Rozdział 6

1.6K 73 5
                                    

Hermiona obudziła się wtulona w coś ciepłego, ale zdecydowanie nie miękkiego, co uświadomiło jej, że nie jest to na pewno poduszka. Podniosła delikatnie głowę i dostrzegła przystojną twarz śpiącego chłopaka. Blond włosy miał porozrzucane po całej poduszce, a usta wykrzywione w lekkim uśmiechu. Zamknięte oczy i spokojny oddech utwierdziły ją w tym, że Malfoy nadal śpi, więc powoli próbowała się wyplątać z jego objęć. Gdy tylko chciała się podnieść, jego silne ramiona objęły ją mocniej w talii i przyciągnęły ją bliżej półnagiego ciała chłopaka.

- Potrzebuję cię, Granger- wymruczał blondyn przez sen, zatapiając twarz w jej brązowych lokach.

Hermiona uśmiechnęła się lekko, pozwalając sobie na chwilę bliskości. Później jednak spojrzała na mugolski zegar, znajdujący się na ścianie w dormitorium i gdyby nie wszystko, co ją spotkało, z pewnością krzyknęłaby przerażona. Ominęli już śniadanie i dwie pierwsze lekcje.

- Malfoy, musimy wstawać. Niedługo prześpisz nawet obiad- mruknęła mu dziewczyna do ucha, odchylając głowę do tyłu.

Draco, który z reguły miał lekki sen, otworzył powoli oczy napotykając niesamowite ciepło czekoladowych tęczówek. Musiał przyznać w duchu, że Granger miała cudne oczy. W porównaniu z jego zimnym, stalowym spojrzeniem jej oczy wydawały się swoim ciepłem topić nawet stal.

- A panny Granger nie przeraża bardziej fakt, że spała w jednym łóżku ze swoim dawnym wrogiem lub przegapiła lekcje?- zaśmiał się cicho, patrząc jak jej brwi układają się powoli w geście oburzenia.

- Nie przeszkadza mi zbytnio fakt, że z tobą spałam. To ty raczej powinieneś się przejmować tym, że niechcący mógłbyś pobrudzić się szlamem- warknęła na niego i już chciała wstać gniewnie z łóżka i ruszyć w stronę łazienki, gdy chłodna dłoń chłopaka chwyciła ją za ramię i rzuciła z powrotem na łóżko. Draco już się nie uśmiechał tylko z poważną miną przygniótł jej ciało swoim, nie dając jej możliwości ucieczki.- Złaź ze mnie, Malfoy!

- Czy ty naprawdę myślisz, że kiedykolwiek bałem się, jak ty to ujęłaś, szlamu? Gdybym się go bał, na pewno wczoraj nie robiłbym tego- syknął Ślizgon i brutalnie wpił się w jej usta. Hermiona na początku pozostawała bierna, ale już po chwili z równą żarliwością oddawała mu pocałunek.

~*~

Ginny chodziła poddenerwowana, nigdzie nie było ani Hermiony, ani Malfoy'a, który, jak się wcześniej dowiedziała podsłuchując jedną z rozmów Ślizgonów, był jej niańką i miał jej nie opuszczać nawet na krok. Teraz jeszcze bardziej współczuła przyjaciółce. Nie dość, że jej życie wywróciło się do góry nogami to jeszcze musi znosić tą fretkę.

Weszła do Wielkiej Sali cała w nerwach, zajmując swoje stałe miejsce obok Neville'a i westchnęła cicho. Longbottom spojrzał na nią pytającym wzrokiem, ale ta jedynie podkręciła przecząco głową i zaczęła nakładać sobie jedzenie. Miała w planach spokojnie zjeść i udać się na resztę dzisiejszych lekcji, ale skutecznie przeszkadzały jej w tym szmery dobiegające dosłownie z każdego miejsca w sali. Podniosła więc powoli głowę w poszukiwaniu powodu tego wielkiego poruszenia i go znalazła. Hermiona szła obok Malfoy'a, który obejmował ją ręką w talii, prowadząc do stołu Ślizgonów. Oboje mieli na sobie szkolne szaty, których barwy, zdaniem Ginny, nie pasowały w ogóle do jej przyjaciółki. Oboje usiedli naprzeciw niej tak, że na spokojnie mogłaby złapać z byłą Gryfonką kontakt wzrokowy. Według oczekiwań rudowłosej, Hermiona w końcu wyczuła na sobie czyjś wzrok i rozglądając się w poszukiwaniu obserwatora, odnalazła wzrokiem brązowe oczy Ginny. Młodsza Gryfonka rzuciła jej tylko spojrzenie typu "Musimy pogadać" i wyszła z Wielkiej Sali. Brązowowłosa rozumiejąc jej aluzję chwyciła jedzącego z gracją Malfoy'a za kolano, żeby zwrócić jego uwagę. Spojrzał na nią pytającym wzrokiem, odkładając sztućce na talerz.

