To Hell And Back - imagin Theo Raeken

2.9K 100 20
                                    

Theo już od dawna nie zaznał spokojnego snu. Koszmary dręczyły go co noc, odkąd wrócił z piekła. Nie mówił o tym nikomu. Nikogo nie prosił o pomoc. Sam bym przekonany, że zasługuje na coś o wiele gorszego niż widywanie co noc swojej zmarłej siostry, która bez emocji, z wymalowaną na twarzy obojętnością wyrywała mu serce z piersi. Tej nocy nie było inaczej.

Theo obudził się w bardzo ciasnym, zimnym pomieszczeniu. Ledwo dał radę obrócić się na brzuch. Był uwięziony. Serce podskoczyło mu do gardła, wiedząc, co go czeka. Zaczął się czołgać w kierunku otwarcia szafki, w której zwykle przechowuje się trupy. Pchnął mocno metalowe, małe drzwi i upadł na równie zimną podłogę. Szybko wstał z podłogi, w niepokoju obserwując kostnicę. Wygładził dłonią pomiętą, białą koszulkę na piersi, być może, by upewnić się, że jego serce nadal tam jest. Musiało być. Tara jeszcze po niego nie przyszła.

Po jego karku przebiegł okropny dreszcz. Nie wiedział, jak to się stało, że został zamknięty w tym małym, metalowym pomieszczeniu, ale za każdym razem tam trafiał i wprawdzie do tego był już przyzwyczajony.

Zrobił parę kroków w kierunku drzwi. Jego dłonie trzęsły się, a oddech przyspieszył, gdy usłyszał cichutki, przerażający szept swojego imienia.

Tara nawoływała go, a ton jej głosu, spokojnie można było porównać do przerażającej melodii.

— Theo... — szepnęła znów.

Raeken przyśpieszył kroku. Błądził po ciemnych, pustych korytarzach szpitala w Beacon Hills, nie skutecznie chcąc uciec przed tym, co go czeka. Ona i tak go dopadnie. Zawsze dopadała.

— Theo... — tym razem szept był głośniejszy, jakby była już wystarczająco blisko.

Chłopak teraz zaczął już biec. Oddech był nierówny, a echo mocno odbijających się bosych stóp o puste korytarze szumiało mu w uszach, wraz z głosem zmarłej siostry.

W końcu przystanął, gdy zobaczył otwarte szeroko drzwi Beacon Hills Memorial. Zrobił parę kroków w przód, z nadzieją patrząc w jedyną drogę ucieczki.

— Theo... — usłyszał tuż za sobą.

Podskoczył i odwrócił się, kiedy lodowata dłoń dotknęła jego ramienia. Oddychał szybciej, o ile było to możliwe. Patrzył na nią, robiąc szybkie kroki w tył.

Tara patrzyła na niego ze spokojem. Jej klatka piersiowa była rozszarpana, koszula na jej ciele była rozerwana, tak samo, jak spodnie. Jej włosy opadały na twarz, były mokre i splątane ze sobą.

— Theo... — powiedziała, prawie nie otwierając ust.

Chłopak potknął się o własne nogi i upadł na zimną podłogę, Tara zareagowała bardzo szybko. Uklękła nad nim i przygwoździła jego ramiona do podłogi.

— Proszę... nie rób tego... — jęczał z załzawionymi oczami. — Miej litość...

— Ty ją dla mnie miałeś? — zapytała, a rysy jej twarzy nawet nie drgnęły.

— Przepraszam. Przepraszam. — powtarzał płaczliwie.

Na nią to nie działało.

Bardzo mocno przycisnęła swoją dłoń do jego piersi. Jego usta otworzyły się szeroko i zanim zdążył zrobić cokolwiek, jego siostra brutalnie wyrwała mu serce.

Theo wziął głęboki oddech, w przerażeniu patrząc teraz na krwawiący organ.

Theo nadal głęboko oddychając, otworzył oczy. Jego dłonie mimowolnie wylądowały na piersi, próbując wyczuć bijące serce. Było tam i biło tak szybko, jak jeszcze nigdy w jego życiu. Klatka piersiowa falował, a na czole pojawiły się pojedyncze kropelki potu. Po jego policzkach toczyły się łzy. Położył dłonie na swojej twarzy i przetarł oczy.

Fight 'Til the end - Preferencje Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz