10.

2.3K 187 87
                                    

Zadowolony z tego, że udało mi się namówić Ki Honga wróciłem szybko do domu. Gdy tylko otworzyłem drzwi uderzył we mnie zapach jakiegoś dobrego jedzenia.

- Hej, tak pomyślałem, że może zrobię nam coś do jedzenia, sorry że się tak panoszę po kuchni - powiedział Dylan.

- Za co przepraszasz, jak tu mieszkasz to możesz robić co chcesz.. Z drugiej strony dzięki, że coś ugotowałeś, bo jestem głodny - powiedziałem zadowolony i poszedłem do kuchni.

Chłopak zrobił naleśniki, z jakimś farszem i sosem, nie wiedziałem że umie gotować. Po wspólnie zjedzonej kolacji, i rozmowie z Dylanem o jego pracy u Ki Honga poszedłem spać, bo rano muszę wstawać i jechać najpierw do szkoły, a potem na policję bo mamy tam potem zajęcia. Dylan też wstawał o rano, ustaliliśmy, że po drodze zawiozę go do warsztatu. Mam nadzieję, że się sprawdzi w pracy i będzie wszystko okej, naprawdę mi na tym zależy.

Na drugi dzień, wszystko przebiegło zgodnie z planem, odstawiłem chłopaka do pracy a sam pojechałem najpierw na zajęcia, a potem na policję również na zajęcia. Dzisiaj mieliśmy się podzielić na grupki i wspólnie z wyznaczonymi policjantami wykonywać jakieś tam zadania. Mojej grupie trafił się patrol, a potem mieliśmy się zapoznać z jakimiś tam przepisami, w sumie to nie to dzisiaj mnie interesowało.

Koło południa gdy jakiś straszy policjant przekazywał nam jakieś pewnie ważne informacje, złapałem za telefon i napisałem do Ki Honga, byłem ciekawy jak tam Dylan.

Ja: hej, jak tam?

Ki hong: dobrze, siedzę i sobie jem śniadanie.

Ja: kurwa, nie o to pytam. Jak Dylan?

Ki hong: ah, no tak. No dobrze, nawet nie jest najgorszy...

Ja: to dobrze, cieszę się. Bądź dla niego miły😘

Ki hong: dobra

Uspokojony, wróciłem myślami do tego co się właśnie wokół mnie działo, aczkolwiek z tyłu głowy ciągle miałem Dylana.

Po odbytych zajęciach wróciłem do domu, chłopaka jeszcze nie było. Na obiad jeszcze zostało kilka naleśników z wczoraj, więc dobrze, że nie muszę nic gotować bo tego nie lubię robić. Ogarnąłem trochę mieszkanie i koło godziny szesnastej przyszedł Dylan.

- Hej - powiedział umazany trochę na twarzy smarem.

- O hej - powiedziałem akurat kończąc myć blaty w kuchni.

- Ja się pójdę umyć najpierw bo - powiedział i wskazał na brudne ubrania.

Uśmiechnąłem się pod nosem, bo uroczo wyglądał z tym smarem na twarzy. To znaczy, no zabawnie, a nie uroczo. Chwilę potem chłopak przyszedł do kuchni, z niedosuszonymi włosami, przebrany w czyste ubrania.

- I jak było? - zapytałem, bałem się że może azjata coś odwalił.

- Dobrze, naprawdę dobrze. Śmieszny jest ten twój przyjaciel, fajnie mi się z nim pracowało. Jestem mu mega wdzięczny, że się zgodził na zatrudnienie mnie. 

- Cieszę się, że mu będziesz pomagał bo nie miał nawet czasu samo poszukać kogoś do pracy, a tak w ogóle odgrzać ci naleśniki? - spytałem, chłopak przytaknął.

- Dziękuję - powiedział, gdy podałem  mu jedzenie.

Mieszkało nam się dobrze, dogadywaliśmy się ze sobą, ale Dylan i tak był trochę zamknięty w sobie, ważne że Ki Hong był zadowolony z jego pracy i nawet czasami mi dziękował za sprowadzenie Dylana tutaj.

Więzień [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz