6.

3.1K 201 38
                                    

Jeszcze tego samego dnia poszedłem na stołówkę, żeby dowiedzieć się o której będzie wydawany obiad dla więźniów. Chwilę przed czasem zacząłem się kręcić pod celą mojego byłego przyjaciela, gdy tylko z niej wyszedł od razu do niego podszedłem.

- Dylan - podbiegłem do niego kawałek. Chłopak przystanął i popatrzył na mnie lekko zdziwiony.

- Sorry, ale się spieszę jak nie pójdę teraz to nie dostanę szamy, a jestem trochę głodny - powiedział i mnie ominął, i zaczął się kierować w stronę stołówki.

- A jak zjesz, to pogadasz ze mną chwilę? - zapytałem bojąc się, że chłopak wybuchnie śmiechem, nigdy nie wiadomo czego się po nim spodziewać.

- Spoko - powiedział i wszedł na stołówkę.

Spojrzałem na zegarek, godzina piętnasta. Gdyby nie Dylan, już dawno by mnie tu nie było. Też powinienem zjeść obiad, ale się stresowałem rozmową z nim. Zresztą, to dziwne, że znowu się na niego natknąłem po tylu latach, to jakiś znak. Może to głupio brzmi, ale według mnie nic się nie dzieje bez powodu. Chodziłem w kółko pod celą, po dziesięciu minutach przyszła osoba na którą czekałem.

- Jestem - powiedział obojętnym tonem - O czym chcesz pogadać?

- Nie daje mi spokoju to jak powiedziałeś, że nie masz gdzie i do kogo wrócić - powiedziałem i się oparłem ręką o drzwi, tak żeby chłopak nagle nie uciekł mi do celi.

Chyba ogarnął czemu tak stanąłem i pokręcił głową z lekkim śmiechem.

- Nie wiem po co miałbym ci o tym mówić - powiedział z cwaniackim uśmieszkiem.

- Może.. No... Nie uważasz, że to dziwne, że po tylu latach się znowu spotkaliśmy?

- Może i dziwne, ale nadal nie widzę powodu dla którego miałbym ci się zwierzać - odpowiedział lekko poirytowany.

- Może będę ci mógł jakoś pomóc - powiedziałem i popatrzyłem mu prosto w oczy.

- Co na to poradzisz, że zostałem sam, nie mam gdzie mieszkać, a jak tylko wyjdę mogę dostać taki wpierdol, że się przekręcę, i może to i dobrze. W końcu będę miał spokój - powiedział i odtrącił moją rękę, po czym szybko zamknął drzwi od celi. Zmieszany całą sytuacją udałem się do mieszkania.

Teraz to nie będę mógł przestać o tym myśleć, Dylan nie ma gdzie mieszkać i to dlatego chciał zostać jak najdłużej w więzieniu, do tego chyba komuś podpadł.

Nadszedł upragniony weekend i jeden tydzień praktyk z głowy. Jeszcze tylko pięć dni. Mam tylko pięć dni, żeby coś wymyślić w sprawie Dylana. Jest mi go szkoda, i nie wiem co mam zrobić, zresztą on mnie wyśmieje, jak się dowie że chcę mu jakoś pomóc i to tak na poważnie. Z jednej strony nic w tym dziwnego, że chce się ponieść pomoc drugiemu człowiekowi, z drugiej stron może mu się to wyda podejrzane, nie mieliśmy ze sobą kontaktu kawał czasu.

Wkurwił mnie tym jak nagle zniknął z mojego życia, ale jednak nadal jest dla mnie ważny, przed nim i po nim nigdy nie miałem takiego przyjaciela. Gdy się już spotkaliśmy, nie pozwolę na to żeby znowu nasze drogi się rozeszły. Moje przemyślenia nad miską płatków z mlekiem przerwał wujek.

- Jak tam Thomas, co dzisiaj planujesz robić? - zapytał i nalał sobie herbaty.

- Chyba nic konkretnego.

- Ja muszę dzisiaj iść na komendę, ale później trochę. I co, może być na tych praktykach? I tak sobie robisz co tam chcesz.

- Tak, tak podoba mi się bardzo - powiedziałem z uśmiechem i w sumie nie skłamałem, myślałem że będzie gorzej.

Więzień [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz