#18

583 36 1
                                    

- Panie i panowie! Propozycja nie do odrzucenia! Dzisiaj wszyscy idziemy opić nasze zwycięstwo! - wydarł się Luke wchodzący na krzesło w auli, w której znajdował się cały nasz team.
Wszyscy zaczęli wiwatować i klaskać, a ja od początku nie miałam zamiaru dzisiaj pić. Wiec postanowiłam zostać w hotelu, by na spokojnie się spakować i wyspać. W końcu jutro lecimy na Sycylię gdzie ma miejsce nasz obóz.  Jak postanowiłam tak zrobiłam.

Jest już późne popołudnie, a ja wyszłam do sklepu po jakieś słodycze bo mój zapas już powoli się kończy. Zastanawiam się jak to możliwe skoro miałam tego dosłownie tonę, a minęło zaledwie kilka dni. W każdym razie muszę coś kupić, bo bez porządnej dawki cukru wybuchnę.
Wchodząc do sklepu uderzył we mnie zapach świeżutkich pączusiów! Byłam zmuszona je kupić. A że należę do osób lubujących się w słodkich przekąskach kupiłam całe pudełko pysznego wypieku.

Po drodze do pokoju spotkałam Maxa który nagle zaczął być nadzwyczaj dla mnie miły.

-Nawet sobie nie myśl, że ci dam. -rzuciłam z szyderczym uśmiechem nawet się nie zatrzymując.

-Piękna, no weź nie bądź taka.- Powiedział zalotnym głosem podążając za mną

-A co będę z tego miała? - Zatrzymałam się mówiąc to.

-Eee... -No nie powiem, bardzo inteligentna odpowiedz.

-No słucham?- ponagliłam chłopaka

-Buziaka- uśmiechnął się zalotnie układając usta do pocałunku.

-A idź się ślinić do poduszki. -powiedziałam i zaczęłam uciekać.

-O ty małpo kudłata. Nie uciekniesz mi. -rzucił się w pościg za mną.

-Zobaczymy. -skwitowałam pokazując brunetowi język.

Goniliśmy się po korytarzach, aż nie trafiliśmy na ciekawą scenę. Na czwartym piętrze w jednym z zaułków dostrzegłam Marcusa ze skorpionów prztrzymującego do ściany jakiegoś chłopaka za koszule.

-Szukasz kłopotów Marcus? -Zapytałam retorycznie, na co chłopak puścił swoją „ofiarę", która automatycznie zwiała.

-Uważaj bo zaraz to ty będziesz miała kłopoty! Było nie zdradzać skorpionów! -jego oczy aż pociemniały ze złości.

-I ty i ja doskonale wiemy, że jestem w stanie rozłożyć cię na łopatki w minutę wiec nie podskakuj i szukaj kłopotów gdzie indziej. -jestem pewna, że chłopak zauważył moją złość i gotowość do walki. Przejmował mnie fakt, że za mną stał Max, który nie wiedział, że jestem ze skorpionów. Z resztą, wiedziały tylko dwie osoby z poza klubu.

-Zobaczysz Rachel. Skorpiony ci nie odpuszczą! Dostaniesz nauczkę! -i odszedł.

To dziwne, kiedyś bez problemu by mnie uderzył, chciałby walczyć. Coś tu śmierdzi... myśle że Gordon ma jakieś plany wobec mnie i kazał im mnie zostawić.  Niemal całkowicie zapomniałam o obecności bruneta, który już otwierał buzie by zadawać pytania.

-Czy ja dobrze zrozumiałem? Czy ty należałaś do Skorpionów?! -Wrzasnął podekscytowany.

-Max! Po pierwsze się uspokój, a po drugie chodź stąd. -Powiedziawszy to pociągnęła go w stronę mojego pokoju, który tak jak myślałam był pusty. Tu możemy spokojnie porozmawiać.

-Tak należałam do czarnych skorpionów. Ale zachowaj to dla siebie, ok? -westchnęłam.

-Teraz tak tego nie zostawię. Zawsze chciałem się tam dostać! Jak tam jest? A to z nielegalnymi walkami to prawda? Oni serio uczą niedozwolonych zasad? -zaczął gadać jak najęty.

-Eh... nic nie straciłeś. Wychowali nas tam na maszyny do zabijania, prali nam mózgi. Tak, walczyliśmy nielegalnie  i tak uczyli niedozwolonych ciosów i tym podobnych.

-Kobieto, to ja już wiem czemu jesteś taka dobra. Jesteś wychowanką skorpionów. Jak ja ci zazdroszczę!

-Max... proszę cię, nie mów nikomu. To tajemnica. Znasz definicję tego słowa prawda?

-Tak, to będzie nasza słodka tajemnica. -mrugnął do mnie. -Słodka jak te pączki. -wtedy zabrał mi jednego i teraz to on zaczął uciekać.

-Ejjj! Ty niewdzięczny grubasie! Oddaj to!

____________
A macie jeden na zachętę ;) Nie mogłam się powstrzymać i musiałam wrzucić przed przyjazdem <3 reszta jak będę już w Polsce.

xoxo

Others || Andreas WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz