Rozdział 6

8 1 1
                                    

Sonia leżała przed telewizorem oglądając jakiś nudny program o problemach nastolatków. W tym odcinku główna bohaterka była zdradzana przez swojego chłopaka, ale niezauważała tego, bo byłą zapatrzona na swojego nauczyciela W-F'u. Sonia nie mogła się powstrzymać od komentowania każdego małego aspektu historii na głos. Przed snem chroniła ją tylko kawa.
-----------------------
W szkole nudno jak zawsze, każdy powoli zaczyna swój materiał. Sonia właśnie siedziała obok czerwono-włosego chłopaka. Przez początek lekcji cały czas się mu przyglądała, myśląc, czy z twarzy jest zły. Dopiero jak na nią spojrzał, odwróciła się w stronę nauczyciela. Wyglądałby normalnie, gdyby nie czerwone włosy i wyraz ciągłego znudzenia. Po lekcji poszła do automatów, żeby kupić sobie puszkę Pepsi, bo jak zwykle zapomniała swojej wody z domu. Włożyła 5 złotych, wcisnęła numerek 54 i czekała aż wypadnie jej Pepsi. 

...

Wszystkie puszki się nie ruszają. Sonia jeszcze raz wcisnęła guzik z numerkiem. Nic. Wkurzona zaczęła bujać na boki automat.

Nagle coś twardego uderzyło ją w plecy. Wyprostowała się i odwróciła. Kilka metrów za nią stał James, a twardą rzeczą była butelka pełna wody. Sonia przez jakiś czas patrzyła na czerwono-włosego ze zdziwieniem. Następnie podniosła butelkę i podeszła do niego, podając mu ją.
-To dla ciebie, idiotko.- powiedział z małym rumieńcem na twarzy.
Sonia patrzyła na niego, jakby nie rozumiała, potem oblał ją rumieniec.
-Dzi-dzięki...- wykrztusiła z siebie.
James poszedł dalej, a Sonia za nim.
-Teraz będziesz się za mną włóczyła?- syknął chłopak.
Dziewczyna pomachała potwierdzająco głową, zrezygnowany James tylko westchnął.
----------------------
Było już po lekcjach. Całe przerwy Sonia przegadała z chłopakiem, a na lekcjach korespondowała przez karteczki. Razem wracali ze szkoły przez park (mimo, że to okrężna droga).
-Hej... James...- powiedziała w pewnym momencie Sonia- Czy ty.... W gimnazjum... Zepchnąłeś tego dzieciaka ze schodów..?
Długa cisza.
-Tak.- odpowiedział pewnie.
-Czemu..?
-Bo mi się nudziło, a akurat tak ładnie się ustawił przed schodami.
Przez kilka następnych minut szli w ciszy. Chłopak westchnął.
-Ok, niech ci będzie...- powiedział powoli- ... Zrobiłem to bo wyśmiewał się z mojej mamy...
Sonia spojrzała mu w twarz, a on był cały rumiany.
-Wyzywał ją od alkoholiczek i dziwek...- kontynuował.
Sonia przytuliła go za jedną rękę.
-Więc sobie zasłużył. Nie znam twojej mamy, ale to na pewno dobra kobieta.
Stali tak przez chwilę nieruchomo. "Jego ręka jest taka ciepła.- myślała Sonia- A może to ja jestem taka ciepła? Nie wiemjuż... Nie jest zbyt umięśniona, ani gruba. Jest... W sam raz."
Jej rozmyślanie przerwał James, który musiał się zbierać do domu. Dziewczyna delikatnie zsunęła się z jego ręki. Pożegnali się​ i poszli w swoją stronę.
---------------------
Następnego dnia w szkole wszystko wydawało się być normalne. Na trzeciej przerwie miała spotkać się z Meg. Przyszła na czas i czekała jakieś 2 minuty na przyjaciółkę. Gdy przyszła, wyglądała na nieźle podminowaną.
-Wow, co się stało? Jonatan coś znowu odwalił, czy masz okres?- powiedziała do niej Sonia.
Nawet teraz, gdy były przyjaciółkami, lubiły się obrażać. Niektórym to się wydaje dziwne, ale u nich to normalne. To trochę jak inny język. Jakby u nich "Hej dzi*ko", to u innych "witaj kochana!".
Meg szybko do niej podbiegła, gdy była bliżej jej twarz zdawała się być surowsza. Gdy była dostatecznie blisko powiedziała do Soni:
-Opowiedz mi, co się stało na obozie letnim.

OtoczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz