Rozdział 10

161 14 4
                                    

Dedykacja dla dwóch osób, które dawały najwięcej gwiazdek temu opowiadaniu. Dzięki <3

"Kolejna misja zakończona sukcesem." - pomyślała z przekąsem Kathleen.

Razem z Ahsoką właśnie ukończyły kolejne zadanie od Rokko. Nie było to jednak typowe dla łowcy nagród "wytropić, złapać/zabić, wrócić''. Ostatnio Hutt chyba bardziej im zaufał, bo zamiast tego miały odbierać i targować ceny obrazów (Ach, ta jego niezrozumiała pasja!). Kathleen za nic nie mogła tego pojąć. Ten obślizgły ślimak miał wszystko: wpływy, kasę, potężnych krewnych i autorytet. Wszyscy go nienawidzili, ale nikt nie mógł nic z tym zrobić. Zamiast załatwić sobie jakąś wypasioną miejscówkę i powiększyć swoją siatkę wywiadowczą, wydawał cały hajs na bohomazy jego obślizgłego kuzyna Gorgo. Za grosz nie mogła tego pojąć - ale to nie jej problem. Ona miała tylko mu to przynosić razem ze swoją opiekunką i mentorką. W ciągu tych dwóch lat (na oko właśnie kończy się 3 sezon Rebeliantów) bardzo wiele się nauczyła. Miała już siedemnaście lat i naprawdę potrafiła walczyć i korzystać z Mocy. Jej wytrzymałość znacznie wzrosła odkąd dołączyła do Ahsoki. Nauczyła się tego i owego co robić i mówić by nie podpaść "grubym rybom". Wyprowadzała w pole szturmowców, myliła swoich przeciwników a nawet poznała podstawy hakerki.

- Kathleen, uwaga! - krzyknęła Ahsoka wytrącając ją z zamyślenia.

Tholotianka w ostatniej chwili uchyliła się przed strzałem, ratując przy tym głowę. Prędko się obróciła. Atakowało ich trzech zamaskowanych mężczyzn z bronią za pasem. Trzech? To miał być jakiś żart?! Po chwili jednak z ukrycia wyszło kolejnych jedenastu.

- Oddajcie nam obraz po dobroci, albo was zabijemy.

- Śnijcie dalej - mruknęła Wander. - Atakujemy?

Togrutanka skinęła. Zaczęły po kolei eliminować przeciwników. Kopniak w brzuch, uchylenie przed strzałem drugiego napastnika i szybkie cięcie mieczem. Dwóch z głowy. Trzeci został popchnięty na ścianę i chyba złamał kręgosłup. Czwartego błękitna klinga przeszyła na wylot. Parę akrobacji na rękach i dwóch kolejnych z głowy. Następnie nastolatka wyszarpnęła broń jednego z nieżywych i zastrzeliła kolejnych trzech. Już miała brać się za resztę, jednak ci leżeli już martwi bądź obezwładnieni przez jej mentorkę. Ahsoka była naprawdę wspaniałą wojowniczką.

- Skądś ich kojarzę... mruknęła Katleen.

- To ta sama frakcja, która napadła nas gdy po raz pierwszy spotkałyśmy Rokko.

- I ta, którego przedstawiciela spotkaliśmy u Rokko na herbatce. Coś mi tu śmierdzi.

- Musimy zachować czujność.

