Przeszłość nagle znowu do mnie powróciła, wszystkie wspomnienia ponownie pojawiły się w moim umyśle. Chociaż starałam się nie myśleć, o tym, co stało się w tym lokalu dwa lata temu, to po prostu nie potrafiłam...
Chciałam zacząć od nowa, po prostu zapomnieć. Jednak on musiał zabrać mnie akurat tutaj... Do jakże pamiętnego miejsca.
- Amy, weź się w garść. - powiedziałam do siebie w myślach. Bo w końcu ile można wypominać te dwa lata, nie? No właśnie... i w tym tkwi cały problem. Nie umiem tak najzwyczajniej zapomnieć!
Życie toczy się dalej, kolejna kolacja, kolejne nasze spotkanie... Dajemy życie nowym wspomnieniom, następnym chwilom, które pozostaną w naszych umysłach do końca życia... ale i tak, choćbym nie wiem jak się starała, nie dam rady porzucić w niepamięć tego co się wydarzyło, tego co nas poróżniło. Nie potrafię. To dla mnie za dużo. O wiele. Jednak muszę tam wejść. Pokazać, że choć trochę umiem te myśli powstrzymać i odepchnąć w niepamięć przynajmniej na jeden wieczór. Wieczór, który może zmienić wszystko.
Weszliśmy do lokalu. Do moich nozdrzy dotarł zapach wytrawnych potraw i słodkich deserów. Wszystko przyozdobione z niebywałą perfekcją. Jasne barwy z dodatkiem czerwieni i złota sprawiały, że restauracja wydawała się jeszcze sympatyczniejsza, bo pomimo elegancji, nie było tu przepychu. Każdy nawet najdrobniejszy element był idealnie dopasowany do wystroju. Nie sposób wymienić jakąkolwiek rzecz, która znalazła się tam przypadkowo. Przychodzili przypadkowi ludzie. To na pewno. Ale wykończenie pozostawało to samo. Nic nie ulegało zmianie. Tak samo ustawione wazony z kwiatami na stolikach, identycznie rozłożone sztućce i porcelanowe naczynia. Wszystko dopasowane perfekcyjnie. Jestem pewna, że zapłacili fortunę za architekta.
- Naprawdę musiałeś wynająć cały lokal? - zapytałam, rozglądając się po pomieszczeniu. Czarnowłosy tylko się wyszczerzył.
- Wszystko dla mojej księżniczki. - odparł flirciarsko, na co zaśmiałam się, odwracając od niego wzrok. Starałam się nie zwracać na niego uwagi i zignorować jego błahe próby. Sama nie do końca rozumiem, o co mi chodzi. Raz pragnę abyśmy w końcu byli razem, a gdy on nareszcie chce coś zrobić, nagle zmieniam zdanie. Ostatnio często działo się tak nawet w innych sytuacjach w moim życiu. Szczerze mówiąc, czasami mam dość samej siebie.
- Witam państwa w Sapphire Restaurant. Cały lokal należy do państwa, dlatego prosiłbym o wybranie sali, w której mamy podać dania. - powiedział poważnie kelner. Widać było, że niesamowicie się denerwuje i cały czas spogląda na Mike'a. Ale co w tym dziwnego? Przecież to MICHAEL JACKSON!
- Poprosimy salę z parkietem. - zadecydował mój towarzysz. Niewysoki brunet pokiwał twierdząco głową, a ja popatrzyłam na Michaela ze zdumieniem. Powtórka z rozrywki? Kolejny raz zatańczymy wolnego do romantycznej piosenki, a on w tym czasie stwierdzi, że jednak niczego nie rozumiem i to wszystko nie ma sensu? Ja chyba podziękuję. Możliwe, że trochę przesadzam... Nie byliśmy wtedy do końca dojrzali. Ale mimo wszystko, nie chciałabym, aby to się powtórzyło.
Mężczyzna zaprowadził nas do ogromnej sali, oczywiście z parkietem, jak sobie życzył pan Jackson.
- Wow... - wyrwało mi się. Było tu naprawdę pięknie. Na szczęście było to inne pomieszczenie od tego, w którym byliśmy dwa lata temu. Chociaż tyle. Podobnie jak cały lokal, ta sala także urządzona była w najrozmaitszych odcieniach czerwieni, złota i bieli, aby nie było tu zbyt kolorowo. Na środku stał już przygotowany mahoniowy stół dla dwóch osób. Moją uwagę przykuł widniejący na suficie piękny obraz, który przedstawiał aniołów. Całość przyozdabiały dwa wielkie żyrandole, które sprawiały wrażenie tak ciężkich, że zaraz na nas spadną.
CZYTASZ
You are my life
FanfictionAmy, szesnastoletnia dziewczyna z depresją i przyszły Król Popu, spotykają się na swojej drodze. Czy nastoletnia przyjaźń przetrwa wiele prób? A może przerodzi się w coś więcej? "Once all alone I was lost in a world of strangers No one to trust On m...