Wściekła Usagi przekroczyła próg domu, wlokąc za sobą Kuroo i trzaskając drzwiami. Cały ten dzień zaczynając od wyjścia z domu po powrót był porażką i to tylko dzięki czarnowłosemu. Nie wiedziała o co chodziło temu lowelasowi od siedmiu boleści, ale miała go serdecznie dość. Wtrącał się do każdego aspektu jej życia.
Zaczęło się normalnie, spędziła z Oikawą normalne dwie godziny, zdążyła lepiej poznać siatkarza i na tym skończyła się ich randka. Najpierw do sałatki, którą zamówił chłopak ktoś dosypał papryczek chili, przez co prawie dostał zapaści, bo miał na nie lekką alergie.
Jakby tego było mało kiedy poleciała do kuchni zrobić aferę znalazła tam Kuroo przebranego za kucharza. Miał po prostu fartuch nałożony na koszulę, ale i tak wtapiał się w tłum.
Na jego widok zrobiła się cała czerwona, ale ze złości, a nie z typowego zawstydzenia. Jej oczy ciskały gromy, zmarszczyła brwi i zacisnęła zęby, złapała go za kołnierz i wyprowadziła z lokalu nie patrząc na innych gości.
Tak oto Oikawa pojechał do szpitala, a wściekła Cerise wróciła do domu.
- Kuroo! Czy ciebie do reszty popierdoliło?! - Krzyknęła wściekła, a jej włosy zaczęły się podnosić podobnie jak włosy Kushiny Uzumaki z Naruto. W oczach zapaliła się niebezpieczna czerwień godna zone Akashiego z Kuroko no Basket.
- A gdzie "jak ci minął dzień, Tetsu-kun"? - Spytał udając idiotę, chyba miał nadzieje, że to ją jakoś udobrucha, albo, że będzie miała opory uderzyć kogoś umysłowo chorego.
- W dupie, wiesz?! Przez ciebie Tooru-kun pojechał do szpitala! - Nerwowo krążyła po salonie nie spuszczając z niego wzroku.
Sam chłopak czuł się trochę winny tego co się stało, ale skąd mógł wiedzieć, że chłopak miał akurat alergie na papryczki? Myślał, że chłopak trochę ich zje, pokaże Usagi jakim jest mięczakiem, a ona kopnie go w cholerę, jak zwykle nic nie szło po jego myśli, ale dlaczego? Przecież jest człowiekiem. Dokarmia bezdomne koty, oddaje 1% podatków z dochodów ojca na schroniska dla kotów, więc dlaczego Bogowie choć raz nie mogli być po jego stronie?
To zaczynało przypominać chorą komedię.
- Tooru-kun?! - Wściekł się tak samo jak ona. - Znasz go tak krótko i już "Tooru-kun"?! Przecież ty go w ogóle nie znasz!! Po co w ogóle gdzieś z nim szłaś?! Jesteś za młoda!! - Krzyknął, a ona spojrzała na niego jak na idiotę, którym w gruncie rzeczy był. Jak on śmiał jej to powiedzieć?!
- Że co proszę?! Jesteśmy w tym samym wieku, a ty przeleciałeś 3/4 dziewczyn z naszego rocznika! Nie będziesz mi mówić z kim mam się spotykać! - Zdenerwowanie dziewczyna jak i atmosfera panująca w pokoju zaczęła rosnąć jeszcze bardziej.
Po chwili ciszy chłopak po prostu zacisnął usta i wyszedł z salonu trzaskając drzwiami. Zacisnęła pięści z bezsilności, mimowolnie z jej oczu poleciało kilka słonych łez, spłynęły po policzkach, by następnie rozbić się na drewnianej podłodze.
~ O co mu chodzi? Przecież sam był na tej swojej randce, dlaczego popsuł mi moją? - Myślała gorączkowo. Coraz ciężej było jej wytrzymać w czterech ścianach tego beznadziejnego salonu. Wyszła z domu kierując się do garażu, wyprowadziła motocykl i popruła przez miasto prosto do szpitala.
Wiatr chłostający ją w twarz ostudził wszystkie emocje, doszła do wniosku, że koniec końców nie dowiedziała się o co temu sierściuchowi chodziło. Prędkość motocykla i pomruki jego silnika zdołały ją jednak uspokoić na tyle by nie wjechała po drodze w żadne drzewo. Nie powinna wsiadać na tą maszynę kiedy była zdenerwowana, mnóstwo ludzi straciło
Musiała mocować się słownie z pielęgniarkami, ale one widząc jej stan emocjonalny po chwili zaprowadziły go do sali Oikawy.
