X

2K 102 96
                                    

Patrzę na Valtora i nie wiem co powiedzieć. Że mnie irytuje? Że wciąż się go boję? Że bardzo chciałabym go nie lubić, ale jest zbyt przystojny i charyzmatyczny?

– Naprawdę skręciłbyś mi kark, gdyby nie wyszły?– odzywam się wreszcie nie spuszczając z niego wzroku.

– Mówiłem ci już – wzdycha– że nic ci nie zrobię. Nie masz się czego bać.

– Dlaczego?

– Bo nie mam powodu – ucina.  Patrzę na niego sceptycznie.– I lubię twoje towarzystwo, rozśmieszasz mnie w przeciwieństwie do tej bandy idiotek, których obecność jedynie działa mi na nerwy.

– To było prawie słodkie.

– Chodź, oprowadzę cię trochę po tym miejscu.

Wzruszam ramionami i ruszam za nim w korytarz. Idziemy w ciszy, tylko co raz Valtor odzywa się, by pokazać mi kuchnię, toalety oraz pokój, w którym będę spać.

– Tu jest miejsce, w którym wcześniej czarownice spotykały się, by wspólnie spędzać czas i oglądać telewizję. Teraz, to nasz salon – mówi, gdy zatrzymujemy się w dużym pomieszczeniu połączonym z wszystkimi korytarzami na pierwszym piętrze.

Na kanapach leżą te same trzy czarownice, które walczyły z Winx. Wszystkie patrzą na mnie z zaciekawieniem i lekką niechęcią.

– A kogo my to mamy, czy to nie przyjaciółka naszych małych czarodziejek?– mówi ta w kucyku i unosi głowę, by omieść mnie całą wzrokiem. Robię krok do tyłu.

– Chyba jest wystraszona – odzywa się druga. Jej włosy mają kolor zgniłego, ciemnego blondu.

– I słusznie – dodaje trzecia.– Aż się cofnęła ze strachu.

– Może po prostu brzydzę się karaluchów – burczę. Mężczyzna za mną śmieje się lekko.

– A może ja obiję ci buźkę.–Ta w kucyku gwałtownie wstaje i rusza w naszą stronę.

– Icy, dość–odzywa się wreszcie Valtor twardo.– Siadaj na dupie i słuchaj.–Niebieskowłosa natychmiast wykonuje polecenie z nieszczęśliwą miną.– Lorette jest moim gościem i nie chcę, by spotkała ją jakakolwiek nieprzyjemność z waszej strony. Nie muszę chyba przypominać, że znowu zawaliłyście walcząc z czarodziejkami? Nie przydajecie się do niczego, to chociaż nie utrudniajcie.

– Tym razem nas zaskoczyły łącząc swoje moce, ale to się nie powtórzy! Przy kolejnej okazji zmieciemy je z powierzchni.

– Chciałbym to wreszcie zobaczyć.

Obejmuje mnie ręką na wysokości ramion i wychodzimy z pomieszczenia, by schodami iść na wyższe poziomy. W progu odwracam lekko głowę i wystawiam język do wkurzonych dziewczyn.

– Też jesteś pyskata – mówi z tym swoim kpiącym uśmieszkiem.

– Myślałam, że wcześniej to zauważyłeś.

– Sądziłem, że to mechanizm obronny, a teraz widzę, że po prostu jesteś wredna.

– Dziesięć punktów dla ciebie. Mechanizm obronny? Niby przed czym.

– Przede mną.– Zatrzymuje się w ciemnym korytarzu i patrzy mi w oczy. Prycham.

– Dobrze, że już sam wyszedłeś z błędu. To mój wrodzony niewyparzony język.– Uśmiecham się półgębkiem.– Jak się nazywają tamte trzy kretynki?

– Ta w kucyku to Icy, ta z okularami to Darcy, a Stormy poznasz po Afro. Nie są zbyt bystre, ale dla ciebie jako dla istoty niemagicznej mogą być dość groźne. Staraj się im nie podpaść, gdy nie ma mnie w pobliżu.

Let me show you magic || Valtor x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz