1

1.5K 151 147
                                    

Miesiąc później...

Wstawa kolejny piękny dzień. Słońce wschodziło nad miastem. Ptaki zaczynały świerkać. Wielu ludzi już dawno nie spało choć co niektórzy dopiero się budzili a co niektórzy potrzebowali do tego pomocy.

- BOKUGO! - Ryknęła na cały głos jakaś kobieta - WSTAWAJ LENIU ŚMIERDZĄCY! JUŻ PRAWIE ÓSMA! DO ROBOTY!!! - Krzyczała tak głośna aż aż dom się trząsł 

- NIE WŻESZCZ TAK Z SAMEGO RANA WIEDŹMO JEDNA!- Rykną jakiś chłopak powodując kolejną serię wstrząsów 

- JAK TY SIĘ WYRAŻASZ DO MATKI!? - Spytała krzycząc zbulwersowana na całe gardło

- NO NORMALNIE! PO LUDZKU!!! - Rykną chłopak

- BYŚ TROCHE SZACUNKU OKAZAŁ RODZICIELCE!!! - Ryknęła kobieta

- TOBIE? HAHAHAHAHAHA! NIGDY W ŻYCIU STARA KROWO! - Rykną rozbawiony chłopak

- O NIE! TERAZ PRZEGIOŁEŚ! - Było słychać głośnie tupanie po schodach i dźwięk drzwi wyrywanych z zawiasów

- WHAT THE FUCK!? - Krzykną wystraszony chłopak 

- WYP*******J Z DOMU ALE JUŻ! - Wrzasnęła kobieta po czym było słychać dźwięk przypominający szarpanina po czym chłopak został z krzykiem wywalony przez okno z pierwszego piętra i spadł prosto na kosz ze śmieciami 

Zdezorientowany chłopak miotał się w nich i dopiero po kilku chwilach zdołał się z nich wydostać. Szybko strzepną z siebie to co się do niego przykleiło  z furią spojrzał w górę na swoje okno.

- SKĄD POD MOIM OKNEM WZIĄŁ SIĘ KOSZ NA TEN SYF!? - krzykną i w odpowiedzi usłyszał cichy chichot kobiety - OJ?!! - Cały zrobił się czerwony ze złość

Aktualnie chłopak zaczął robić co tylko mógł by tylko dostać się do domu krzycząc przy tym na cały głos pokazując swoją furię.

Tym chłopakiem był Katsuki Bakugo. Blondyn o czerwonych oczach. Takie poranki były niemal że rutyną. Już jako mały chłopiec musiał być w ciągłej gotowości by nie zostać ofiarą żartów swojej zwariowanej matki. Jednym słowem miał na maksa przerąbane. 

Po około godzinie intensywnych wrzasków, pięciu rozwalonych ścianach i około siedmiu wyrwanych rurach w końcu udało mu się zgarnąć swoje ubrania i przemyć się na szybko w łazience po czym nawet nie kłopotał się z wychodzeniem przez drzwi do niej prowadzących gdzie czekała na niego wściekła matka z sadystycznym uśmiechem z całym arsenałem noży i innych ostrych przedmiotów. Najzwyczajniej rozwalił ścianę i zeskoczył na pobliskie drzewo po czym z niego zszedł odprowadzany przez wulgarne wrzaski swojej Matki od siedmiu boleści a następnie przeskoczył przez płot i popędził hem daleko szybciej niż Kubica. Kilka sekund później podjechała firma remontowa ze wszystkimi potrzebnymi środkami naprawczymi.

Tak oto zaczynał się każdy dzień życia Bakugo jego Matki i Firmy Remontowej "Ksiądz i Synowie".

Time Skip ~ Bakugo 

Co za cholera! Mam jej już serdecznie dosyć! Nic tylko zrzędzi i narzeka! Czy na prawdę nie możemy choć raz na jakiś czas zacząć dnia jak normalna rodzina?! Ależ oczywiście że nie? Przecież dzień bez wyrzucenia swojego syna przez okno to dzień stracony. Może powinienem zadzwonić po psychologa? Nie tu akurat przydał by się bardziej egzorcysta.

Idę sobie akurat przez park. Jak na razie chodzi po nim mało ludzi. Postanowiłem obie usiąść na jednej z ławek. Odetchnąłem mocno. Ledwo się ten dzień zaczął a już nie mam na nic siły. To nawet już normalne. Wszystko mnie wkurwia. Od miesiąca wszyscy coś do mnie mają. Krzyczą, narzekają itp. Nawet czasami nie chcą mnie obsłużyć przy kasie. Dlaczego? Eh, to proste. Obwiniają mnie o śmierć Deku. Tak wszyscy. Okazuje się że ludzie zaczęli się nagle nim interesować. No ale dopiero jak wykitował. A konkretnie dopiero po tym jak skoczył z dachu szkoły i roztrzaskał sobie głowę. Oczywiście nie mówię że jestem bez winy. T przecież ja mu ten pomysł podsunąłem tylko nie zdawałem sobie sprawy że ta miernota potraktuje to aż tak poważnie! Teraz jednak mam więcej niż przesrane. Nie wiem nawet czy dam rade się dostać do U.A. A jeśli nawet dostanę się tam to i tak będę miał dodatkowo pod górkę. A wszystko przez martwego dzieciaka!

Ludzie potrafią być bezczelni. Kiedy żył traktowali go jak powietrze a jak umarł zaczęli go wynosić nad niebiosa. Ja przynajmniej jako tako zwracałem na niego uwagę. Może nie były to zbyt miłe ale jednak! A oni? Według mnie nie mają nawet prawa się na ten temat wypowiadać debile!

Spojrzałem na zegarek po czym dość niechętnie wstałem. Trza do roboty się zbierać. Nagle coś mi przed oczami mignęło. Spojrzałem się tam. Koło drzewa na przeciwko ktoś stał. Miał czarny mundurek. Nie widziałem twarzy bo zasłaniała ją gałąź. Wokół tej osoby promieniowało coś na wzór aury. Nie wiem dlaczego ale skądś znałem tego typka. Zawiał wiatr odsłaniając twarz tego gościa. Oczy rozszerzyły mi się do granic możliwości. Niemożliwe.

- Deku... - Szepnąłem otępiały

Na jego twarzy rozkwitł szeroki uśmiech a wokół uniosła się aura szczęścia. Ponownie zawiał wiatr tylko że tym razem silniejszy. Musiałem zasłonić oczy by nic mi do nich nie wpadło. Gdy już przestało wiać spojrzałem w stronę gdzie stał Deku... ale jego już tam nie było. 

Co to było? Gdzie on jest? Rozglądam się ba wszystkie strony ale tego nie ma. Oszalałem? Przecież on nie żyję! Widziałem ciało! Nie tylko ja! Także wielu innych ludzi! Wariuję? Chyba tak. Hahaha. Moja wyobraźnia zaczyna mi płatać niezłe figle. Pokręciłem głową i już nie myśląc o tym co przed chwilą zaszło ruszyłem w drogę ku pracy.


Narrator

Bakugo odwrócił się i ruszył w swoją stronę. Nie podejrzewał nawet że jest obserwowany. I bynajmniej nie jest to żaden złoczyńca, porywacz, ukryty fan czy pedofil. Gdyby nawet chciał nie mógł by go już zobaczyć. Ten ktoś odprowadził go czujnym wzrokiem starając się zaobserwować wszystko co się dzieje wokół chłopaka. Chłopak o zielonych włosach uśmiechną się niczym słońce. Wiedział że już niedługo będą mogli w końcu porozmawiać. W końcu bo prawie miesiąc od ich ostatniej, nazwijmy to, rozmowy.

Anioł StróżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz