Ostatnie pociągnięcie szminki i jestem gotowa. Przeglądam się w pełnym sług lustrze nad komodą w moim pokoju. Uwielbiam wyglądać dobrze, nawet gdy oznacza to malowanie się na wyjście do sklepu czy inny kuriozalny powód. Drzwi się otwierają, co widzę w odbiciu i staje w nich Valtor.
– Czekam od godziny, chcesz zrobić efektowne wejście?– podchodzi do mnie i opiera ręce na moich ramionach przyglądając się mi w lustrze.
– Po czym tak stwierdzasz?– Mocny makijaż.
– Taki lubię najbardziej. Przeszkadza ci to?– Unoszę krytycznie brew gotowa do ataku.
– Ani trochę. Wyglądasz zniewalająco, tylko bardziej, jak na randkę, nie na przyjacielską wizytę.
– Ach– wzdycham teatralnie – skąd wiesz, że w Alfei nie czeka na mnie ktoś, na kim chciałabym wywrzeć wrażenie?
Widzę w lustrze, jak jego wyraz twarzy drastycznie się zmienia. Śmieję się, jest taki przewidywalny. Odwracam się na stołku, na którym siedziałam przy komodzie ostatnie czterdzieści minut i wstaję.
– Żartuję zazdrośniku. Ale skoro się już zrobiłam na bóstwo mógłbyś mnie gdzieś zabrać, żeby szersze tłumy mogły mnie podziwiać.– Macham włosami w samozachwycie.
– Oj uwierz, będzie na ciebie patrzeć cała szkoła. W porządku, możemy w ramach wycieczki odwiedzić także jakąś restauracje, żebyś spróbowała czegoś innego niż własna kuchnia, gwiazdo.
– Więc chodźmy – uśmiecham się szeroko i przechodzę obok niego zabierając po drodze ramoneskę leżącą na łóżku. Dziękuję w duchu Trix za wczorajsze zakupy, dzięki którym mam w ogóle w co się ubrać.
Spoglądam na Valtora, który uśmiecha się do mnie z lekką kpiną. Wykonuje jedno machnięcie ręką i ku mojemu zdziwieniu obok niego pojawia się wielki mieniący się wszelkimi barwami portal.
– Chyba kpisz, jeśli myślisz, że znów do czegoś takiego wejdę. Po wczoraj dość mam tych waszych podróży. Nie masz samochodu?–Krzyżuję ręce na piersiach i patrzę na niego surowo.
On bez słowa podchodzi do mnie z jeszcze szerszym uśmiechem. Na krótką chwilę zatrzymuje się blisko i przygląda mi się z góry. Nie zdążę zareagować, jak chwyta mnie w pasie i przerzuca sobie przez ramię jak szmacianą lalkę. Krzyczę i biję go pięściami po plecach, ale nic sobie z tego nie robi. Szybko się poddaję, rozumiejąc, że i tak musimy się jakoś dostać na miejsce, a moje protesty i tak na nic się nie zdadzą. Zamykam oczy, gdy wchodzi ze mną do portalu.
– Już po wszystkim, możesz otworzyć oczy.
Rozglądam się dookoła. Stoimy centralnie przed wielkimi murami szkoły. Wow, nie było tak źle.
– A tym możesz mnie puścić.
Odstawia mnie na ziemi i oboje podziwiamy wrota na dziedziniec.
– Zamknięte – stwierdzam głupio, patrząc na ogromną kłódkę na ozdobnych metalowych prętach.
– Jakaż amatorka – prycha.– Szkoła chroniona jest polem magicznym dookoła całej posiadłości – na dowód podnosi mały kamyczek i rzuca nad murem, ten jednak odbija się i ląduje koło mojej stopy.– Chyba nie chcą gości, zwłaszcza mnie – uśmiecha się cwaniacko.
– I co teraz?
– Jak już mówiłem, amatorszczyzna. Skoro już się mnie spodziewają mogli się bardziej postarać.
CZYTASZ
Let me show you magic || Valtor x OC
FantasíaFanfiction na podstawie Winx Club. Brak znajomości bajki nie przeszkadza w czytaniu i rozumieniu fabuły tego opowiadania, więc niech osoby, które nie oglądały nie zrażają się tym, że to ff. Głowna bohaterka jest zagubiona tak samo jak wy! Najpierw...