Powolnym krokiem przeszła przez próg, gdzie lepiej wyglądający, ale wciąż czerwony nastolatek czekał na wypis ze szpitala.
- Przepraszam, Tooru-kun, to wszystko moja wina. - Powiedziała zmartwiona jego stanem. Spojrzał na nią podejrzliwym wzrokiem.
- To ty dosypałaś mi tych papryczek?
- Nie, nie ja, to Kuroo, naprawdę nie wiem o co mu chodzi. - Wymamrotała.
- Może o to samo co mnie. - Powiedział zamyślony. - Jesteś świetną dziewczyną, może po prostu mu się podobasz? Nie jest twoim bratem, prawda? - Pokręciła głową.
- Znam go dopiero od początku tego roku szkolnego, wcześniej nie utrzymywałam kontaktu ani z matką, ani z jej otoczeniem. Poza tym Kuroo to Kuroo, zwykły zboczony kosmita.
- Naprawdę tak myślisz? - Dopytywał się, a ona po raz kolejny pokiwała głową.
- Ciągle rozpowiada wszystk9im, że jesteśmy parą, robi dziwne rzeczy, a potem zachowuje się tak jakby nigdy nic się nie działo.
- Wiesz Usa-chan... nigdy nie spotkałem się z żadną dziewczyną po tak krótkim okresie znajomości, jednak... chyba nie jesteś w moim typie. - Powiedział spokojnie zwyczajowo nakładając na twarz swój fałszywy uśmiech. Z tego co tu usłyszał jasno wynikało, że w życiu tej dziewczyny stanowczo nie było dla niego miejsca. Nie mógłby sIę tak po prostu wepchać między nią, a Kuroo. Chociaż bydlakowi należałoby się za te papryczki. No cóż, chłopak będzie miał szczęście jeśli fanki rozgrywającego Aoby się nie dowiedzą.
- Nie szkodzi, czułam, że Kuroo skutecznie cię odstraszy. - Powiedziała smutno wbijając wzrok w podłogę. Polubiła tego idiotę, wiedziała też, że zachowywał się inaczej niż powinien, na jego twarzy stanowczo zbyt często pojawiał się tamten uśmiech, fałszywy, wymuszony, niepotrzebny nikomu. Szatyn był dla niej w pewnym sensie odskocznią od tego wszystkiego co wiązało ją z kapitanem Nekomy. - Dziękuje za wszystko i przepraszam za to co zrobił Kuroo.
Wycofała się z sali i wyszła ze szpitala, czując się nieco lżej. Ona miałaby podobać się Kuroo? Wolne żarty. Z tego co zauważyła nie była mu do niczego potrzebna, miał rzeszę swoich fanek, raz po raz spotykał się z którąś, a ona? Nigdy nie chciała lekkiego związku opartego tylko na powierzchownym uczuciu i zaspokajania podstawowych potrzeb.
Pragnęła czegoś trwałego, mocnego i poważnego. Zwykłej miłości, której praktycznie nikt jej jeszcze nie dał. Wiedziała, że to dużo, zbyt dużo i właśnie dlatego Tetsurou był jej przeciwieństwem, on nie chciał miłości, tylko swobody. Taka relacja nie miałaby sensu.
Pomimo, że to wiedziała jej serce wciąż toczyło batalie, chowając w swoim środku resztki nadziei.
CZYTASZ
F̷r̷a̷n̷c̷u̷s̷k̷a̷ K̷o̷c̷i̷c̷a̷ || K̷u̷r̷o̷o̷ T̷e̷t̷s̷u̷r̷o̷u̷ x̷ O̷C̷
FanfictionO̷ k̷o̷c̷i̷e̷ s̷y̷p̷i̷ąc̷y̷m̷ p̷o̷d̷r̷y̷w̷a̷m̷i̷ i̷ k̷o̷t̷c̷e̷ b̷i̷j̷ąc̷e̷j̷ k̷o̷t̷a̷. C̷e̷r̷i̷s̷e̷ U̷s̷a̷g̷i̷ t̷o̷ p̷ół j̷a̷p̷o̷n̷k̷a̷, p̷ół f̷r̷a̷n̷c̷u̷s̷k̷a̷ z̷ c̷i̷ężk̷ą s̷y̷t̷u̷a̷c̷j̷ą r̷o̷d̷z̷i̷n̷n̷ą. P̷o̷ r̷o̷z̷w̷o̷d̷z̷i̷e̷ r̷o̷d̷z̷i̷c̷ów̷ z...