- Ginny- wyszeptała tylko, mając nadzieję, że ją zrozumie. Draco kiwnął lekko głową, po czym oboje wstali i poszli za Rudą.

~*~

Ginny czekała na nich przy wejściu do Wielkiej Sali. Gdy tylko ich zobaczyła, odwróciła się na pięcie i ruszyła w tylko sobie znanym kierunku, a Draco i Hermiona poszli za nią. Na początku nie mieli pojęcia dokąd idą, wspinając się w górę schodów. W końcu zauważyli jednak, że Ruda prowadzi ich do Pokoju Życzeń. Oboje wymienili ze sobą zdziwione spojrzenia, ale posłusznie czekali, aż Gryfonka przejdzie trzy razy wzdłuż ściany i wejdzie do pomieszczenia przez widoczne już drzwi. Para Ślizgonów podążyła za nią. Gdy tylko przekroczyli próg zaniemówili z wrażenia. W środku było pełno łóżek, porozwalanych ubrań, czy hamaków. Gdzieniegdzie dostrzegali znajome twarze uczniów innych domów, obserwujących ich z nieskrywaną niechęcią lub ciekawością. Weasley zaprowadziła ich w głąb pomieszczenia, z dala od ciekawskich spojrzeń i odwróciła się gwałtownie, patrząc na dwójkę z wyrzutem.

- O co tutaj, na Merlina, chodzi?- syknęła wściekła.

- Nie denerwuj się tak, Weasley, bo ci żyłka pęknie- prychnął Draco, chowając dłonie w kieszeniach swoich ciemnych spodni.

Ginny fuknęła tylko oburzona i zmierzyła dwójkę Ślizgonów wzrokiem. Oboje ubrani byli bardzo podobne- ciemne spodnie, ciemne buty i ciemna góra. Z tą różnicą, że Draco miał na sobie czarną koszulę z długim rękawem, a Hermiona czarny sweter. Gryfonkę zdziwił ubiór przyjaciółki, zwykle unikała czarnych ubrań, a teraz prawie tonęła w kolorze śmierci.

- Spokojnie, Ginny. Zaraz ci wszystko opowiem- powiedziała Hermiona, siadając na jednym z łóżek.- Nikt jednak nie może o tym wiedzieć- to powiedziawszy wyciągnęła różdżkę i rzuciła zaklęcie, dzięki któremu nikt nie będzie w stanie ich usłyszeć.

- Słucham- westchnęła Gryfonka, zajmując sąsiednie łóżko. Draco, widząc że zanosi się na dłuższą rozmowę, usiadł obok Hermiony, rozglądając się po pomieszczeniu.

Hermiona zaczęła opowiadać Ginny o tym, co przydarzyło się jej w ciągu ostatniego tygodnia: o złapaniu przez szmalcowników, ucieczce chłopaków z Malfoy Manor, jej torturach i rozmowie z biologicznymi rodzicami.

- Powiedzieli mi, że mam wykonać zadanie od Czarnego Pana- mówiła dalej była Gryfonka.- Nie chciałam się zgadzać, ale oni mieli ciebie. Zgodziłam się tylko dlatego, żebyś była bezpieczna. Miałam zostać z Draco w Hogwarcie i informować go o choćby najmniejszym znaku rebelii. Stwierdził, że skoro współpracowałam z Zakonem to będzie mi łatwiej się czegoś dowiedzieć- mówiąc to, podwinęła lewy rękaw swetra, pokazując rudowłosej mroczny znak, wyraźnie odznaczający się na delikatnej skórze dziewczyny. Ginny wciągnęła głośno powietrze i zakryła usta dłonią, patrząc w szoku na Hermionę.- Oczywiście nie mam zamiaru mu o niczym donosić. Draco z resztą też nie. Jednak musicie być ostrożni. My to jedno, ale rodzeństwo Carrow to drugie. Jeśli nabiorą jakichkolwiek podejrzeń, nie będziemy w stanie pomóc.

- Czy ja się przesłyszałem, Dołohow, czy ty dwukrotnie wymówiłaś moje imię?- zaśmiał się Malfoy, gdy obie dziewczyny milczały, rozładowując tym samym napiętą atmosferę.

- Nie przyzwyczajaj się, Malfoy. Ty za to użyłeś mojego prawdziwego nazwiska- powiedziała z przekąsem, podkreślając ostatnie słowa. Nadal mi uważała siebie za pannę Dołohow. Wewnątrz wciąż była panną Granger, Gryfonką z krwi i kości.

- Ty za to możesz się przyzwyczajać, bo od dzisiaj będę się tak do ciebie zwracał- odpowiedział jej, rzucając jej jeden ze swoich czarujących uśmiechów, przez który Hermiona oblała się rumieńcem. Wciąż czuła smak jego ust.

Potrzebuję Cię, Granger || Dramione ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz