Lance mógł przewidzieć taką ewentualność. Zabierając Keitha na Ziemię zapomniał, że chłopak tylko chwilę spędził na planecie, tak naprawdę nie znając żadnych nowych technologii ludzi. I choć nie mogło to się równać z Pałacem Lwów, nadal zachwycała. Tak samo jak pewne wynalazki.
Latynos dopiero teraz zobaczył jak bardzo nie docenił determinacji przyjaciela, który już od godziny zasypywał go najróżniejszymi pytaniami. Od tych prozaicznych, do naprawdę dziwnych. No bo kto normalny pytałby o rodzaje bielizny jak Mulet jeszcze chwilę temu? Wtedy niebieski paladyn tłumaczył mu z zażenowaniem rodzaje majtek.
Mimo dziwnych, czasem osobistych pytań, Mccalin lubił towarzystwo chłopaka i z niespotykaną u niego cierpliwością opowiadał o wszystkim. Nagle Keith zadał pytanie, które wryło drugiego ziemię.
- Lance, co to jest "gej"? - zapytał niewinnie przekręcając głowę w bok.
- To... - brązowowłosy odchrząknął - Takie coś...
Naprawdę chciał powiedzieć, że jest gejem. Jednak co by to dało, skoro brunet nawet nie rozumie tego słowa. Westchnął cierpiętniczo. Tak bardzo lubił tego uroczego, tajemniczego chłopaka. Tylko dlaczego to nie może być odwzajemnione? Powoli podniósł wzrok ze swich kolan na zdezorientowanego przyjaciela. No tak, ten nic nie wie.
- Coś nie tak? - zapytał cicho, jakby trochę przygasając
- Nie! No co ty, już ci tłumaczę! - zaprzeczył trochę zbyt szybko, wiedział już, że musi łgać, aby potem uniknąć lawiny innych zbyt łamiących jego serce pytań.
- To taki termin po bośniacku! - wypalił w końcu - Znaczy wesoły, to po porostu takie powiedzonko... - plątał się
- Jesteś tego pewny? To strasznie śmiesznie brzmi. Skoro to tylko jedno słówko to jak może być przysłowiem? - zapytał kosmita z udawanym zdziwieniem. W środku jednak miał niezły ubaw. Wszystko szło zgodnie z planem
- Tak jakoś wyszło... - zmieszał się
Lance schował twarz w dłonie. To było złe pytanie, które nie powinno być zadane. Wiedział, że Kogane uwielbiał zapytania z serii " Czym zagnę Lanca najszybciej", jednak wolałby żeby to pytanie nigdy nie padło.
- Lancy... Ty jesteś gejem? - zapytał po dłuższej chwili brunet, a szatyn o mało nie wyzionął ducha
- Co?! Niby dlaczego miałbym nim być? - zaśmiał się nerwowo
- Ha! - Keith wydał z siebie dziki okrzyk tryumfu, po czym skierował swój palec wskazujący na Mulata - To nie znaczy tylko wesoły! To MUSI być coś jeszcze, inaczej po prostu byś przytaknął
Mccalin zdębiał. Jak mógł się tak łatwo nabrać? Teraz nie mógł się wycofać. Ale jak śmiał mieć jakąkolwiek nadzieje, skoro mulet dopiero zaakceptował go jako przyjaciela. Nigdy nie zgodzi się na coś więcej. Keith chyba wyczuł zmieniający się nastrój niebieskiego paladyna, ponieważ położył mu rękę na ramieniu, tym sposobem nieświadomie zatrzymując lawinę myśli Lanca.
- Shiro mi powiedział co to znaczy, nie musisz kłamać. Chciałem tylko jakoś... Zacząć... - powiedział chicho - Ja.. Muszę ci powiedzieć, że chyba nim jestem... - zarumienił się uroczo, lecz brązowooki skupiał się na czymś innym
- Masz kogoś? - bał się odpowiedzi. Nie chciał usłyszeć, że jego miłość wybrała kogoś innego
- Ktoś mi się podoba - wyszeptał.
Szatyna oblał zimny pot, a serce na chwilę zamarło.
Ma kogoś
Innego, lepszego
Tylko to teraz mieściło się w jego umyśle. Nie zauważył, że obiekt jego wytchnień coś do niego mówi. Tępo wpatrzony w podłogę, nie dostrzegł też dłoni niższego, która uderzyła go niespodzianie w policzek.
-Lance do cholery! Czemu płaczesz? - krzyknął Keith, on tu mu wyznaje miłość, a ten cymbał płacze.
- P-płacze?
- Tak idioto - zaśmiał się trochę histerycznie starszy. Czemu on płacze?
- Więc... Kim jest ten szczęściarz? - wyszeptał, zamykając oczy nie chcąc słyszeć tych słów
- Ty
Gdyby szczęki mogły jednak opadać na ziemie, ta Lanca byłaby chyba pięć metrów pod ziemią.
- Ja - powiedział mało inteligentnie
- Tak ty - odparł już trochę zirytowany chłopak.
- Oh.. To... CUDOWNIE! - wykrzyknął jakby dopiero do niego dotarło, że jego miłość została odwzajemniona.
- Ale teraz... - Keith pochylił się nad nim, siadając wyższemu na kolana - Chcę wiedzieć co to znaczy Facebook! - wykrzyknął od razu wybuchając śmiechem na widok zawiedzionej twarzy Mccalina
--------------------------------
Krótkie, bo szykują się trzy długie shoty. Ten taki pod wpływem chwili napisany.
Jeśli się wyrobie do końca tygodnia pojawi się jeden z długo planowanych shotów, albo chociaż jakiś nadprogramowy
Do następnego
~ Haribo
CZYTASZ
Kosmiczne Shoty - Voltron|Klance
FanfictionKosmiczne, odjechane, czasem śmieszne, a czasem smutne shoty z Voltrona Na zamówienie i wtedy gdy poniesie mnie wyobraźnia ( I starczy mi czasu to wszystko spisywać) Chcesz o czymś przeczytać? Nie ważne jak bardzo dziwny jest to pomysł, chętnie pode...