Stojąc pod domem, a raczej małą willą nie czuła kompletnie nic. Ochroniarz bezproblemowo, a raczej prawie bezproblemowo wpuścił ją na teren posesji ówcześnie kontaktując się z jej babcią, Clarissą, do której należał cały budynek. Kobieta była właścicielką małych nieruchomości rozsianych po całym świecie, na wypadek gdyby postanowiła zatrzymać się w jakimś miejscu na dłużej, zupełnie niepotrzebnie bo praktycznie nigdy nie opuszczała Francji. Niektóre wille były stare i zabytkowe, ta w Tokio była jednak na miarę nowoczesności tego miasta z elementami architektury francuskiej.
Gdy kobieta dostała wnuczkę do telefonu była zszokowany tym gdzie podziewa się blondynka, jak się okazało jej syn nie powiedział jej o wyjeździe dziewczyny do Japonii, o ile "wściekłość" doskonale opisywało złą Usagi, to do opisania złości Clarissy to było po prostu za mało. Nigdy nie chciała by dziewczyna tam wracała.
Mimo wszystko zielonooka z ulgą odetchnęła opadając na łóżko w pokoju gościnnym. W domu były tylko dwie osoby oprócz niej, gosposia i ochroniarz, więc mogła liczyć chociaż trochę prywatności.
Prześladowały ją jednak desperackie wspomnienia z przed raptem dwóch godzin.
Po rozmowie z ojczymem wiedziała, że póki co nie mogła zostać w domu. Musiała choć na jakiś czas zniknąć, by wrócić gdy oni już wyjadą. Zdecydowała się na dom babci, bo nie miała innego wyjścia. Nie była pełnoletnia by wynająć pokój w hotelu, nie mogła też siedzieć na głowach swoich znajomych.
Czekając jeszcze kilka godzin aż rodzina zaśnie po cichu spakowała do plecaka wszystkie książki i podręczniki potrzebne w Nekomie. Za to do walizki wpakowała część ubrań i laptopa. Najciszej jak się dało zeszła po schodach na parter z skąd weszła do garażu, który po cichu otworzyła. Jakoś ustawiła walizkę na motocyklu i najciszej jak się dało wyjechała w ciemną noc zostawiając jedynie krótki list.
***
Masaya nie mogła w nocy, więc jedynym co robiła był ciszy szloch w poduszkę. W jej głowie krążyło zbyt dużo myśli, myślała o swojej nowej rodzinie, o Graissie, swoim byłym mężu, a najwięcej myślała o krzywdzie jaką wyrządziła córce. Wiedziała, że to wszystko co stało się między nią a Usagi stało się też przez nią. To ona nie walczyła, tylko się poddała. W dodatku powiedziała córeczce gdy była ona jeszcze mała, że ma zapomnieć, że kiedyś miała matkę. Myślała, że dzięki temu dziecko lepiej zniesie rozstanie, że całą winę zrzuci na nią i będzie żyć szczęśliwie z ojcem.
Miała rację, ale nie przewidziała konsekwencji swoich wyborów.
Około 4 nad ranem kobieta podniosła się z łóżka i skierowała swe powolne i zmęczone kroki do kuchni, musiała się czegoś napić, najlepiej wody, która zwilżyłaby jej wysuszone na wiór usta i gardło. Ubrana była w różową dwu-częściową piżamę w miniaturki pączki. Nie ważne w co była ubrana zawsze swobodnie poruszała się po swoim domu.
W kuchni zastała swojego pasierba, siedział przy stoliku z posępną miną. Jeszcze nigdy nie widziała go w takim stanie. Miał podkrążone i przekrwione oczy, zapewne tak jak ona nie spał zbyt dobrze albo wcale. Jego włosy jakby opadły przez co wyglądał dziwnie.
- Dlaczego nie śpisz, Tetsurou-chan? - Spytała cicho.
- To twoja wina. - Odpowiedział słabo.
- O czym ty mówisz, Tetsurou?
- Odeszła... - Chłopak nawet nie zdążył dokończyć. Potykając się o własne nogi kobieta biegła już do pokoju córki. Nie zdziwiła się gdy naciskając na klamkę nie poczuła żadnego oporu. Drzwi były otwarte, a pokój pusty. Na schludnie pościelonym łóżku leżała biała niepomięta kartka wyrwana z jakiegoś brudnopisu.
CZYTASZ
F̷r̷a̷n̷c̷u̷s̷k̷a̷ K̷o̷c̷i̷c̷a̷ || K̷u̷r̷o̷o̷ T̷e̷t̷s̷u̷r̷o̷u̷ x̷ O̷C̷
FanfictionO̷ k̷o̷c̷i̷e̷ s̷y̷p̷i̷ąc̷y̷m̷ p̷o̷d̷r̷y̷w̷a̷m̷i̷ i̷ k̷o̷t̷c̷e̷ b̷i̷j̷ąc̷e̷j̷ k̷o̷t̷a̷. C̷e̷r̷i̷s̷e̷ U̷s̷a̷g̷i̷ t̷o̷ p̷ół j̷a̷p̷o̷n̷k̷a̷, p̷ół f̷r̷a̷n̷c̷u̷s̷k̷a̷ z̷ c̷i̷ężk̷ą s̷y̷t̷u̷a̷c̷j̷ą r̷o̷d̷z̷i̷n̷n̷ą. P̷o̷ r̷o̷z̷w̷o̷d̷z̷i̷e̷ r̷o̷d̷z̷i̷c̷ów̷ z...