R̷o̷z̷d̷z̷i̷a̷ł 7

2.5K 220 105
                                    


Zapakowała jedzenie do pudełek i spakowała swoją torbę z kilkoma ubraniami na zmianę, wzięła też swoją konsolę i kilka filmów DVD.

Nie miała już na sobie swojego szkolnego mundurka, w tej chwili ubrana była w krótkie jeansowe spodenki, białą bluzkę z nadrukiem wieży Eiffla i czarną skórzaną kurtkę, czyli ramoneskę. Na nogi założyła czarne tenisówki.

Zabrała wszystko co miała zabrać i weszła do garażu. Wypieki schowała do bagażnika, a torbę po prostu przerzuciła przez ramię, pewną ręką wyprowadziła motocykl z garażu, ciesząc się, że wreszcie zrobi sobie dłuższą przejażdżkę, Bokuto mieszkał w znacznej odległości od niej. W tej samej chwili na horyzoncie pojawił się Kuroo, wysapany po treningu za wszystkie czasy.

- Hej, co na obiad? - Spytał przed domem, miała poważną ochotę go uderzyć, poprosił ją, żeby się wyniosła, bo chciał sprowadzić sobie panienkę do domu, a teraz pyta się co będzie na obiad? Tak jakby to właśnie ona miała im ugotować kolacje na randkę.

- Nie wiem, zależy co ugotujesz. - Odparła ze stoickim spokojem.

- Co? - Jęknął zdziwiony. - Przecież dziś twoja kolej na gotowanie obiadu.

- Jak widzisz mnie dzisiaj w domu nie będzie, a spokojnie w szafce jest Ramen w proszku, twoja dziewczyna może ci go odgrzać.

- Czyli jesteś po prostu zazdrosna. - Na jego twarzy zakwitł znienawidzony przez blondynkę uśmiech pedofila.

- Poczekaj do pojutrza, a zobaczysz, że nie mam kompletnie żadnych powodów do zazdrości. Zresztą czemu miałabym być o ciebie zazdrosna?

- A właśnie, będziesz nocować u tej swojej... czekaj jak się ona nazywała? Nasaka... Nakaka...

- Chodzi ci o Nanakę Ichikę? - Spytała patrząc na niego jak na przygłupa. Z tego co mówiła jej Ichika, dziewczyna chodziła z czarnowłosym do klasy od pierwszej liceum, a on przez trzy lata nie potrafił zapamiętać jej jakże prostego nazwiska.

- Właśnie!

- Nie, nie u niej. Nie znamy się jeszcze tak dobrze, będę nocować u przyjaciela. - Powiedziała spokojnie, a on wybałuszył oczy. - No to do jutra!

Krzyknęła, bo dźwięk odpalanego silnika zagłuszyłby cichsze słowa. Dodała gazu i pojechała tam gdzie kazała jej nawigacja w telefonie. Dwadzieścia minut później dostrzegła białowłosego chłopaka przypominającego sowę. Czekał na nią przed swoim domem i razem z odrobinę niższym chłopakiem.

Miał on raczej poważną, beznamiętną twarz i mrużył swoje ciemnozielone jak szkło oczy. Jego włosy były przedzielone na dwie strony i miały czarny kolor, wydawały się nie być do końca ułożone, innymi słowy były w artystycznym nieładzie.

- Nie mówiłaś, że masz motor, Usa-chan! - Krzyknął kapitan Fukurōdani.

- Yo, Kou-chan. - Przywitała się nie zważając na jego słowa.

- Czemu nie mówiłaś, że masz motor?

- Bo nie mam, to jest motocykl. - Uśmiechnęła się szeroko.

- Niech ci będzie. - Mruknął niemrawo, jak widać włączył mu się tryb emo, ona wiedziała, że prędzej czy później to nastąpi. Najnormalniej w świecie zeskoczyła z motocyklu i podeszła do Akaashiego, podając mu rękę.

- Jestem Cerise Usagi, miło mi cię w końcu poznać. - Powiedziała przyjaźnie posyłając mu swój standardowy uśmiech. Miał podobne oczy do niej, zwężone, jak u kota, o podobnym kolorze.

- Akaashi Keiji, mi również, Cerise-senpai. - Odpowiedział jej sztywno, a ona westchnęła. Nawet nie zauważył kiedy znalazła się za nim i klepnęła go w plecy. Zgiął się wpół, nie podejrzewał jej o taką siłę.

