Zwyczajne święta| Sheith

274 19 15
                                    

Przenoszę sheith tutaj, również na ten ship zbieram zamówienia ^^

Proszę bez spoilerów sezonów 6-8. Wiem, że są tu ludzie, którzy ich nie widzieli, ja nie oglądałam do końca 8 sezonu. Proszę o uszanowanie tego.

------------------------------------------

Jak dobrze jest na chwilę poczuć się zwyczajnie! Bez tej otoczki bohatera, Championa, czy paladyna Voltrona. Minął rok od uratowania Ziemi oraz sześć miesięcy od zaręczyn.

Jego i Keitha Kogane...

Uwierzcie, warto było czekać na tą - zresztą planowaną cały miesiąc - akcję. Pamięta ją, jakby była wczoraj...

Powoli podszedł od tyłu do swojego wybranka. Na jego znak zapalają się boczne światła sceny, na której stali. Udzielali arcyważnego wywiadu, oglądały ich wszystkie sprzymierzone galaktyki, tylko jak miał się na tym skupić, jeśli cały jego wszechświat, już dawno został zamknięty w jednej osobie?

- Keith? - zwrócił na siebie uwagę bruneta

Dzisiaj wyglądał jeszcze piękniej niż wczoraj. Cudowne kruczoczarne włosy, wielkie, fiołkowe oczy patrzące teraz tylko na niego. Blizna, którą zresztą sam tam zostawił wcale go nie szpeciła. Przeciwnie, dodawała mu zadziorności.

- Tak? - zapytał tamten zbity z tropu. Tego nie było w scenariuszu!

Tak, to Shiro miał całe to wydarzenie w garści, bo w końcu nie po to zbierał się na to wyznanie tak długo, żeby nie było fajerwerków, prawda?

- Muszę ci coś bardzo ważnego powiedzieć - wyznał i podszedł do wybranka bliżej - Widzą nas wszyscy, niektórzy znają osobiście, inni tylko z naszego tytułu. Jednak... Chcę aby każdy usłyszał to co mam ci do powiedzenia - powiedział powoli i uklęknął na jedno kolano.

- Shiro... - młodszy spłoszył się trochę

- Cii... Jesteśmy ze sobą sporo czasu. Przeszliśmy tak wiele. Od wspólnego utknięcia na tamtej planecie... Uratowałeś mnie wtedy, pamiętasz? - uśmiechnął się gdy niższy pokiwał w skupieniu głową - Potem zniknąłem, ale ty jeden wiedziałeś, że trzeba mnie szukać. Och, kochanie. Uratowałeś mnie tyle razy! I to ostatnie... Gdyby nie to, że się nie poddałeś i walczyłeś do końca... Żyje dzięki tobie, a moje serce bije tylko dla ciebie - wyznał pewnie i głośno

Słyszał jak członkowie drużyny wstają i stają za nim. Wiedział, że mają swoje confetti, na które uparli się wszyscy. Ale to tylko doda tej chwili uroku. Kogane nie wiedział co ze sobą zrobić. Słyszał za sobą szepty reporterów i podniecony tłum czekający na więcej rewelacji.

- Chcę teraz zapytać cię, czy zechcesz poświęcić swoje życie dla mnie. Na zawsze - dopowiedział uroczyście - I.... Czy zostaniesz moim mężem, kotku? - spytał z rozbrajającym uśmiechem.

O tak. To było przedstawienie na miarę Corana. Jednak to on je zaplanował. I.. udało mu się. Po jego płomiennej przemowie brunet bez zastanowienia się na niego rzucił. Z początku myślał, że uruchomił w nim nowe pokłady agresji, albo że to dla niego za wiele, jednak gdy usłyszał cichy szloch zmartwił się jeszcze bardziej.

- Co jest? Za wcześnie? Wiem, prze.. - zaczął się tłumaczyć, ale został zagłuszony mocnym pocałunkiem.

- Tak, Shiro. Tak - szeptał między pojedynczymi całusami w jego usta - Tak, oczywiście, że się zgadzam!

I tak szczęśliwie skończyły się ich zaręczyny. Nawet confetti wystrzeliło w odpowiednim momencie! Wyszło idealnie. Nie odmową czy wyśmianiem, jak na początku obawiał się Takashi.

Teraz mogli razem spędzić święta! Całkiem sami, ponieważ nie mieli bliskiej rodziny na planecie. Krolia nie dałaby rady przybyć z misji, ale nie oskarżali jej o to. Cały, magiczny dzień razem.

Tylko oni.

Aktualnie kilkanaście dni do wigilii, a Keith uparł się że spędzi je tak jak nigdy. Jego rodzinka nigdy nie obchodziła świąt. Po prostu traktowali je jak weekend. I nie chcecie wiedzieć co stało się jak białowłosy się o tym dowiedział.

Jeśli jakieś sklepy były przygotowane na tysiące klientów, nie przygotowali się na czarnego paladyna. Obkupił ich jakby w tym domku na pustkowiu miało pojawić się przynajmniej trzydzieści osób, a ozdób było tyle, że większość z nich została oddana z powrotem, jak ozdobili każdy kąt ich wspólnego mieszkanka. Ale uwierzcie, mimo tego, że był zmęczony, nie odpoczywali.

Została im choinka, którą brunet osobiście zakupił na targu w mieście. I mimo niezbyt energicznego podejścia do tej sprawy, Shirogane musiał się przełamać. Nikt nie jest w stanie oprzeć się widokowi Keitha w uszkach renifera, patrzącego na niego błagalnym wzorkiem. I te cudne iskierki w jego oczach, kiedy się cieszył.

- Szybko! Chcę skończyć dzisiaj! - popędzał go niecierpliwie niższy.

- Już, kochanie, już - odpowiedział mu ze śmiechem.

To były naprawdę wspaniale chwile. Ubrali najpierw lampki, potem kilkanaście... i więcej ozdób oraz bombki. Pierniczki, które piekli wczoraj powiesili na górze, a kupne drewniane postacie na dole. Czasami kradli sobie pocałunki, gdy spotkali się między wieszaniem kolejnych elementów, przy kartonie. To była tylko ich choinka. Tylko ich czas i śmiech.

Skończyli godzinę później, koło godziny dwudziestej trzeciej. Siedzieli razem na kanapie, naprzeciw ich dzieła, gdy Shiro klepną się w czoło.

- Zapal lamki! Ja zgaszę światło - poinstruował Keitha i udał się w stronę wyłącznika.

I choć jemu udało się wykonać swoje zadanie bez zarzutu, to brunetowi poszło gorzej. Teraz to z frustracją walił w przycisk zapalający kable.

Nadaremno. Nie zadziałała też próba odpięcia i przypięcia wtyczki do gniazdka. Nic!

- Shiro... Zepsuło się - powiedział w końcu

Takashi podszedł do niego zdezorientowany. Kupił specjalnie te ledowe, żeby te świeciły dłużej.
- Pokaż no to - wymamrotał
Szybko podszedł do drzewka i przekręcił jedną z lampek. Choinka od razu zabłysnęła różnokolorowymi barwami.
Białowłosy uśmiechnął się z dumą.
- Powiadasz, że się popsuły? - zachichotał na widok wkurzonego wyrazu twarzy Keitha.
- No, kochanie! Nie gniewaj się! - objął go lekko ramieniem i poprowadził z powrotem na kanapę - Lepiej podziwiajmy to dzieło- dodał z lekkim uśmiechem całując bruneta w czoło.

I tak już zasnęli, wtuleni w siebie, naprzeciwko swojego małego symbolu świąt.

~~~~~~~~~~~~~
Nowe shoty, nowe historie!
Tym razem tylko sheith, bo tego po polsku jest zbyt mało ;c

Jakby ktoś wymarzył sobie coś z tym shipem, piszcie na priv, postaram się to napisać!

Miłego dnia, wieczoru  
Haribo-chan ~

Kosmiczne Shoty - Voltron|KlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz