Cisza. Jedynie to wypełniało moje myśli, gdy wreszcie opanowałam swoje moce i przestałam nasłuchiwać. Ludzie mówili okropne rzeczy na temat wydarzeń wczorajszego wieczora, a każde spojrzenie, aż emanowało jadem. Mimo iż nie słyszałam już co mówili nadal w głowie krążyły mi słowa które usłyszałam tego ranka. Oczywiście nie wprost, ale raniły moje i tak złamane przez Brett'a serce jeszcze bardziej. Usłyszałam podniesione głosy moich przyjaciół. Stali zgromadzeni jak zwykle obok szafki Scotta, ale tym razem nie zachowywali się typowo. Gdy tylko mój brat wyłapał mnie wzrokiem grupa nagle ucichła, a Lydia puszczając rękę swojego chłopaka zrobiła kilka kroków w moją stronę.
- Ta szmata co to rozgadała niech się lepiej pilnuje bo nie pozwolę by ktoś robił takie świństwa mojej przyjaciółce - wypowiedziała te słowa ogromnie pewnym głosem, a ja poczułam ciepło na sercu. Była dla mnie jak siostra i jej zrozumienie dla mojej sytuacji było najważniejsze. Przytuliła mnie na co ledwo powstrzymałam łzy i podeszłyśmy do reszty stada.
- Ludzie są okropni - powiedziałam zerkając po kolei na twarze moich przyjaciół - Jak można podłapać taką okropną plotkę i czerpać radość z roznoszenia jej? Przecież nie ma żadnego potwierdzenia zdjęcia ani nagrania, a do tego jedyny świadek to oczywiście ta szmata.
- Ale dla ludzi kluczowym dowodem był twój wygląd - Malia odezwała się nieproszona w trakcie rozmowy, a ja zanotowałam w pamięci, że znowu stoi zaraz obok mojego brata - miałaś roztrzepane włosy i byłaś ubrana w jego bluzę. Trzeba było się do niego nie zbliżać - zauważyła Malia na co Liam załamany złapał się za twarz, a Lydia mocniej chwyciła swojego chłopaka za ramię.
- Żartujesz sobie? Przecież on nie jest niczemu winny - zauważyłam z rezygnacją kręcąc głową na boki.
- Malia daj spokój - powiedział Stiles na co ta tylko prychnęła i rozejrzała się po stadzie szukając poparcia, lecz niestety go nie znalazła.
- Wszyscy straciliście zmysły? Ona nie ma prawa się z nim zadawać to jest do cholery zły człowiek - bulwersacja Malii wręcz unosiła się w powietrzu.
- Malia... - zaczął ją upominać mój brat, lecz przerwałam mu w połowie wypowiedzi.
- Nie jestem na nią zła. Nie miał jej kto nauczyć w lesie, że nie wtyka się nosa w nie swoje sprawy - nasze wieczne kłótnie irytowały chłopaków i mogę przysiąc, że cieszyli się, bo nie należałam do stada na stałe. To byłby duży problem.
- Ale uczą tam rozróżniać dobro od zła czego niestety ty nie umiesz - Lydia położyła ręce na moich ramionach, gdy odruchowo zrobiłam krok w stronę Malii.
- Jeśli Theo to wcielenie diabła to proszę wytłumacz mi czemu przez te trzy miesiące mnie nie skrzywdził? Wyrządzasz mi więcej szkód wchodząc w drogę niż on.
- Susan - teraz to na mnie spoczął wzrok mojego brata który chciał chronić honor Malii.
- No powiedz co zrobiłaś dla mnie lepszego niż on? Dawaj wal śmiało spróbuj pobić uratowanie życia będę czekać - adrenalina podczas tej kłótni wyskoczyła wysoko, lecz smutek zatrzymał mnie przy ziemi.
- Po prostu przyznaj, że na niego lecisz - Powiedziała podnosząc mój (jak i każdego dookoła) poziom adrenaliny.
- Okej dziewczyny spokojnie tak? - zapytał Stiles stając pomiędzy nami, a ja uznałam, że gdy wyjawię swoje moce zaatakuje właśnie ją.
- Oh przyznaj, że przeżywasz przez niego syndrom odrzucenia i wydaje ci się, że każda dziewczyna na niego leci? - Dziewczyna ledwo stała z nerwów usłyszałam jak jej serce wyjątkowo przyśpiesza, a jej ręką kieruje się w moją stronę. W mojej głowie pojawiło się milion myśli o tym co zrobić by uderzenie nie wywołało przemiany jednak w ostatniej chwili czyjaś ręka zablokowała cios.

CZYTASZ
Mój brat Alfa
LosoweTheo Raeken. Gdy wróciłam do miasta z wymiany międzynarodowej to było najczęściej wypowiadane słowo przez moich znajomych. Jest zły, zabił Scotta, to manipulator i psychopata. Chłopak zniknął, a ja miałam go nigdy nie zobaczyć i cieszyło mnie to og...