Minamisawa x Kurama

1.9K 50 26
                                    

Rozdział dla:SaraWrzos
Mam nadzieje, że sie spodoba :)

******

Koledzy? Przyjaciele? Czy to wszystko ma dalej sens? Od dawna Kurama zastanawiał się co się z nim dzieje. A raczej co ma miejsce między nim a jego najlepszym przyjacielem Minamisawą. Znali się odkąd byli małymi dziećmi i zasadniczo nigdy się nie rozdzielali. Aż do niedawna. Minamisawa zmienił szkołę, przez chęć chronienia piłki ale wyszedł na tym bardziej jak Zabłocki na mydle, czego totalnie się nie spodziewał. Życie dla nich było wyjątkowo łaskawe i żadne przeciwności losu ich nie spotykały. A przynajmniej aż do teraz...

To był piękny jesienny poranek, gdy do sali narad wpadł jak istny huragan Tenma, i zaczął gorączkowo tłumaczyć z kim będzie rozegrany kolejny mecz. Prawdę mówiąc nikt z jego paplaniny nic nie zrozumiał. Zebrani spojrzeli po sobie pytająco. Zazwyczaj Tenma denerwuje się jak trzeba coś 2 razy powtarzać ale teraz nie było wyjścia po prostu. A skoro był taki nakręcony oznacza, że to jednak ważna wiadomość, niż to co ostatnim razem przyniósł.

- A możesz jeszcze raz i trzy razy wolniej?- głos w imieniu wszystkich zabrał Shindou. On i Tsurugi jedynie byli w stanie załagodzić podekscytowanie przyjaciela.- Wątpię czy ktokolwiek z tu obecnych coś załapał.- brązowowłosy rozejrzał się po zespole i stwierdził, że muzyk ma całkowitą racje.

- Dobra, jeszcze raz. Mamy grać z Gassan Kunimitsu... czy jakoś tak... Mecz za dwa dni! Dlaczego nikt wcześniej nas o tym nie poinformował tylko tak w ostatnim momencie? I właściwie, co to za szkoła?

- A jaki to ma być mecz?- tym razem głos zabrał Tsurugi. Niezbyt go to obchodziło, bo przecież i tak z każdym sobie poradzi ale, żeby nie wyjść na totalnego barana zadał to pytanie. Kapitan spojrzał na niego, jakby nie rozumiał co się do niego mówi.

- W sensie, że co? Towarzyski a jaki ma być? Podobno oni wyszli, z tą propozycją. Wiecie, teraz gdy Piąty Sektor już nie działa, możemy normalnie grać w piłkę, którą kochamy. Co w tym złego?

- W tym nic.- przyznał Shindou i automatycznie przeniósł wzrok na niebieskowłosego przyjaciela- Kurame. Dobrze pamiętał jak temu było ciężko, gdy Minamisawa zrezygnował i jaki żal miał do Tenmy, ale teraz było inaczej. Jednak coś było nie tak z niebieskowłosym. Widać to było od razu. Może nie był tak otwarty jak reszta z drużyny, ale jak coś się działo, po porostu było to doskonale widać. Tylko co tym razem? Podszedł do kolegi i położył mu rękę na ramieniu.- Wszystko gra?- Kurama spojrzał na niego zaskoczony i zaraz pokiwał głową.

- Tak, a co?

- Nie nic. Wyglądałeś jakby cię coś martwiło.

- Ja? No co ty. Gramy mecz, co w tym takiego niezwykłego?- mówiąc to podniósł się i opuścił salę. Sam nie wiedział co się z nim dzieje. Coś głęboko w sercu nie dawało mu spokoju. Tylko co to było? Zareagował tak na wieść, że znów zobaczy swojego przyjaciela i zagra z nim mecz na przeciw sobie. Co w tym takiego strasznego? Ale może fakt, że ostatnimi czasy, kiedy tak często się spotykali w wakacje uświadomił mu, że to co czuje to nie jest już przyjaźń a.... No właśnie, co? Musiał się z tym uporać przed meczem. Inaczej będzie wszystko partolił i jeszcze przez niego przegrają. Tak nie będzie, na pewno nie.

Jak tylko wrócił do domu, od razu napisał do Minamisawy z prośbą o spotkanie. Musi mu wszystko powiedzieć, mimo że cholernie tego nie chciał. Co jeśli on faktycznie się w nim zakochał? Co wtedy? Jak to wpłynie na ich znajomość? Minamisawa miał już dziewczyny i to nie byle jakie a z najwyższej półki. Nie jest raczej typem kolesia, który zakocha się w chłopaku. Ale nie raz jest tak, że pozory kłamią. Czy tym razem też? przyjaciel nie dał mu długo czekać i chętnie zgodził się na spotkanie jeszcze tego samego dnia w ulubionej kawiarni.

Im bliżej było spotkania, tym Kurama bardziej się denerwował. W brzuchu go wszystko skręcało i o mało co nie rzucił pawia na chodnik. Idąc do kafejki układał sobie w głowie co powinien powiedzieć i jak to wszystko ubrać w miarę ładne słowa. Jednak co by nie pomyślał, brzmiało to co najmniej dziwnie. Albo jakoś tak beznadziejnie głupio, że szkoda nawet tego komentować. Doszedł wreszcie do umówionego miejsca spotkania i wszedł do środka. Pomachał do niego ręką, żeby podszedł. W drzwiach stać nie będzie chyba. Kurama westchnął i podszedł do stolika i zajął miejsce na przeciwko przyjaciela. Długo nie nawiązywała się żadna rozmowa. Głównie dlatego, że czuło się nie zręczność między nimi. Ale w końcu trzeba to przełamać.

- No dobrze, to dlaczego chciałeś się tak pilnie spotkać ze mną? Jakiś powód konkretny czy po porostu odstresowanie się od szkoły?- zagadnął jako pierwszy Minamisawa lekko się uśmiechając.

- Hm? Niezupełnie o to mi chodzi.- przyznał po namyśle Kurama.

- Więc o co?

- Wiesz... Tenma dzisiaj powiedział, że za dwa dni mamy grać z wami mecz towarzyski...

- Tak, i co w związku z tym?

- No bo ja... No....- słowa plątały mu się na języku a w głowie miał totalną pustkę. Wszystko co ćwiczył poszło się paść na alpejskie łąki. Nic mu się już nie kleiło i czuł się coraz bardziej jak ostatni idiota co to myśli, że żarówka to słońce.

- Hm? No wybacz, ale w myślach jeszcze nie czytam.- no i całe szczęście. Chociaż i tak nic by z nich nie wyniknęło. Ta sytuacja coraz bardziej przerastała niebieskowłosego, który i tak zrobił się lekko czerwony ze wstydu. Co ma mu do jasnej ciasnej powiedzieć? I to w taki sposób, żeby nie było dziwnie.

- Dobra, inaczej... Przed tym meczem muszę coś ustalić. Jeśli tego nie zrobię.... Będzie źle dla mnie i dla drużyny. Rozumiesz?- wydukał w końcu.

- Okej, idziemy w dobrym kierunku. Chodzi o to, czy to nie gra rywali? Nie, to mecz towarzyski. Luzik, nie mamy żadnych zamiarów. To już nie  Piąty Sektor, pamiętaj o tym. Kurama no, wiesz dobrze, że ja taki nie jestem. Nie nabiorą już mnie.

- Tak, to dobrze. Ale to jeszcze nie to o czym chciałem z tobą mówić. Muszę coś ustalić co jest... no....- zacisnął mocniej pięści na swoich kolanach i zamknął oczy. Wiedział, że zaraz zostanie tu sam.- Co jest między nami!- wrzasnął aż wszyscy zwrócili na nich uwagę. Szybko jednak ona padła i każdy zajął się sobą. Minamisawa patrzył na Kuramę jak na ducha z piekła rodem. Dopiero teraz do niego dotarł prawdziwy przekaz chłopaka. Jemu chodziło czy między nimi nie ma czegoś więcej  niż przyjaźń tylko na jakiej podstawie on to...- Ja wiem jak to wygląda i to jest wszystko chore, ale ja serio... to nie daje mi spokoju... Całe wakacje spędziłem z tobą robiąc teoretycznie i praktyczni wszystko. I sam się już pogubiłem. Debil ze mnie, wiem. Ale muszę wiedzieć czy...

- Się we mnie nie zakochałeś.- dokończył fioletowowłosy.- Czaje to. Cóż, nie miałem pojęcia, że tak na mnie patrzysz. Jestem nie mniej tym zaskoczony.

- Wiedziałem...

- Dobrze, że to powiedziałeś.

- Niby czemu? Przecież powiedziałem coś, czego na pewno nie chcesz usłyszeć. Zwłaszcza od chłopaka...

- W porządku. Skoro ty się przyznałeś.- mówiąc to Minamisawa podniósł się z krzesła, złapał Kurmę za rękę i opuścili lokal. Zaszli do jakiejś pustej i ciemnej uliczki, gdzie Minamisawa przycisnął przyjaciela do ściany i wpił się w jego usta jak w najsmakowitszy kąsek świata. Tym samym doprowadził Kuramę do stanu odrętwienia i szoku. Oderwali się od siebie po paru chwilach, gdy zabrakło im tchu.- To jesteśmy kwita, słoneczko ty moje.- zaśmiał się fioletowowłosy i mocno przytulił chłopaka.

- Ty...też?- wydusił dalej zaskoczony Kurama.

- No jasne, że tak. Długo na to czekałem...

- NANI?!

- Tak jakoś wyszło, że wyznanie mi było nie po drodze. Wybacz.

- Nienawidzę cię... Mogłeś tak od razu!

- Też cie kocham. Inaczej nie byłoby zabawy.

******

Inazuma Eleven Go || One Shoty ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz