulwersowała się.- SasUKE-nii ty ostatnio robiłeś zakupy. Dla czego wykonałeś ten zamach na mnie!
-Thy...- prychnął.- Nie pisałaś jaki smak mam kupić, a w sklepie był tylko taki. Jak chcesz to w lodówce czekają na ciebie lody...
-Kocham cię Aniki!- pisnęła i zanim ktokolwiek był w stanie zauważyć zniknęło pół opakowania.Dalszą konsumpcję deseru przerwało jej pukanie do drzwi. Przeklęła w duchu los i poszła otworzyć.- Coś się stało Isumo-san?
-Hokage-sama cię wzywa Junei-un,sprawa najwyższej wagi- odpowiedział shinobi i zniknął. Uchiha westchnęła głośno. Z biegiem lat coraz rzadziej spała w swoim łóżku. Z wielką niechęcią ruszyła gdzie jej nakazano. Po drodze skończyła jeść sorbet. Gdy stanęła przed Hiruzenem skłoniła się głęboko i czekała na wytyczne.
-Wstań Junei-chan- poprosił starzec.-Będę miał dla ciebie ważną misję. Pojedziesz do Kumogakure jako wysłannik wioski i postarasz się ocieplić stosunki między naszymi wioskami.
-Za pozwoleniem Hokage-sama, ale nie wiem czy się nadaję- przyznała swoje zwątpienie.- Jestem za mało doświadczona i za młoda aby pełnić tą rolę.
-Co do tego się nie zgadzam. Jesteś najlepszą opcją, a ja w ciebie wierzę- zaśmiał się Sarutobi.-Raikage sam ciebie zażądał. Innej osoby nie przyjmie.
-No dobrze przyjmę tą misję,przyszłość wioski jest najważniejsza- zgodziła się.- Kiedy wyruszam?
-Od razu po zakończeniu egzaminu na chunina- powiadomił i pozwolił jej odejść. Za tym pozwoleniem wyszła z gabinetu, kolejno wychodząc z budynku. Spacerowała pogłównej ulicy Konohy. Postanowiła zajrzeć do Ichiraku ramen.
-Yo, Naruto-kun- przywitała przyjaciela. Od ich pierwszego spotkania, lepiej się poznali i zaprzyjaźnili. Mieli podobne charaktery, a z blondynem prowadziło się ciekawe rozmowy.
-Junei-onee-san! Jak życie ci mija?-zawołał z radością.
-A spokojnie, nic ciekawego od ostatniego razu się nie dzieje- zaśmiała się pogodnie.- Dziś możesz jeść ile chcesz. Wszystko na mój koszt!
-Onee-san!- oczy mu się zaszkliły.-Jesteś najlepsza!
-Hahahaha, wiem, wiem Naru-chan-wybuchła śmiechem. Nie minęła minuta a przed ich twarzami stały już miski z pysznym ramen. Porcje Uzumakiego znikały jedna, po drugiej. Gdy byli już najedzeni, Uchiha zapłaciła i wyszli na spacer.
Wędrowali wąską ścieżką w lasku.Pomiędzy nimi nawiązała się ciekawa konwersacja.
-Opowiedz mi Ane, o twojej najtrudniejszej misji! Albo nie! O najdziwniejszej! Dattebayo!-nalegał Naruto.- Proszeee!!
-No dobrze..- zgodziła się po chwili.- była to moja pierwsza samotna misja. Z małej wioski na terenie naszego kraju, doszedł raport głoszący że każdej nocy widać dziwne cienie. Poruszały się i wyglądały jak ludzie.Powstała nawet legenda że to ofiary wdowy bez twarzy. Wysłali więc mnie mało doświadczonego chunina. Gdy dotarłam do miasteczka rozeznałam się w terenie i czekałam aż zapadnie zmrok. Gdy nareszcie nadszedł obserwowałam wszystko za pomocą swoich oczu.Okazało się że ludzie bali się bawiących, kosztem strachu innych dzieci. Dwójka z nich kierowała marionetkami, a reszta zajmowała się otoczeniem. Tworzyli mgłę, odpowiednie naświetlenie i dźwięki. Gdy wszystko wyszło na jaw, byłam okropnie na niewściekła. Przylazły matki tych bachorów i orzekły że ich dziecko nie mogło tego zrobić! To przecież aniołki! A ta misja miała range B, podchodzącą pod A.
CZYTASZ
Junei Uchiha: Kroniki Uchiha
Fanfiction【ZAWIESZONE】 Junei miała to nieszczęście, że urodziła się w klanie Uchiha. Trenowana od dziecka przez swojego ojca - Fugaku, aby stać się tajną bronią klanu. Nie miała dzieciństwa. Zostając od razu wystawioną do walki, szybko nauczyła się żyć jako...