➹
- Stary, wyluzuj. Spójrz na to z innej strony, zdradziła Cię, więc jesteś wolny. A w szkole jest dużo fajnych, świetnych dziewczyn.
- Mówisz to tak, jakbym miał nie wiedzieć, że są świetne. - odparł dziewiętnastoletni Tony Stark, przekładając papierosa z jednej ręki do drugiej, i poprawiając szybkim ruchem czarne włosy. Spojrzał na swojego kolegę z klasy. Był odrobinę zdziwiony, że słyszy takie słowa z ust kogoś, kto (o dziwo) był w związku od prawie dwóch lat. Loki był nad wyraz dziwnym i antypatycznym osobnikiem, o obojętnym wyrazie twarzy, i złym nastawieniu do wszystkiego i wszystkich wypisanym na niej. Czasami zastanawiał się, jak wylądowali w tym miejscu, gdzie ich znajomość weszła na wyższy poziom. Może to wciąż nie była przyjaźń, ale Tony nie lubił tego określenia, więc zupełnie wystarczyło mu określenie ich relacji jako koleżeństwo. - Nie jestem zły, że mnie zdradziła, jestem zły o to, że zrobiła to przede mną. To zawsze ja odpuszczam sobie dziewczyny, to zawsze mnie nudzą szybciej, niż ja je, co więc ten gościu, z którym to zrobiła musiał mieć, czego ja nie mam? - oburzył się czarnowłosy, marszcząc brwi i przyglądając w skupieniu drodze, którą mijali. - Bezczelne babsko! Jestem oburzony!
- Zdążyłem zauważyć.
- Jak mogła zdradzić mnie pierwsza? - mruczał pod nosem, zaciągając się po raz ostatni, po czym wyrzucając niedopałek za okno. - Jak śmiała to zrobić? Tylko ją spotkam, to daję słowo, zniszczę ją moim nienawistnym wzrokiem.
- Jestem w stanie założyć się z Tobą o cokolwiek, że jutro już będzie kolejna, więc przestań się nad sobą użalać, Anthony. - odparł Loki ze stoickim spokojem. Stark słysząc swoje pełne imię z ust Lokiego, wzdrygnął się, a gdy pokierował w jego stronę swój wzrok, wiedział, że tamten był ewidentnie znudzony jego gadaniną.
- Oczywiście, że tak będzie, ale nie potrafię pogodzić się z tym, że ta kobieta zdradziła mnie... MNIE?! Cholera, czego mi brakuje?
- Czego Ci brakuje? Nie mam pojęcia, stary, ale na pewno nie brakuje Ci pewności siebie. - westchnął Loki, zabierając swoje rzeczy i wysiadając z samochodu, gdy ten zatrzymał się na parkingu szkolnym. - A jeśli wciąż nie potrafisz pojąć tego, że zrobiła to, to zapytaj jej. Rzeczywiście, tak trudno iść i o tym z nią porozmawiać.
- Chyba żartujesz, mam jeszcze bardziej się upokarzać? Mowy nie ma. W końcu będzie musiała dostrzec, jaka głupotę zrobiła i sama do mnie przyjdzie. - czarnowłosy zamknął samochód, nakładając okulary na nos i przerzucając sobie plecak przez jedno ramię. Loki zaś wywrócił na niego oczami, bo nie miał pojęcia co sprawiło, że on i ten narcyz znaleźli wspólny język. Prawdopodobnie chodziło jedynie o pesymizm, który był podsumowaniem ich obu, ale kto to wie?
➹
- No dorito, pochwal się co tam nabazgrałeś? - Anthony roześmiał się, odsuwając krzesło na szkolnej stołówce i siadając obok rok młodszego kolegi. Steve zamknął swój rysownik, wkładając go pospiesznie do plecaka, na co Stark wybuchnął jeszcze większym śmiechem. - No dalej, nie wstydź się. A może to Barnes? - spojrzał na blondyna, by po chwili skierować swój wzrok na siedzącego przy tym samym stoliku bruneta, który posłał mu zdegustowane spojrzenie i wystawił w jego stronę środkowy palec. - Oh, przestań... Chcesz żebym się zarumienił? - Tony położył dłoń na piersi, udając ogromne przejęcie gestem Jamesa, na co Steve pokręcił zrezygnowany głową, przesuwając w swoją stronę butelkę wody. - Co powiecie ciekawego, chłopcy? Szczerze mówiąc, mam to w nosie, ale moi znajomi gdzieś przepadli.
- Oh, czyli u Ciebie to się zmieniło. Znalazłeś ich? Może już z Tobą nie wytrzymali? - odparł Bucky, jedną ręką bawiąc się leżącą na stoliku serwetką, zaś drugą opierając na oparciu swojego krzesełka. Stark spojrzał w jego stronę, starając się dostrzec w nim coś, co oprócz jego charakteru by mu nie pasowało, jednak nie potrafił. Nie szczególnie lubił Bucky'ego, głownie przez jego usposobienie, ale także nie potrafił znieść tego, że nie było dnia ani godziny, by ten nie wyglądał cholernie dobrze. Tony oczywiście nigdy by tego nie przyznał, ale Bucky był szarmancki, dobrze zbudowany i totalnie wystrzałowy. Sprawiał wrażenie, jakby stając przed Tobą, dopiero co wyszedł z magazynu modowego, i to było tym, czego Tony nie potrafił zaakceptować.
- O, proszę! Jaki z ciebie dowcipniś, Barnes. Steve, jego osobista niańko, powiedz mu coś.
- Buck, mowię ci coś. Tony, Tobie też mowię coś. Nie jestem żadną niańką. - blondyn uśmiechnął się lekko, spoglądając na kolegę i przyjaciela. Stark podniósł się z krzesła, gadając pod nosem coś, co brzmiało jak obelgi pod adresem Bucky'ego, po czym rzucając krótkim pożegnaniem, odszedł w swoją stronę
➹
- Moja najdroższa sąsiadko... - odparł Tony, podchodząc do Natashy i obejmując ją ramieniem. - ...moja muzo, mój Ty aniele!
Dziewczyna spojrzała na niego jak na małe dziecko, z wymuszonym uśmiechem zdejmując z siebie jego dłoń.
- Naćpałeś się czegoś, Stark? Może jesteś chory? - westchnęła, swoim monotonnym głosem, po czym wyciągnęła dłoń i przyłożyła ją koledze do czoła. - Twoja pewność siebie sprawiła, że aż dostałeś gorączki. Czego chcesz?
- Hej, hej, hej! Jestem miły i uprzejmy, dlaczego sądzisz, że odrazu czegoś chcę?
- Dlaczego? Po pierwsze: zawsze tak jest gdy czegoś chcesz, po drugie: uprzejmość i Tony Stark się wykluczają, a pragnę Ci przypomnieć, Ty jesteś Tonym Starkiem, po trzecie: nigdy więcej mnie nie dotykaj, a po czwarte: nie cierpię Cię. Czy mam wymieniać dalej?
- Nat, moja droga, chciałem jedynie zapytać o tę śliczną brunetkę, z którą chodzisz do klasy. Tę, z długim warkoczem. Jak brzmi jej imię? Czy ona ma chłopaka?
- Ma na imię Celia, i uwierz mi, nie zwróci na Ciebie uwagi.
- Czy znasz jakąś dziewczynę, która nie zwróciła na mnie uwagi? - zapytał nastolatek, zdejmując okulary z nosa i patrząc na blondynkę, z uniesioną ku górze brwią.
- A czy wyglądam jak chłopak? - dziewczyna wywróciła oczami, wymijając Tony'ego, który - nie było dnia, by jej nie irytował. - Daj spokój, Stark.
- Ma chłopaka?! - krzyknął za nią brunet.
- Nie, ośle! - odkrzyknęła, zarzucając włosami i znikając mu z oczu. Chłopak poprawił jeansową kurtkę i wziął głęboki wdech, rozglądając po korytarzu.
- Świetnie, więc... Celia.
➹