- Co tak poważnie, Akaashi-san? - Spytała z kocim uśmiechem, jakby to nie była jej wina, że Akaashiego bolały plecy. - Wystarczy Usagi.

- Hai, Usagi-san. - Odpowiedział.

- Lepiej, ale to nadal nie to. - Mruknęła opierając twarz o rękę. - No cóż, Kou-chan mogę wstawić motocykl do twojego garażu? Muszę wypakować jedzenie. - Zdziwiony Keiji podniósł brew, o jakim jedzeniu mogła mówić? Chipsy? Krakersy? Paluszki? Cola? Pocky?

- Jasne! - Entuzjazm puchacza wrócił w chwili gdy wspomniała o swoim jedzeniu.

Dom rodziny Bokuto był podobny do domu jej matki i męża matki. Miał parter i pierwsze piętro, po prawej stronie był wbudowany w dom garaż, który chłopak otworzył dziewczynie. Blondynka wpakowała pojazd do środka obok czerwonej Hondy, wzięła z bagażnika wszystko co przywiozła i razem z chłopakami weszła do domu.

- Dzień dobry. - Powiedziała do kobiety siedzącej w kuchni, która miała czarne włosy do ramion, to musiała być Pani Bokuto.

- Jesteś przyjaciółką mojego syna, to ty dzisiaj będziesz u nas nocować, prawda? - Spytała entuzjastycznie, jej twarz oświetlał szeroki uśmiech.

- Hai, nazywam się Cerise Usagi i dziękuje, że mogę tu przenocować.

- Co tak poważnie, Usagi-chan? - Spytała kobieta, w tym momencie zielonooka usłyszała parsknięcie, jakby nieudolne zduszanie śmiechu. Za nią stał Akaashi. No tak, to był ten sam tekst, który zapodała mu przed chwilą. - Spójrz jaki masz na nich dobry wpływ, nigdy nie widziałam by Keiji-chan się śmiał. Przykro mi, że będziecie musieli zostać sami, ale ja i mój mąż wyjeżdżamy na weekend do Paryża, na szkolenie.

- Do Paryża? To niesamowite. - Powiedziała blondynka.

- Byłaś tam kiedyś? - Spytała.

- Mieszkałam tam przez ponad 10 lat.

- Naprawdę?

- Hai, jestem pół Francuską. - Potwierdziła z zakłopotaniem.

- Patrząc na ciebie, nigdy nie powiedziałabym, że jesteś Francuską, masz raczej japońską urodę, chociaż jesteś też raczej wysoka.

- Najwyraźniej mam silne geny po matce, co do Francji, nie chciałaby pani spróbować trochę Francuskich słodyczy? - Spytała stawiając pudełka na stole. Jednym z pudełek był specjalny termos, w którym przetrzymywała mus czekoladowy. Otworzyła wszystkie pudełka ukazując czekoladowe makaroniki, eklerki i tartę. - Wiem, że jest tego trochę dużo, ale nie mogłam się zdecydować.

- To jest pyszne! - Krzyknęła Pani Bokuto. - Zostań moją synową.

- Niestety jestem zmuszona odmówić.

- Może jeszcze zmienisz zdanie? - Spytała zawiedziona.

- Mamo! - Jęknął młodszy puchacz. - Nie rób mi wstydu!

Pół godziny później państwo Bokuto pojechali na lotnisko w Tokio, zostawiając Cerise i Kōtarō pod odpowiedzialną opieką Akaashiego.

- Więc jesteś menadżerką zespołu siatkarskiego Nekomy? - Spytał czarnowłosy.

- Dokładnie.

- Czyli musisz znać mojego bro, prawda?! - Krzyknęła entuzjastycznie sowa. - Jest kapitanem. - Z wrażenia Cerise zakrztusiła się makaronikiem, tym razem to Keiji musiał poklepać ją po plecach.

- Czekaj... tym twoim przyjacielem, o którym mi tyle opowiadałeś jest Kuroo Tetsurou?! - Wykrztusiła ze łzami w oczach.

- Tak, a co?

- To mój wspaniały współlokator.

Kocham przerywać w takich momentach.

F̷r̷a̷n̷c̷u̷s̷k̷a̷ K̷o̷c̷i̷c̷a̷ || K̷u̷r̷o̷o̷ T̷e̷t̷s̷u̷r̷o̷u̷ x̷ O̷C̷Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz