- Jak było u KOLEGI? - Spytał czarnowłosy celowo podkreślając ostatnie słowo, jakby miało to spowodować, że kolega byłby tylko kolegą, a nie kimś więcej.
- Świetnie. - Odpowiedziała normalnie, nie zwracając uwagi na jego humorki. - A jak tam randka?
- Świetnie. - Odpowiedział z ironią. - Ale wiesz, Usa-chan, dawno nie robiliśmy nic razem, niedaleko otworzyli wesołe miasteczko, może się dzisiaj przejdziemy, co?
- Sorry, ale nie dziś, idę do wesołego miasteczka, ale nie z tobą. - Mruknęła wchodząc po schodach na górę. - Jakby ktoś przyszedł to mnie zawołaj!
~ Wychodzi z tym swoim kolegą? - Pomyślał kwaśno, niezadowolony z przebiegu rozmowy.
Usagi wzięła krótki, odświeżający prysznic, miała godzinę do spotkania z Oikawą, więc nie musiała się martwić. W swoim krótkim życiu przeżyła sporo randek, tych bardziej udanych i tych mniej udanych, w liceum miała trzech chłopaków.
Założyła białą koszulę z krótkimi rękawkami, a na nią nałożyła ciemny długi żakiet, zdecydowała się też na ciemne rajstopy i krótkie spodenki ze złoto-czarnym eleganckim paskiem. Rozczesała włosy, a na nogi ubrała wygodne czarne baletki. Była gotowa, w tym o to momencie usłyszała dzwonek do drzwi, bardzo cicho, ale jednak.
Zniechęcony siatkarz podszedł do drzwi, mając wielką ochotę wysadzić w powietrze każdego kto za nimi stał. Mógł w końcu poznać tego "kolegę" Usagi, a może spała u innego "kolegi"? Leniwie przekręcił zamek, a to co zobaczył sprawiło, że włosy jeszcze bardziej stanęły mu dęba. Przed jego drzwiami stał Oikawa Tooru, jeden z najlepszych rozgrywających w kraju. W normalnej sytuacji zaciągnął by go na boisko by z nim pograć, ale w tej chwili puszczał w jego stronę pioruny.
~ To nie możliwe, by Usa-chan nocowała u niego, on jest z Miyagi, nie pojechała by na noc do innej prefektury, to za daleko. - Pomyślał kapitan Nekomy.
- Zastałem Usagi Cerise? - Spytał na pozór zimnym i konkretnym tonem.
- No niestety, ale... - Nie zdążył dokończyć, bo do drzwi podeszła blondynka, zamarł widząc jak wystrzałowo wyglądała, prezentowała się o wiele lepiej niż Kokoro, z którą ostatnio był na randce.
- Ohayo, Tooru-kun. - Uśmiechnęła się do chłopaka.
- Ohayo, Usa-chan! - Krzyknął całkowicie innym tonem niż wcześniej, na jego twarzy wykwitł fałszywy radosny uśmiech. Jego zachowanie przypominało zmieszanie usposobień Bokuto i Akaashiego, jednak on lawirował wokół tych dwóch osobowości jadąc po słodkich słówkach.
- Do zobaczenia później, Tetsu. - Zawołała i po prostu wyszła.
- Kto to był, Usa-chan? - Spytał Oikawa gdy trochę odeszli, Kuroo oczywiście musiał to usłyszeć.
- Syn mojego ojczyma, chyba traktuje mnie jak kogoś w rodzaju młodszej siostry, no wiesz, odpędza potencjalnych adoratorów.
- Nie martw się, Usa-chan! Mnie nie przepędzi! - Zawołał głośno najwyraźniej wiedząc, że ich podsłuchuje. Jego następny ruch wprowadził Kuroo w stan załamania na tle psychicznym, objął ją ręką.
Zdenerwowany zamknął dom i poleciał inną ulicą - byleby nie przeciąć szlaku pary - prosto do domu swojego ulubionego młodszego kolegi, Kozume, on musiał mu pomóc ratować Usakę przed tym dwu-twarzowym dupkiem. Wchodząc do jego pokoju wpadł na Panią Kozume, ale niezbyt się tym przejął, liczył się czas.
- Kenma! - Krzyknął wykonując tak zwane "z buta wjeżdżam".
- O co chodzi, Kuroo? - Spytał nie odrywając wzroku od swojej konsoli, Tetsurou miał to jednak gdzieś i z całą mocą wyrwał mu konsolę.
- Nie mamy czasu na zabawę, Kenma, musimy ratować Usagi!
