03.07.2018 r.
Po raz kolejny wita cię LadyHelloBell!
Zapraszam na opowiadanie z nową OC, Cerise Usagi!
Jeśli jesteś fanem/fanką Kuroko no Basket zapraszam na fanficion poświęcone Akashiemu Seijuro - zapraszam na profil.
Dziękuje, że planujesz poświęcić mojej pracy swój cenny czas!
LadyHelloBell!
Jej życie było jedną wielką farsą, każdy moment jej życia to potwierdzał, dla swoich rodziców była zwykłym bagażem życiowym, niechcianym i do oddania. Była przeszkodą, która nie powinna się pojawić, ale bez względu na nic zjawiła.
Pomimo tego żyła, na początku mieszkała w Tokio, które wtedy wydawało jej się piękne, to były chyba najszczęśliwsze lata jej życia, miała wtedy szczęśliwą rodzinę, świat zdawał się należeć do niej. Nie raz mówiła do swojego ojca "zostanę lekarzem, tak ty", jej ojciec, z pochodzenia Francuz, przeprowadził się do Japonii za miłością, która była zwykłym mirażem, złudzeniem, fatamorganą.
Później nadeszła rzeczywistość, rozwód rodziców i spokojne słowa matki ''zapomnij, że istniałam''. Siedmiolatka przyjęła to ze względnym spokojem patrząc jak ojciec pakuje ich walizki, a potem wsadza do samolotu. Wtedy widziała Japonię po raz ostatni. Mimo to uczęszczała na zajęcia Japońskiego, jakby jej rodzic przeczuwał, że kiedyś znudzi mu się praca ojca.
Wszystko co znała zniknęło, Japonia, rodzina, przyjaciele. Zyskała jednak coś nowego, Paryż i nową mamę, Caroline, nową żonę jej ojca, Graissa Cerise. Była tam szczęśliwa, przez cholerne dziesięć lat była szczęśliwa, ale jej głupi ojciec rozwiódł się po raz kolejny, oświadczając jej matce, że teraz jej kolei na wychowywanie ich wspólnego dziecka. Może i miał racje, ale patrząc na to oczami jego córki popełniał błąd.
Jednak Masaya Karuko, która po raz kolejny zmieniła nazwisko, w czasie kiedy on się rozwodził po raz kolejny wyszła za mąż, zyskując nazwisko Kuroo. Oczywiście jej córka nie została zaproszona nawet na jej ślub, była w końcu obcym wspomnieniem, odległym cieniem jej nieudanego małżeństwa.
Kobieta niechętnie pozwoliła dziewczynie na powrót pod jej opiekę, i tak wyjeżdżała na rok w podróż poślubną. Ona miała być tylko lokatorką, która zajmie jeden pokój w jej nowym domu. Miała nadzieje, że po tym jak ona wróci do swojego domu, jej latorośl wyniesie się na studia lub wróci do swojego kraju żabojadów. Specjalnie dla niej przyśpieszyła wyjazd, by nie zobaczyć jej twarzy, przypominającej jej o podłym Francuzie, który prawie zniszczył jej życie.
- Lądujemy. - Łagodny głos stewardessy wyrwał ją z letargu, blondynka zastosowała się do poleceń kobiety, by już po chwili wejść do terminalu na lotnisku w Tokio. Odebrała swoją walizkę i torbę, potem wyszła na zewnątrz.
Tokio było takie jak zapamiętała, zbyt głośne, zbyt kolorowe, w niczym nie przypominała uroczego miasta miłości, za którym już teraz tęskniła. Nie miała jednak wyboru, znowu. Rodzice traktowali ją jak szmacianą lalkę, która można rzucić w kąt kiedy zabawa się znudzi. Teraz była kolei matki, czas by ona pobawiła się lalką.
Nie miała co liczyć na to, że ktoś odbierze ją z lotniska, zadzwoniła po taksówkę.
Dawno nie mówiła po Japońsku, jednak szło jej nieźle, całkiem nieźle. Podała starszemu mężczyźnie adres, zawiózł ją pod jednorodzinny dom i po dostaniu należnej kwoty ulotnił się. Zostawił ją samą ze swoim zniechęceniem. Miała zamieszkać z kompletnie obcym chłopakiem, co samo w sobie było potworne.
CZYTASZ
F̷r̷a̷n̷c̷u̷s̷k̷a̷ K̷o̷c̷i̷c̷a̷ || K̷u̷r̷o̷o̷ T̷e̷t̷s̷u̷r̷o̷u̷ x̷ O̷C̷
FanfictionO̷ k̷o̷c̷i̷e̷ s̷y̷p̷i̷ąc̷y̷m̷ p̷o̷d̷r̷y̷w̷a̷m̷i̷ i̷ k̷o̷t̷c̷e̷ b̷i̷j̷ąc̷e̷j̷ k̷o̷t̷a̷. C̷e̷r̷i̷s̷e̷ U̷s̷a̷g̷i̷ t̷o̷ p̷ół j̷a̷p̷o̷n̷k̷a̷, p̷ół f̷r̷a̷n̷c̷u̷s̷k̷a̷ z̷ c̷i̷ężk̷ą s̷y̷t̷u̷a̷c̷j̷ą r̷o̷d̷z̷i̷n̷n̷ą. P̷o̷ r̷o̷z̷w̷o̷d̷z̷i̷e̷ r̷o̷d̷z̷i̷c̷ów̷ z...