Nareszcie była w domu. Mogła odetchnąć czystym, znajomym powietrzem. Strażnicy przy bramie nie robili jej kłopotu, chociaż w pierwszej chwili nie poznali jej. Co się dziwić, dojrzała odrobinę. Dla nich rok, dla niej dwa lata do przodu. Idąc główną ulicą Konohy, mijała biegające dzieci,staruszków spokojnie spacerujących i zwykłych ludzi załatwiających swoje sprawy. Wioska tętniła życiem. Była niezwykle ciekawa jak życie mija jej znajomym. Najbardziej jednak chciała się przekonać czy Sakura wydoroślała (wszyscy wiemy że nie chodzi jej tylko o zachowanie...). Pewna była że Kakashi nic się nie zmienił, w końcu okres dorastania miał dawno już za sobą. Musiała jednak na razie odstawić to na dalszy plan. Jej priorytetem teraz było zdanie raportu hokage. Ciężkie życie shinobi. Postarała się aby dzień wcześniej trafiło do niej pisemne sprawozdanie, lecz musiała jeszcze zdać je słownie. Naprawdę tego nie lubiła, ale mus to mus. Zapukawszy do gabinetu Piątej, weszła i ukłoniła się z szacunkiem.
-Hokage-sama, melduję że misja się powiodła- zaczęła znaną regułką. Przy Senju jak zwykle stała Shimizu, a przy oknie dobrze znana jej różowo włosa, która gdy tylko usłyszała jej głos, odwróciła się szybko.- Zlecenia poboczne również zostały wykonane.
Nie chciała zdradzać szczegółów przy młodej Haruno. Nie powinna w ogóle wiedzieć że takie istniały. Kątem oka się jej przyjrzała. Nic się nie zmieniła.No może trochę urosła. Czuła jej wzrok na sobie, wzrok skierowany w pewną część ciała... Wyczuwalna też była lekko mówiąc nieprzyjemna aura przez nią gromadzona. Uchiha wzdrygnęła się lekko. Sakura była zazdrosna. Owa zazdrość przeszywała ją wskroś. Głowę młodej Sakury zapychały pytania. Tylko rok jej nie było, a ona stała się tak kobieca. O co chodzi? Przecież mają taką samą ilość lat na koncie. Chyba bóg jej nie kocha. Ogarnęła się jednak po chwili i spojrzała na swoją mentorkę.
-Twój raport dotarł do mnie wczorajszego popołudnia- Tsunade tak jak jej podopieczna, lustrowała czarnowłosą. Zauważyła zmianę w jej budowie ciała. Przybyło jej mięśni i centymetrów wzrostu. Zmieniła się też jej postawa.Wydawała się bardziej luźna, lecz w dalszym ciągu gotowa do ataku w każdej chwili. Miała ogromną chęć przetestować ją i zobaczyć jakie nowe umiejętności nabyła.- Chciałabyś coś dodać?
-Wszystko uwzględniłam na piśmie-uśmiechnęła kręcąc lekko głową na nie. Przypomniała jednak sobie o pewnym dokumencie przekazanym jej przez Masayoshiego.-Zapomniałabym! To zwój od klanu Furushiba. Yoshi-sensei przekazał mi go przed podróżą.
-To wszystko?- spytała jeszcze blondynka. Uzyskując potwierdzenie, lekki uśmiech wkradł jej się na twarz.- No dobrze. Wróć do domu i odpocznij. Zasłużyłaś sobie na wolne.
-Arigato Hokge-sama- ponownie się skłoniła i wyniosła się jak najdalej od budynku administracji.Westchnęła z ulgą gdy tylko znalazła się z powrotem na ulicy.Nienawidziła tego typu rzeczy, bynajmniej w tak dużym gronie. Czuła się wtedy niezręcznie. Co innego w ANBU. To jej tam jakoś nie robiło problemów. Sama nie wiedziała czym to było spowodowane.Postanowiła się jednak tym nie zadręczać i ruszyć załatwić zaległe sprawy.
Pierwsze gdzie się udała po przebraniu się był sierociniec. Wyposażona w zwoje z masą słodyczy i zabawek weszła do Konoszańskiego domu dziecka.Dzieciaki gdy tylko ją ujrzały, rzuciły się na nią i nie wypuszczały z swoich objęć naprawdę długo. Gdy była wolna,zaciągnęły ją do zabawy, na co z uśmiechem przystała. Bawili się w chowanego, berka, a nawet w podchody. Oczywiście dawała dzieciakom fory. I tak do południa, czyli pory drzemki. Junei nie wywinęła się z obowiązku opowiadania bajki. W połowie prawie wszystkie dzieciaki już smacznie spały. Jedynie mała jasnowłosa dziewczynka siedząca u Uchihy na kolanach walczyła z sennością.Nie długo, bo minęła minuta i ona udała się do krainy morfeusza.
CZYTASZ
Junei Uchiha: Kroniki Uchiha
Fanfiction【ZAWIESZONE】 Junei miała to nieszczęście, że urodziła się w klanie Uchiha. Trenowana od dziecka przez swojego ojca - Fugaku, aby stać się tajną bronią klanu. Nie miała dzieciństwa. Zostając od razu wystawioną do walki, szybko nauczyła się żyć jako...