Patrzę na Valtora i nie wiem co powiedzieć. Że mnie irytuje? Że wciąż się go boję? Że bardzo chciałabym go nie lubić, ale jest zbyt przystojny i charyzmatyczny?
– Naprawdę skręciłbyś mi kark, gdyby nie wyszły?– odzywam się wreszcie nie spuszczając z niego wzroku.
– Mówiłem ci już – wzdycha– że nic ci nie zrobię. Nie masz się czego bać.
– Dlaczego?
– Bo nie mam powodu – ucina. Patrzę na niego sceptycznie.– I lubię twoje towarzystwo, rozśmieszasz mnie w przeciwieństwie do tej bandy idiotek, których obecność jedynie działa mi na nerwy.
– To było prawie słodkie.
– Chodź, oprowadzę cię trochę po tym miejscu.
Wzruszam ramionami i ruszam za nim w korytarz. Idziemy w ciszy, tylko co raz Valtor odzywa się, by pokazać mi kuchnię, toalety oraz pokój, w którym będę spać.
– Tu jest miejsce, w którym wcześniej czarownice spotykały się, by wspólnie spędzać czas i oglądać telewizję. Teraz, to nasz salon – mówi, gdy zatrzymujemy się w dużym pomieszczeniu połączonym z wszystkimi korytarzami na pierwszym piętrze.
Na kanapach leżą te same trzy czarownice, które walczyły z Winx. Wszystkie patrzą na mnie z zaciekawieniem i lekką niechęcią.
– A kogo my to mamy, czy to nie przyjaciółka naszych małych czarodziejek?– mówi ta w kucyku i unosi głowę, by omieść mnie całą wzrokiem. Robię krok do tyłu.
– Chyba jest wystraszona – odzywa się druga. Jej włosy mają kolor zgniłego, ciemnego blondu.
– I słusznie – dodaje trzecia.– Aż się cofnęła ze strachu.
– Może po prostu brzydzę się karaluchów – burczę. Mężczyzna za mną śmieje się lekko.
– A może ja obiję ci buźkę.–Ta w kucyku gwałtownie wstaje i rusza w naszą stronę.
– Icy, dość–odzywa się wreszcie Valtor twardo.– Siadaj na dupie i słuchaj.–Niebieskowłosa natychmiast wykonuje polecenie z nieszczęśliwą miną.– Lorette jest moim gościem i nie chcę, by spotkała ją jakakolwiek nieprzyjemność z waszej strony. Nie muszę chyba przypominać, że znowu zawaliłyście walcząc z czarodziejkami? Nie przydajecie się do niczego, to chociaż nie utrudniajcie.
– Tym razem nas zaskoczyły łącząc swoje moce, ale to się nie powtórzy! Przy kolejnej okazji zmieciemy je z powierzchni.
– Chciałbym to wreszcie zobaczyć.
Obejmuje mnie ręką na wysokości ramion i wychodzimy z pomieszczenia, by schodami iść na wyższe poziomy. W progu odwracam lekko głowę i wystawiam język do wkurzonych dziewczyn.
– Też jesteś pyskata – mówi z tym swoim kpiącym uśmieszkiem.
– Myślałam, że wcześniej to zauważyłeś.
– Sądziłem, że to mechanizm obronny, a teraz widzę, że po prostu jesteś wredna.
– Dziesięć punktów dla ciebie. Mechanizm obronny? Niby przed czym.
– Przede mną.– Zatrzymuje się w ciemnym korytarzu i patrzy mi w oczy. Prycham.
– Dobrze, że już sam wyszedłeś z błędu. To mój wrodzony niewyparzony język.– Uśmiecham się półgębkiem.– Jak się nazywają tamte trzy kretynki?
– Ta w kucyku to Icy, ta z okularami to Darcy, a Stormy poznasz po Afro. Nie są zbyt bystre, ale dla ciebie jako dla istoty niemagicznej mogą być dość groźne. Staraj się im nie podpaść, gdy nie ma mnie w pobliżu.
CZYTASZ
Let me show you magic || Valtor x OC
FantasyFanfiction na podstawie Winx Club. Brak znajomości bajki nie przeszkadza w czytaniu i rozumieniu fabuły tego opowiadania, więc niech osoby, które nie oglądały nie zrażają się tym, że to ff. Głowna bohaterka jest zagubiona tak samo jak wy! Najpierw...