𝓜𝓪𝓻𝔃𝓮𝓬, 1917

262 16 1
                                    

𝓑londynka pogładziła materiał czarnej, satynowej sukienki. Była na cienkich ramiączkach z dość głębokim dekoltem. Ojciec dziewczyny nie lubił, gdy ubierała się na czarno. Zawsze jej powtarzał, że kojarzy mu się z żałobą. Laura pomyślała, że jeżeli rzeczywiście dojdzie do jej ślubu z Wrightem to faktycznie ten dzień będzie dla niej żałobą.

- Wyjaśnij mi tato, dlaczego aż tak nalegasz na Wrighta? - powiedziała i oparła się o fotel.

- Wright jest zamożny. Dał ci diamentowy pierścionek i wybudował dla ciebie dom, bo już dawno obiecałem mu twoją rękę.

- Ale ja go nie kocham - odpowiedziała z pełną powagą.

- Tutaj nie chodzi o miłość. Tu chodzi o twoją przyszłość - odpowiedział i dopił resztę whiskey ze szklanki.

- O moją przyszłość czy przyszłość firmy? - zapytała z przekąsem.

- Nie przesadzaj, Laura. Wiesz, że zależy mi na twoim szczęściu. Postaraj się trochę - mruknął.

- Obiecuję, że będę nawiedzać ten dom... - ojciec spojrzał na blondynkę z dezaprobatą - to znaczy bardzo chętnie odwiedzać - uśmiechnęła się sztucznie, bo cholera, doskonale wiedziała, że będzie musiała to robić, a jej tatuś już tego dopilnuje.

Oboje usłyszeli pukanie do drzwi i kilka sekund później pojawiła się w nich pokojówka.

- Goście przybyli, proszę pana - powiedziała cichym i niepewnym głosem.

Laurę zawsze bawiło to jak ludzie bali się jej ojca. Żyli w przekonaniu, że jest bardzo niebezpieczny i robi interesy z Rosjanami albo ma niewyrównane rachunki z włoską mafią. Wiedziała o wszystkim co działo się w firmie, a babcia Meredith, która była skarbniczką, na pewno nie pozwoliłaby na takie układy, a przynajmniej tak jej się wydawało.

- Już idę. - machnął ręką i odprawił kobietę, a potem spojrzał na córkę - Przyjdź do nas jak będziesz gotowa.

Westchnęła i kilka minut po jego wyjściu również udała się na kolację. Wbrew jej przekonaniom i nadziejom Jerome się nie pojawił. Mimo, że była na niego wściekła to gdzieś głęboko chciała żeby przyszedł. Interesował ją, ale nie potrafiła powiedzieć czy go kochała. Był inny niż ci wszyscy ludzie, których spotykała na bankietach, wyścigach konnych czy innych miejscach, do których zabierał ją ojciec. Jerome Hastings miał mniej pieniędzy niż oni, ale z jakiegoś powodu czuła, że był ponad nimi.

***

Kolacja minęła jak zwykle. Goście rozmawiali z jej ojcem, czasami o coś ją pytając, a ona pięknie się uśmiechała, potakiwała i zdawkowo odpowiadała na ich zapytania. Bardzo denerwował ją sposób, w który mężczyźni podchodzili do kobiet i jej ojciec się zaliczał do tego grona. Dlaczego nie pozwoli jej działać w przyszłości na własną rękę? Nie pozwoli żeby to ona była odpowiedzialna za przyszłość firmy tylko musi znaleźć jej męża, aby to on otrzymał i zarządzał całym majątkiem. Gdyby nie wyszła za mąż to ojciec z pewnością do ostatnich dni zajmowałby się wszystkimi fabrykami, rachunkami i fakturami, chociaż Laura jest, a w przyszłości byłaby jeszcze lepiej przygotowana do tego żeby zarządzać zarówno zasobami ludzkimi jak i materiałowymi i finansowymi rodzinnego interesu. Jednak w wypadku małżeństwa to jej mąż otrzyma wszystko wraz z nią samą, a gdy urodzą się dzieci to będą one jego własnością. Co z tego, że kobieta mogła sama gospodarować własnymi zarobkami po zawarciu małżeństwa i założyć konto w banku, skoro ona nawet nie zarabiała. Małżeństwo było czysto ekonomiczną transakcją. Czasami naprawdę miała ochotę pojechać do Londynu czy nawet daleko do Nowego Jorku, dołączyć do ruchu sufrażystek i walczyć o większe prawa dla kobiet, ale z drugiej strony nie chciała przynosić ojcu złej sławy, więc siedziała cicho i ograniczała się do przytyków w stronę ojca i jego gości. A Anthony Davies nieustannie powtarzał, że powinien zabrać jej wszystkie książki sióstr Brontë, a inne tytuły typu „A Vindication of the Rights of Woman", autorstwa Mary Wollstonecraf czy „Pani Bovary" Gustawa Flauberta spalić i nigdy więcej mu tego na oczy nie pokazywać.

Po skończonej kolacji, gdy została już odesłana do pokoju, a pokojówka przygotowała jej kąpiel, Laura ułożyła się w wannie i po prostu leżała w niej czekając i mając nadzieje, że jakieś urozmaicenie pojawi się wkrótce w jej życiu i, że to ona w końcu będzie władczynią swojego losu.

When God Looked Away | Michael Gray [wolno pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz