Te kilka dni minęło bardzo szybko, zielonooka nim się obejrzała ustawiała w altanie w ogrodzie stół ogrodowy i krzesła dla gości. Na blacie w kuchni leżały zapakowane w folie różne rodzaje mięs, od kurczaków po szaszłyki mięsne, które tylko czekały by je grilować na grillu umieszczonym obok oczka wodnego.
Wyjątkowo założyła białą sukienkę do kolan z odkrytymi plecami, zakładała ją bardzo rzadko, bo zazwyczaj nosiła szorty. Na nogach miała sandały, a włosy zostawiła rozpuszczone. Kuroo miał na sobie jasne jeansy i czerwoną koszulę, rozpiętą i pokazującą czarny t-shirt. Jego włosy naturalnie odstawały na wszystkie strony.
Wieczorem zjawili się goście, najpierw przyszli uczniowie Akademii Fukurodani, Bokuto i Akaashi, później zjawił się ostro spóźniony Kenma z nową grą, tą którą wcześniej obiecał mu jego najlepszy kolega. Po 10 minutach nie zwracania uwagi na otaczający go świat oberwał w głowę od gospodyni.
- Za co, Usagi-san? - Spytał rozmasowując obolałe miejsce.
- Za całkowite ignorowanie swoich znajomych, potrzebujesz jeszcze jakiegoś powodu? - Odpowiedziała mu swoim pytaniem, na co chłopak zmarszczył brwi i dołączył do Akaashiego, bo Kuroo i jego bro gadali o siatkówce przy grillu. Do chwili rozgrywający doszli do pewnego poziomu zrozumienia, możliwe, że nawet się zakolegowali. Tylko Cerise została sama z opóźnieniem przyznając racje swojemu współlokatorowi racje, mogła zaprosić Ichikę.
Jej rozmyślania od razu przerwali kapitanowi najsilniejszych drużyn siatkarskich w regionie Tokio, biorąc ją pod rękę i prowadząc do dwójki rozgrywających. To właśnie wtedy coś sobie uświadomiła.
Była cholernie szczęśliwa, jak jeszcze nigdy dotąd. Ta czwórka po cichu wkradła się do jej serca i zamieszkała tam na stałe. Nawet bicie jej serca przywodziło jej na myśl dźwięk odbijanych o parkiet piłek do siatkówki. Było jej tu dobrze, wcześniej w Paryżu też miała przyjaciół, ale oni nie potrafili przywołać na jej twarzy uśmiechu tak łatwo jak te koty i te sowy.
- Co tak stoisz? A jako gospodyni powinnaś zająć się gośćmi. - Powiedział Kuroo falując brwiami. Oczywiście ton jego wypowiedzi i sposób w jaki to powiedział przywodził na myśl coś zboczonego.
- Wiesz jak dziwnie to zabrzmiało? - Spytał Bokuto z pustym wyrazem twarzy. - Jesteś zboczeńcem. Dziwię się, że ona chodzi tu jeszcze nie zgwałcona.
- Bokuto... - Wydusił czarnowłosy. - ...trochę więcej wiary. Tak naprawdę... jestem dobrym człowiekiem. - Kiedy to mówił nad jego głową zebrały się białe chmury z których powolnie sączyło się boskie światło. Wszędzie indziej były ciemne chmury i dziwna aura wydobywająca się ze wszystkich obecnych w ogrodzie. Czegoś tak niedorzecznego nikt się nie spodziewał.
- To nieprawda, Kuroo-kun. - Wydusił Kenma, który po chwili zastanowienia stwierdził, że nie ważne co chłopak powiedział to musi być nieprawda i choć ma to w dupie ze względu na wiecznie walącą go Usagi wyrazi swoje zdanie.
CZYTASZ
F̷r̷a̷n̷c̷u̷s̷k̷a̷ K̷o̷c̷i̷c̷a̷ || K̷u̷r̷o̷o̷ T̷e̷t̷s̷u̷r̷o̷u̷ x̷ O̷C̷
FanfictionO̷ k̷o̷c̷i̷e̷ s̷y̷p̷i̷ąc̷y̷m̷ p̷o̷d̷r̷y̷w̷a̷m̷i̷ i̷ k̷o̷t̷c̷e̷ b̷i̷j̷ąc̷e̷j̷ k̷o̷t̷a̷. C̷e̷r̷i̷s̷e̷ U̷s̷a̷g̷i̷ t̷o̷ p̷ół j̷a̷p̷o̷n̷k̷a̷, p̷ół f̷r̷a̷n̷c̷u̷s̷k̷a̷ z̷ c̷i̷ężk̷ą s̷y̷t̷u̷a̷c̷j̷ą r̷o̷d̷z̷i̷n̷n̷ą. P̷o̷ r̷o̷z̷w̷o̷d̷z̷i̷e̷ r̷o̷d̷z̷i̷c̷ów̷ z...