- Skoro z tobą nic jej się nie stało, to jest na tyle odporna, że przetrwa wszystko. - Dociął mu próbując w podskokach odebrać mu grę.
- Mówię, że to nie czas na żarty, Usa-chan jest w rękach wroga!
- Jakiego wroga?
- Oikawy Tooru. - Wypowiedział te słowa z takim obrzydzeniem jakby mówił o przeterminowanym mięsie, chociaż według niego nawet przeterminowane mięso było lepsze o Oikawy.
- Aha... - Mruknął farbowany blondyn. - To możesz mi już oddać tą konsolę? - Spytał nie zwracając uwagi na dramat senpaia.
- Kenma! Mówię do ciebie! Musisz mi pomóc. - Ostatnie słowa wyskomlał błagalnie.
- Nie. - Uciął ostro rozgrywający.
- Ale Kenma...
- Nie.
- Kupie ci tą konsole, o której tak marzyłeś. - Powiedział szybko wyższy siatkarz.
- Masz dwie godziny, które mogłem poświęcić na granie, co za strata.
- Tak, tak, a teraz idziemy do wesołego miasteczka!
- Po co? Nie mów mi, że robisz ten cały raban, bo Usagi poszła na randkę. - Rzekł grobowym tonem, przeszywając chłopaka kocim spojrzeniem zwężonych źrenic.
- Dobra. Nie powiem. - Zażartował Kuroo, nerwowo patrząc na boki.
- Nie możesz jej po prostu powiedzieć, że ci się podoba? - Spytał będąc ciągniętym przez trzecioklasistę w stronę centrum rozrywki.
- To nie o to chodzi.
- A więc o co?
- Aoba jest głównym rywalem Shiratorizawy, jeśli wygramy w tym roku eliminacje prefektury możemy z nimi grać o zwycięstwo. Chcesz, żeby Usa-chan była rozdarta pomiędzy drużyną, a chłopakiem? Ja jej po prostu pomagam, kiedyś mi za to podziękuję.
- Zakładając, że się dowie i, że wszystko ci się uda, co jest mało prawdopodobne.
- A tam, cicho siedź.
- To po co mnie tam zabierasz? I tak wisisz mi grę.
- Czy tobie w ogóle nie zależy na Usie-chan?
- Zależy i właśnie dlatego staram się szanować jej prywatność i tobie radzę zrobić to samo.
- Coś ty się nagle taki święty zrobił, hę?!
Zatrzymali się przed wesołym miasteczkiem, gdzie Kuroo kupił im przy wejściu bilety na cały obiekt, który był dość spory, co bardzo utrudniało im zadanie znalezienia owej pary. Generalnie nie mieli konkretnego planu oprócz tego, że chcieli, a raczej Kuroo chciał, lekko pokrzyżować im romantyczne plany, Kenma miał to gdzieś.
Po dwóch godzinach bezsensownego krążenia wte i we wte dostrzegł Oikawę i Cerise pod parasolami jednej z restauracji. Rozmawiali przy coca coli z bananami na twarzy, Kuroo wiedział jednak, że siatkarz z Aoby jest dla niej beznadziejną partią, gorzej, myślał o tym, że Cerise jest za młoda na umawianie się z kimkolwiek, nie przejmował się faktem, że była w jego wieku.
C.D.N.
Jestem poruszona głupotą wykreowanej przeze mnie postaci.
Jeszcze dwa rozdziały i koniec.
CZYTASZ
F̷r̷a̷n̷c̷u̷s̷k̷a̷ K̷o̷c̷i̷c̷a̷ || K̷u̷r̷o̷o̷ T̷e̷t̷s̷u̷r̷o̷u̷ x̷ O̷C̷
Fiksi PenggemarO̷ k̷o̷c̷i̷e̷ s̷y̷p̷i̷ąc̷y̷m̷ p̷o̷d̷r̷y̷w̷a̷m̷i̷ i̷ k̷o̷t̷c̷e̷ b̷i̷j̷ąc̷e̷j̷ k̷o̷t̷a̷. C̷e̷r̷i̷s̷e̷ U̷s̷a̷g̷i̷ t̷o̷ p̷ół j̷a̷p̷o̷n̷k̷a̷, p̷ół f̷r̷a̷n̷c̷u̷s̷k̷a̷ z̷ c̷i̷ężk̷ą s̷y̷t̷u̷a̷c̷j̷ą r̷o̷d̷z̷i̷n̷n̷ą. P̷o̷ r̷o̷z̷w̷o̷d̷z̷i̷e̷ r̷o̷d̷z̷i̷c̷ów̷ z...