Chwyciły porzucony w ferworze walki obraz. Na szczęście był w specjalnym antywstrząsowym przenośnym transponderze. Ruszyły w stronę głównej kwatery Hutta, gdzie oczekiwał ich jej właściciel.

~~~

To, co zastały na miejscu wzmogło ich niepokój jeszcze bardziej. Na środku, obok przerośniętego ślimaka zwanego Rokko stał człowiek z peleryną na plecach przedstawiających to samo stworzenie, które widniało na pelerynach czy naramiennikach zarówno dzisiejszych przeciwników, jak i tych sprzed dwóch lat. Coś tu mocno nie grało. Tylko co...?

Mężczyzna wskazał przybyszki palcem, po czym skłonił się i wyszedł. Tak po prostu. Wyszedł i tyle?!

- A więc ptaszki nareszcie wleciały do klatki.

Kathleen przebiegł dreszcz, gdy usłyszała te słowa, jednak Ahsoka niezrażona podeszła bliżej i wręczyła skrzynię Qoorze. Tamta posłała jej przerażone spojrzenie, po czym opuściła pomieszczenie wraz z ładunkiem.

- Przybywamy z obrazem, o szacowny. Cena została złagodzona o dwieście kredytek.

- Zamilcz, zdrajco! - huknął Hutt. Togrutanka posłała mu zaskoczone spojrzenie.

- Grumann powiedział mi wszystko. Aż nie wierzę, że nie zauważyłem tego wcześniej. Ukażę was teraz za knucie i oszukiwanie mnie.

- Zaszła pomyłka. Niczego nie zrobiłyśmy.

- Widzę, że potrzebujesz bym pokazał ci dowody, żebyś przestała udawać. Puścić nagranie.

Pośrodku sali wyświetlił się ogromny hologram. Ukazał nagranie sprzed dwóch lat a także dzisiejsze starcie z gangiem Gundarka. Ukazywało starcie, oraz poprzedzającą je rozmowę... która nigdy nie miała miejsca! Za każdym razem mężczyźni mówili coś o pokojowych zamiarach i o tym, że pracują dla wspomnianego Rokko. A także oferowali pomoc. Wtedy Ahsoka i Kathleen wyciągały miecze i zaczynały z nimi walczyć, a mężczyźni padali jak kaczki. Pod koniec nagrania obraz zaczął się rozmywać, a kobiety mówiły niewyraźnym i zmodulowanym głosem coś o podmianie obrazów i zdobyciu za nie pieniędzy na własną rękę. To był najprostszy możliwy sposób na sfałszowanie nagrania. Podłożone głosy na początku i na końcu wideo, te ostatnie celowe niewyraźne i ukazujące rzekome zakłócenia. Jaki był w tym wszystkim interes? Ktoś chciał je wygryźć z pracy. Ale kto? Imperium? Nie. Ono nasłałoby Inkwizytorów, lub, co gorsza, Vadera. Nie patyczkowaliby się w en sposób. Więc kto...?

- Zasłużyłyście na najgorszą karę. - wycedził Hutt

Kathleen, uciekaj. Teraz. - głos mentorki rozległ się w jej głowie.

Ale...

Teraz!

Tholotianka chciała zostać, ale wtem przed sobą ujrzała postać. Świeciła żółtym blaskiem, miała długie, zielone i lewitujące włosy. Spojrzała na Ahsokę. Ta jej nie widziała.

Uciekaj, Kathleen. Tylko ty możesz uratować Ahsokę. Uciekaj, a potem cierpliwie czekaj.

Czując, że przez istotę przemawia sama Moc, niechętnie rzuciła się do ucieczki. Straże zaczęli ją gonić, jednak już po chwili wrócili na swe poprzednie miejsca, gdy Hutt powiedział:

- Zostawcie ją. Nie jest nic warta. Za to ty, moja droga, poniesiesz odpowiednią karę. - Rokko z ostatnimi słowami zwrócił się do Ahsoki, w którą obecnie były wycelowane wszystkie blastey w pomieszczeniu. Zlustrowała wszystkich wzrokiem. W chwili, gdy miała zaatakować, włączyło się pole unieruchamiające.

- Myślisz, że jestem taki głupi, by nie przewidzieć twojego ataku? - zaśmiał się gardłowo. - Przygotować machinę do zamrażania karbonitem. Będziesz świetną ozdobą na mojej ścianie...

Kathleen prawie krzyknęła, słysząc te słowa. Tępi strażnicy, nawet nie zauważyli w którym momencie zamiast iść w stronę wyjścia wskoczyła w kratkę wentylacyjną i zaczęła przyglądać się całej sytuacji z boku, wyglądając przez niewielki otwór.

Chwilę później patrzyła, jak jej mistrzyni i mentorka zostaje postrzelona wiązką ogłuszającą, unieruchomiona w karbonicie i powieszona na ścianie, jak jakiś obraz.

- Ruszyć w pościg za tą małą? - spytał Gromann.

- Nie ma takiej potrzeby. Ta smarkula nie stanowi dla nas żadnego zagrożenia.


To myślenie przyczyniło się do ich późniejszej zguby.

✓Ahsoka II - Je'daii nowej ery |WT|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz