Rozdział 1

930 45 25
                                    

Wyjąłem klucz z kieszeni i otworzyłem drzwi do starej pracowni. Kiedy je pchnąłem ujrzałem tak dobrze znane mi studio.

Korytarz przy wejściu był obklejony plakatami reklamującymi naszą kreskówkę. Ściany i podłoga były wyłożone deskami które kolorem miały przypominać pergamin. Wszystko co znajdowało się tutaj było utrzymane w podobnej kolorystyce.

Kiedy oswoiłem się z wnętrzem w którym nie było mnie tyle czasu powoli wyjąłem i przeczytałem list od mojego przyjaciela Joego aby przypomnieć sobie po co tutaj wróciłem. Brzmiał on tak:

Drogi Henry

Czuję jakby cała wieczność minęła od czasu kiedy razem pracowaliśmy nad kreskówkami. 30 lat naprawdę szybko umknęło, nieprawdaż?

Jeżeli znowu będziesz w mieście koniecznie wpadnij do naszego starego studia. Jest tutaj coś co muszę Ci pokazać.

Twój najlepszy przyjaciel
Joey Drew

-Dobrze Joey, czas zobaczyć co takiego chciałeś mi pokazać.

Przeszedłem do sali gdzie zawsze, składaliśmy ostateczną wersję odcinka przed wypuszczeniem go. Stał tam duży stół, kilka krzeseł, rzutnik oraz duża tekturowa figurka Bendiego czyli postaci narysowanej przeze mnie wiele lat temu.

Bendy ma czarne ciało oraz nosi czarne błyszczące buty i białe rękawiczki z dwoma czarnymi kółkami. Głowę ma okrągłą która na górze kończy się dwoma czarnymi rogami. Ma białą twarz bez nosa z szerokim uśmiechem i dużymi czarnymi oczami.

Podszedłem do rzutnika i włączyłem go. Zdziwiłem się kiedy zaczął wyświetlać biały obraz.

-Po co ktoś włożył tutaj białą taśmę? I gdzie jest Joey?

Stwierdziłem, że nie ma sensu dalej siedzieć przed pustym ekranem. Trzeba się ruszyć i poszukać mojego przyjaciela. Pierwszym miejscem jakie przyszło mi do głowy był jego pokój. Żeby się do niego dostać trzeba było przejść przez kilka korytarzy.

Kiedy tam szedłem na jednej ze ścian był napis wykonany atramentem : "Marzenia się spełniają"

-O co tutaj chodzi Joey?

Poszedłem dalej i znalazłem jego pokój, pociągnąłem za klamkę i ku mojemu zaskoczeniu był on zamknięty. Zacząłem sprawdzać inne pokoje ale wszystkie były pozamykane jak ten Joego. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do mojego przyjaciela, ale nie odebrał. Spróbowałem jeszcze kilka razy ale wynik był identyczny.

Wszechobecna cisza uświadomiła mi, że maszyna do tuszu nie pracuje. Maszyna ta była wyjątkowa ponieważ tworzy tusz z wody i czarnego barwnika. Zbudowaliśmy ją od podstaw z moim przyjacielem. Była ona duża i dosyć głośna.

Wysokością była większa od człowieka. Z tyłu miała szklany zbiornik w którym woda mieszała się z barwnikiem i powstawał tusz. Z przodu miała pustą w środku trąbę którą wypływał gotowy tusz. Z przodu miała dwa koła zębate założone otworami na trąbę które kręciły się aby tusz mógł wypłynąć. Z boku również były koła zębate które odpowiadały za mieszanie tuszu aby nie zaschnął.

Zacząłem zmierzać do pomieszczenia gdzie stała. Kiedy tam dotarłem moje przypuszczenia potwierdziły się-była wyłączona. Gdy rozejrzałem się po pokoju zdziwiłem się. Dźwignia i przyciski razem z przedmiotami odpowiadającymi za ciśnienie zniknęły.

-Joey,Joey, coś ty tutaj powyrabiał?

Wyszedłem z pomieszczenia z maszyną i wróciłem do głównej sali. Przeszedł mnie zimny dreszcz kiedy ujrzałem, że projektor nie wyświetla już białego obrazu a tańczącego Bendiego. Tekturowa podobizna zniknęła spod ściany i nie było jej nigdzie w pomieszczeniu. Na stole pojawiły się trzy taśmy i kilka kartek papieru z rysunkami które były poplamione tuszem. Przełknąłem ślinę i zawołałem:

-Jest tu ktoś? - odpowiedziała mi cisza.

Postanowiłem pójść drugim korytarzem gdzie nawet gdy tutaj pracowałem dosyć rzadko tam chodziłem. Ponownie próbowałem po kolei otwierać wszystkie drzwi ale nie ustąpiły żadne poza jednymi na końcu korytarza.    

Bendy and The Ink MachineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz