Pv Steve
Rano zbudziłem się około 8. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że Natasha śpi wtulona we mnie z głową na moim ramieniu. Przytuliłem ją mocniej do siebie i patrzyłem jak śpi. Wreszcie powiedziałem jej, że ją Kocham. Tak bardzo się ciesze, że ona czuje do mnie to samo. Chyba w końcu udało mi się rozbić jej wszystkie ściany za którymi chowała swoje uczucia. Jest znakomita, a noc spędzona z nią była tak namiętna i doskonała, że nie mam ochoty nigdzie się ruszać tylko być cały dzień z nią. Niestety mamy Qunjeta z powrotem o 10 do wierzy wiec muszę wstać i się przygotować i zrobić nam śniadanie. Wstałem powoli nie budząc Nat, która się trochę poruszyła i odwróciła na drugi bok. Pochyliłem się nad nią i dałem jej delikatnego buziaka w usta po czym wziąłem ciuchy i poszedłem do łazienki. Wszedłem do łazienki, wziąłem szybki prysznic i po chwili wyszedłem przebrany w czarna koszulkę z długim rękawem i ciemne dżinsy. Poszedłem do kuchni przygotować śniadanie. Otworzyłem lodówkę i wyciagnąłem potrzebne produkty. Zakasałem rękawy i zacząłem robić śniadanie.
Pv Natasha
Noc ze Stevem była na prawde wspaniała. Znów nie miałam żadnych koszmarów. Pierwszy raz to nie był tylko seks. Steva mnie Kocha... Też tak bardzo go Kocham, ale mam wątpliwości co do jego relacji z Sharon. Ufam mu, ale mam wrażenie, że ona go Kocha i nie odpuści tak łatwo. Nie bojej się jej. Nie wiem czemu ale mam wrażenie, że jest fałszywa, dlatego jej nie ufam. Jednak.. jeśli Steve ją Kocha.. chce żeby był szczęśliwy nawet z nią. Zasługuje na kogoś kto ma czystszą reputacje odemnie... Westchnęłam. Zobaczyłam, że Steva nie ma. Po chwili poczułam zapach świeżo parzonej kawy. Wstałam leniwie z łóżka i zeszłam na dół do kuchni. Zobaczyłam, że Steve robi śniadanie wiec oparłam się o futrynę w drzwiach krzyżując ręce na piersi.
-Dzień Dobry, Żołnierzu. -powiedziałam z uśmieszkiem.
-Hej. -powiedział spokojnie i wytarł ręce poczym podszedł do mnie. -Ja.. przepraszam Nat za wczoraj.. naprawdę to.. -podeszłam do niego bliżej i przerwałam mu kładąc palec na jego ustach.
-Cii.. Tak wiem. To co zrobiliśmy nie było najlepszym pomysłem nie musisz przepraszać. Podobało mi się, ale zapomnijmy o tym. -powiedziałam i usiadłam do stołu. Steve szybko położył na stole talerz z jajkami, tostami i bekonem. Podał mi kubek kawy i usiadł przedemną.
-Tak. Mi też, ale.. ja.. naprawdę Cię Kocham Natasha... nie mogę od tak sobie o tym zapomnieć. Jesteś niesamowitą kobietą, a ta noc z spędzona z tobą była wspaniała. Mamy udawać że miedzy nami nic nie ma... ? -powiedział patrząc na mnie swoimi smutnymi niebieskimi oczami szczeniaka. Cholera to takie słodkie.
-Naprawdę Kochasz takiego potwora jak ja? Jesteś tego pewien? Moja przeszłość nie jest tak czysta jak myślisz...-powiedziałam patrząc na niego poważnie.
-Nie jesteś potworem Natasha. Nie obchodzi mnie to jaką masz przeszłość. Kocham Cię taką jaką jesteś. -uśmiechnął się do mnie i złapała mnie za rękę. Westchnęłam.
-To niebezpieczne Steve.. musisz być z kimś kto ma czystą reputacje i kogo nie szukają w całych stanach. Daj Sharon drugą szanse.. ona na nią zasługuje. -powiedziałam nie wierząc do końca w swoje słowa.
-Nie Nat. Zemną będziesz bezpieczna. Przecież mamy nasz zespół i cała siedzibę S.H.I.E.L.D. Natasha proszę... nie przejmuj się tym wszystkim. Będę Cię chronił. A do Sharon nic nie czuje i nigdy nie czułem. -powiedział łapiąc mnie mocniej za rękę. Westchnęłam znowu. On wstał i podszedł do mnie. -Natasha... -szarpnął. Nie mogłam już wytrzymać. Wstałam i rzuciłam mu się w ramiona płacząc. On objął mnie mocno swoimi silnymi ramionami. -Cii.. Jestem z tobą Nat.. -wyszeptał.
CZYTASZ
Prawdziwa Miłość
FanficOpowiadanie o Romanogers ❤ Wydarzenia toczą sie po Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz. Kapitan i Wdowa nie widzieli sie kilka dobrych miesięcy. Co sie stanie jeśli Steve znów spotka się z Natasha? Czy ich kilku miesięczna rozłąka i pocałunek na schoda...