Zamknęłam drzwi od domu i odwróciłam się w stronę ulicy gdzie zobaczyłam auto mojego chłopaka. Prawdę mówiąc nie miałam pojęcia czy nadal mam go tak nazywać po wydarzeniach z przed weekendu. Co prawda chłopak bardzo się starał, bo dzwonił do mnie mnóstwo razy, ale ja zdecydowałam się zostać nieugięta. Tak, więc spędziłam ten czas jedząc lody i oglądając w internecie mój ulubiony Musical "Heathers".
Zobaczenie go przed moimi drzwiami wywołało we mnie milion niepożądanych emocji. Wiedziałam, że taka ich ilość może doprowadzić mnie do płaczu, a spędziłam naprawdę dużo czasu tego ranka na zrobienie makijażu, więc nie wchodził on w grę. Podeszłam do Brett'a, ale jego pierwsze słowa wcale nie poprawiły mi humoru.
- Dlaczego Raeken idzie w naszą stronę? - Zerknęłam i za jego plecami jakieś 100 metrów dalej szedł Theo.
- Jeśli przyjechałeś tu wypominać mi z kim się zadaje i co źle robię to możesz wsiadać do tego auta i sobie pojechać beze mnie - Na jego twarzy nie pojawiał się typowy dla niego uśmiech, a on otworzył tylko drzwi wskazując mi, że mam wsiadać do środka.
- Dziś to ja odwiozę cię do szkoły właściwie to wiesz co od dziś codziennie będę cię do niej zawoził skoro to ostatni jej tydzień - otworzyłam usta zszokowana tego już za dużo. Zerknęłam na Raeken'a wściekła, a on zadziwiająco dobrze odczytał moje spojrzenie i zatrzymał się jakiś 25 metrów od nas.
- Nie wsiądę do tego auta. Nie ma mowy. Zachowujesz się jak kompletny debil. Najpierw mówisz mi, że mnie nie kochasz, a teraz nagle chcesz mi rozkazywać?
- Przepraszam - poprawił swoje włosy i złapał mnie oboma rękoma w talii. Był o wiele wyższy wiec nasza różnica wzrostu była po prostu śmieszna. Trzeba przyznać, że Brett wiedział co robi. Przez jego dotyk moje ciało kompletnie się wyluzowało, a ja miałam tylko ochotę się do niego przytulić - Wsiądź proszę ze mną do auta odwiozę cię do szkoły i w tym czasie sobie wszystko wyjaśnimy.
- Nie wierze, że to robię - chłopak otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka, a po chwili sam siadając za kierownicą odpalił silnik.
- Warto chyba zacząć od przeprosin. Przez ten weekend zrozumiałem, że bardzo cię kocham. Jesteś dla mnie najważniejsza na tym świecie i nie chce pozwolić na to, żeby ktokolwiek stanął na naszej drodze - zerknęłam na jego twarz w momencie kiedy on zerknął na mnie, a następnie z powrotem spojrzał na ulicę przez co ja mogłam podziwiać jego idealną twarz.
- Nie mam powodów do bycia złą i ci wybaczam, ale chce żebyś zrozumiał jedna rzecz. Raeken to może i palant który chciał nas wszystkich zabić. Znaczy was mnie nie, ale nie ważne sedno sprawy jest takie, że go lubię i nie chce żebyś mi zakazywał z nim rozmawiać.
- Nie lubię go, ale kocham cię i chce żebyś była szczęśliwa. Cholera kocham Cię. - uśmiechałam się jak wariatka, a na moich policzkach pojawił się rumieniec.
- Też cię kocham, ale patrz na ulicę chce dożyć wakacji - chłopak nagle spoważniał.
- Jak już o śmierci mowa. Trzeba powiedzieć w końcu twojemu bratu.
- Chce to zrobić w tą pełnie. Musimy poprosić Satomi żeby zaprosiła stado Scotta. Całe stado na spotkanie - zagryzłam wargę nerwowo by nie okazać łez o szybko zmieniłam temat - Jutro mecz. Będę ci kibicować mimo, że prawdopodobnie zostanę przez to zabita - powiedziałam, a on znowu się uśmiechnął i zaparkował pod szkołą - Będę już szła - złapałam za klamkę.
- Zaczekaj - Brett wyszedł z auta i otworzył przed mną drzwi. Zauważyłam mojego brata oraz Liama , Lydię, Malię i ku mojemu zdziwieniu Theo. Chłopak musiał się przemienić i biec przez las do szkoły by zdążyć tu tak szybko.
CZYTASZ
Mój brat Alfa
RandomTheo Raeken. Gdy wróciłam do miasta z wymiany międzynarodowej to było najczęściej wypowiadane słowo przez moich znajomych. Jest zły, zabił Scotta, to manipulator i psychopata. Chłopak zniknął, a ja miałam go nigdy nie zobaczyć i cieszyło mnie to og...