Imagin - Theo Raeken cz.1

3.7K 133 54
                                    

Perspektywa Theo 

Leżałem na łóżku uparcie wpatrując się w biały sufit. Przetarłem twarz dłonią, a z moich ust uciekło ciche parsknięcie gdy usłyszałem przeklinanie w wnętrza łazienki. Podniosłem się na łokciach próbując wyłapać spojrzeniem dziewczynę. 

- Wszystko dobrze?! - zawołałem kiedy znów usłyszałem soczyste przekleństwo. 

- Tak. - mruknęła wchodząc do pokoju i poprawiając porozrywaną koszulę, która nadal w niektórych miejscach była przesiąknięta krwią. 

Podniosłem się z miejsca stojąc teraz naprzeciwko (Y/N), która w tym momencie zajęta była rozpaczaniem po swojej ulubionej koszuli. Bardziej na jej miejscu martwił się o ranę na brzuchu niż o kawałek materiału. 

- Boli? - zapytałem robiąc krok w jej stronę. Dziewczyna podniosła głowę i z krzywym uśmiechem pokręciła głową. 

- Nie. Nie boli. - westchnęła i ostrożnie podeszła do biurka. - Dziękuje. - odparła po chwili odwracając się do mnie przodem i poprawiając materiał, który delikatnie osunął się z jej ramienia odsłaniając przy okazji kawałek nagiej, kremowej skóry. 

Oblizałem wargi widząc to. 

- Za? - zmarszczyłem brwi zakładając ręce na piersi. 

- Dobrze wiesz za co. - powiedziała szybko odbijając się od biurka i robiąc krok w moją stronę. - Monroe mogła mnie zabić i tylko dzięki tobie tego nie zrobiła. 

- To nie było nic szczególnego, (Y/N). - powiedziałem spuszczając wzrok na podłogę. 

- Było, Theo. - odparła przełykając ślinę. 

- Woah, po raz pierwszy powiedziałaś do mnie po imieniu. - zauważyłem szczerząc się do dziewczyny, która ze śmiechem pokręciła głową. 

- Racja. - jej dłoń wylądowała na policzku, który zaczęła pocierać palcami. - Powinieneś czuć się zaszczycony. - dodała. 

- Och, oczywiście, że jestem.

- Poważnie mówię. - znów zaczęła się śmiać. 

Prychnąłem w odpowiedzi co bardziej ją rozśmieszyło. Sam też lekko uśmiechnąłem się pod nosem, jednak uśmiech zszedł z mojej twarz widząc jak na brzuchu (Y/N) pojawia się plama krwi. 

Szybko pokonałem dzielącą nas odległość i podciągnąłem jej koszulę do góry. 

- Hej! Nie pozwalaj sobie. - warknęła odtrącając moją dłoń i prostując materiał uważając na swoją ranę.  

- Krwawisz. - powiedziałem formując usta w wąską kreskę. - Daj sobie pomóc. - dodałem. 

- Raeken, nic mi nie jest. - westchnąłem słysząc swoje nazwisko. Czyli wracamy do normy, pomyślałem. - Nie rób afery. Zagoi się. - mruknęła i ominęła mnie ponownie wchodząc do łazienki. 

Zirytowany jej zachowaniem wyjąłem telefon z kieszeni i zerknąłem na godzinę. Była dokładnie 23:50, ale nie śpieszyło mi się do domu. 

Nie mogłem jej przecież zostawić w takim stanie samej. Mówiła, że nic jej nie jest, ale gówno prawda. Widziałem jej każde skrzywienie przy jakimkolwiek ruchu. Ponownie usiadłem na łóżku i zacząłem bawić się telefonem. Tak dla zabicia czasu. Obracałem go w dłoniach, a nawet zacząłem lekko podrzucać.

Po dość długim czasie usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi więc automatycznie odwróciłem się w stronę łazienki. (Y/N) widząc mnie wypuściła powietrze z płuc i przekręciła oczami. 

Fight 'Til the end - Preferencje Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz