Rozdział 1

20 2 4
                                    

Sonię obudził irytujący dźwięk budzika. Szybko go wyłączyła, aby nie obudzić rodzeństwa, ale Lili już otworzyła oczy.
-Wstajemy..?- zapytała, a następnie długo ziewnęła.
-Nie, nie. Ja chyba źle ustawiłam budzik. Jest dopiero piąta rano! Nie wiem jak ty, ale ja się kładę.- odpowiedziała, a następnie położyła się i udawała sen.
Lili poszła w jej ślady i po chwili spała jak suseł. Sonia odetchnęła z ulgą i poszła do kuchni. Tak jak myślała, do lodówki była przyklejona karteczka z napisem
"Soniu, zrób dziewczynką kanapki do szkoły i sobie też. Ja z Markiem pojechałam do lekarza, bo miał biedaczek gorączkę.
Kocham, mama ❤"
Sonia skrzywiła się czytając dwa ostatnie słowa i zabrała się za robienie jedzenia. Po kilku minutach wszytko było gotowe. Poszła w stronę łazienki się przebrać, a po drodze odkleiła karteczkę z lodówki i wyrzuciła do kosza.
----------------------
Sonia szybko wbiegła do klasy głośno dysząc. Pierwszy dzień, a już spóźniona. Już po ogólnym spojrzeniu na klasę wiedziała, że to typowe anioły. Takie, co w życiu papieros widziały tylko u taty na zdjęciach ze studiów. Przeprosiła, pani przywitała ją i usiadła na końcu klasy. Obok niej siedziały jakieś dwie dziewczyny, które od razu wyglądały na takie typowe psiapsiuły. Właśnie do siebie szeptały o nowych butach, które mają taki piękny, czerwony napis na boku. Gdy jedna z nich (wysoka brunetka) ją zobaczyła, od razu bardziej sciszyły głos patrząc na mnie. Widać było, że znają się od gimnazjum, albo nawet podstawówki. Druga z nich (wysoka, czarnowłosa z głupim uśmiechem) zaczęła coś bazgrać na kartce, a następnie podała ją Soni.
"Hej, jesteś nowa, więc może spotkamy się po szkole i pójdziemy na zakupy? Ty, ja i moja przyjaciółka, Ana. Co ty na to?
~Betty"
Sonie raziło to, że jej pismo charakterem przypominało pismo 3-klasisty. Ale odpisała równie starannie, żeby te idiotki dokładnie wszystko przeczytały. Podała im karteczkę z miłym uśmiechem. Odpowiedziały uśmiechem, pewnie już wyobrażając sobie wspólne wyprzedaże, jednak gdy zajrzały na kartkę ich uśmiech znikł.
"Przykro mi, ale nie mogę. Nie zadaję się z debilami, które charakterem przypominają podjarane 2-latki, a wyglądem, jakby dopiero wyszły ze stodoły. Niestety, trzeba trzymać poziom.
~Sonia
Ps. Macie uśmiechy, jak śmierdzące chieny."
Chyba nigdy wcześniej nie była tak bliska wybuchnięcia śmiechem. Spojrzały na nią tym słynnym spojrzeniem mówiącym "JAK ŚMIESZ?!", a następnie odwróciły się do niej i pewnie miały ją już jako pierwszą na liście "do obgadywania". Reszta lekcji minęła nudno.
-----------------------
Przerwa obiadowa. Jedzenie nawet niezłe. Sonia usiadła sama, rozmyślając, co robić po szkole i czy nie urwać się z lekcji. Nagle podszedł do niej jakiś chłopak.
-Heja! Wolne?- zapytał trzymając krzesło naprzeciwko niej.
Miał krótkie, brązowe włosy i tego samego koloru oczy. Uśmiechał się tak przyjaźnie, że aż odechciewało jej się jeść.
-Nie, spi****aj.- odpowiedziała ziryotowana Sonia.
Chłopak, jakby jej nie usłyszał, usiadł na wskazywanym wcześniej miejscu.
-Jesteś nowa, co?
-Od****rz się.
-Jestem Max, a ty?
-Ugh... A jak ci powiem, to się ode mnie odwalisz?
-Może.
-Sonia, a teraz won.
Chłopak niewzruszony zaczął bawić się ziemniakiem.
-Do której klasy chodzisz?
Sonia postanowiła nic już do niego nie mówić. Max czekał przez chwilkę, a potem kopnął ją pod stołem w kostkę.
-Ała! Ok, 1b!
-Ja do 1c.- odpowiedział, jakby kopanie ludzi pod stołem było czymś normalnym, co każdy robi regularnie, dla lepszej formy.
Potem przykleił się do Soni, nie chciał jej opuścić do końca przerwy, ale na szczęście uciekła od niego do biblioteki. Wbiegając wpadła na jakiegoś chłopaka. Gadał z inną dziewczyną, a w dłoniach miał 4 książki, po zderzeniu wszystko wylądowało na podłodze. A dokładniej na Soni, która była na podłodze.
-Hej, nic ci nie jest?- zapytał wysoki blondyn o niebieskich oczach.
-Patrz, jak leziesz!- odkrzyknęła dziewczyna.- Nic ci się nie stało? Pomogę pozbierać ci książki!
-Trzeba było nie stać na środku przejścia, jak ostatni kretyni!- odgryzła się zła Sonia.
Dziewczyna chciała pewnie na nią nawrzeszczeć, ale Sonia  szybko wstała i poszła między półki. W tym czasie tamta dziewczyna zebrała wszystkie książki, podała chłopakowi i pożegnała się z nim.
-To nie było zbyt miłe.- powiedział blondyn do Soni, nagle pojawiając się obok niej.
----------------------------
Więc.... Po pierwsze, nawet nie wiecie, jak dobrze się bawię w pisaniu tej serii. Dziękuję, za możliwość jej prowadzenia, nawet jeśli nie jest zbyt sławna. I chciałabym coś ustalić. Kolejne części najpewniej się będą pojawiać w każdy weekend (o ile nie zapomnę xD). Chcę również podziękować mojej przyjaciółce, która bardzo mnie wspiera przy prowadzeniu tej serii.
SernikCzekoladowy (jej nazwa).
Bardzo dziękuję również AluskaW. Za zrobienie pięknej okładki, w której się zakochałam (drugiej też ;))
Radzę obczaić ich konta, bo naprawdę warto. To nie reklama, tylko uważam, że należy o nich wspomnieć ^^
Więc, to chyba tyle... Bajo! :3

OtoczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz