1.1

1.8K 104 69
                                    

-Marinette! Wstawaj, zaraz zaczynają się lekcje!- zawołała Tikki.
-Jeszcze 5 minut...- wymamrotałam.
Niechętnie zwlekłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki. Ubrałam dzisiaj biały t-shirt z napisem "Jagged Stone" i czarne jeansy.
-Część mamo!- ucałowałam moją rodzicielkę w policzek.
Mama podała mi croissanta i jabłko.
-Miłego dnia!- zawołała, a ja ruszyłam do szkoły.

***

W szkole panował dzisiaj dziwny gwar, dlatego kiedy zobaczyłam moją przyjaciołkę Alyę szybko do niej podbiegłam.
-O czym wszyscy tak rozmawiają?- zapytałam z zaciekawieniem.
-To ty jeszcze o niczym nie wiesz?!- wykrzykneła,wtedy oczy wszystkich zwróciły się w naszą stronę.
-A o czym niby powinnam wiedzieć?-zapytałam.
-Twój obiekt westchnień...- zapadła między nami chwila ciszy.
-Nie żyje?! Wiedziałam!- wybuchłam niekontrolowanym płaczem.
-Mari spokojnie, Adrien żyje.- Alya zaczęła mnie uspokajać.
-Tylko, że...-zaczęła.
-Coś mu się stało?- cała drżałam.
-Nie, ale on...- nie zdążyła dokończyć, bo Adrien właśnie przekroczył próg szkoły. Szedł i trzymał kogoś za rękę...
Moje oczy wypełniły się łzami, które raz po raz spływały po moich policzkach. Chciałam być sama, dlatego jak najszybciej pobiegłam do najbliższej toalety. Alya ruszyła za mną.

***

-Dlaczego?- zaszlochałam.
-Najwyraźniej nie jest po prostu Ciebie wart.- pocieszała mnie przyjaciółka.
-Jestem beznadziejna! Nikt mnie nigdy nie pokocha!- ryczałam.
-Znajdziesz sobie lepszego, zobaczysz.- przytuliła mnie.
-Kim ona jest?- wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
-Nie jestem pewna, ale to chyba...- wtedy ktoś wparował do toalety.
-Pomocy! Akuma! Ratunku!

***

-Zaliczone!- skleiliśmy żłówika.
Dzisiaj Kot zachowywał się trochę inaczej, nie prawił mi tyle komplementów, co zawsze.
Już od pewnego czasu taki jest. Nie żeby mi to jakoś bardzo przeszkadzało.
-Muszę lecieć....- pomachałam do niego smutnie i rozpoczęłam poszukiwanie dobrego miejsca na przemianę. Już i tak byłam spóźniona na lekcje.
-Przepraszam za spóźnienie.- powiedziałam wchodząc do klasy.
-Dziewczyno, gdzie ty byłaś?!- powiedziała trochę zbyt głośno Alya.
-Marinette! Przeszkadzasz mi i reszcie klasy! W tej chwili marsz do dyrektora!- powiedziała pani Buster.
Chwyciłam moją torebkę i z grymasem na twarzy ruszyłam w stronę gabinetu dyrektora.

***

Kiedy wychodziłam ze szkoły podszedł do mnie chłopak o niebieskich tęczówkach:
-Hej Marinette! Nie wiedziałem, że chodzisz do tej szkoły- uśmiechnął się.
-Hej Luka.- przywitałam się szybko, bo chciałam jak najszybciej wrócić do domu.
-Coś Cię gryzie?- spytał uprzejmie.
-Wszystko okey, muszę już iść.- odpowiedziałam wymijająco i już chciałam iść, kiedy chłopak złapał mnie za dłonie.
-Przecież widzę, że jesteś jakaś przygnębiona, mi możesz powiedzieć.- uśmiechnął się.
-Znamy się zbyt krótko...- odpowiedziałam.
-Co za problem? Poznajmy się!- Luka pociągnął mnie w stronę najbliższej lodziarni.

***

Siedzieliśmy na ławce, a ja miałam głowę opartą o jego ramię. Podczas tego popołudnia zawiązałam nową przyjaźń, która była bardzo wyjątkowa. Mogłoby się wydawać, że z Luką znamy się od dzieciństwa, chociaż tak naprawdę poznałam go zaledwie wczoraj.
-Muszę już chyba wracać.-wyszeptałam.
-Mhm... Może jutro też się spotkamy?-Chłopak wstał i podał mi dłoń. Chwyciłam ją pewnie, a on pociągnął mnie w swoją stronę. I tak oto wylądowaliśmy na trawie. Zaczęliśmy się głośno śmiać. Kiedy już się uspokoiliśmy Luka pomógł mi wstać i odprowadził mnie pod piekarnie moich rodziców.
-Do jutra!- pomachał mi, a ja z uśmiechem na twarzy weszłam do mojego domu. Dzięki niemu chociaż na chwilę zapomniałam o Adrienie. Kiedy sprawdziłam telefon zobaczyłam, że dzwoniła do mnie Alya. Wybrałam do niej numer i już po drugim sygnale usłyszałam głos przyjaciółki w telefonie:
-Gdzie się tyle czasu podziewałaś! Dzwoniłam, pisałam, a ty nic!- krzyczała do słuchawki.
-Byłam z Luką...- odpowiedziałam.
-Z kim?-spytała już spokojniejszym tonem.
-Z moim nowym przyjacielem.- wyjaśniłam.
-Jest przystojny?- dopytywała się Alya.
-To tylko przyjaciel!- tym razem to ja krzyknęłam. Porozmawiałam z nią jeszcze chwilę, a potem rodzice zawołali mnie na kolacje. Po posiłku poszłam do pokoju i zerwałam wszystkie zdjęcia Adriena, która tam były (a było ich sporo). Byłam już zmęczona, dlatego nie odrabiając lekcji położyłam się do łóżka, aby pogrążyć się w marzeniach.

***

-Kocie!- wykrzyknęłam.
-Przepraszam...- wyszeptał.

Hej!
Wolicie Adrienette czy Lukanette?
Później akcja się trochę rozkręci (przynajmniej taki mam zamiar), więc zapraszam do kontynuacji czytania😙
Następny rozdział postaram się wrzucić jak najszybciej!
Miłego czytania😘

Pokochać... #Lukanette ||Miraculous||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz