Nie mogłam uwierzyć swoim oczom. Czułam jak wzbiera się we mnie wściekłość.
- Zabije go - Usłyszałam po drugiej stronie słuchawki a następnie dźwięk mogący sugerować, że chłopak wstał i zaczął się szykować do wyjścia z domu - Będę za kwadrans.
- Nie - Wypowiedziałam zaledwie jedno słowo nim chłopak się rozłączył. Byłam kłębkiem nerwów. Bałam się konfrontacji z Brett'em, tego czy się nie popłaczę i tego jak zachowa się Ashley. Chciałam uciec, ale nie było takiej opcji. Pokazałabym tym swoją słabość i to, że mnie skrzywdził, a na to nie mogłam sobie pozwolić. W pierwszej chwili byłam również zła na Theo, bo chłopak nie dał mi dojść do słowa, ale w ostatecznym rachunku poczułam do niego wdzięczność. Był w stanie rzucić wszystko co robił, aby poprawić mój humor. Nawet nie zważając na to jak okropnie się zachowałam popołudniu.
Ukryłam telefon w tylnej kieszeni moich spodni i wzięłam kilka głębszych oddechów których zadaniem było przywrócenie mi spokoju. Nie dały może wyśmienitych efektów, ale gdy znalazłam się obok moich koleżanek podniosłam głowę dumnie do góry starając się zignorować ogromną chęć zerknięcia w stronę mojego byłego chłopaka znajdującego się zaledwie trzy tory kręgielskie dalej.
- Może to będzie trochę niegrzeczne - Zaczęła Vicki wpisujac ostatnie imię do systemu - Ale muszę Ci zadać pytanie o to co wydarzyło się po wczorajszym meczu. Każdy o tym mówi, a my chcemy znać prawdę - teraz byłam pewna, że Brett naprawdę wypala mi dziurę w boku twarzy i usłyszałam zwracającą mu uwagę Ashley.
- Prawdę? - zapytałam głupio, gdy wypadła moja kolejka i złapałam za kulę do kręgli - W tym stuleciu nikt nie chce prawdy. Każdemu starczają plotki i każdy wybiera tą wersję wydarzeń która najbardziej mu pasuje - Powiedziałam i rzuciłam nią zbijając 5 kręgli - Ale jeśli chcecie wiedzieć co się wydarzyło, gdy rzekomo zdradziłam mojego byłego ukochanego to jedną odpowiedzią jest dziewczyna która w tej chwili stoi u jego boku.
Dziewczyny bardzo nie dyskretnie zerknęły w stronę pary stojącej po drugiej stronie sali dopiero co orientując się, że znajduje się ona w tym pomieszczeniu.
- Co za dupek dzień nie minął, a on już inną obraca - zauważyła Sara na co inne dziewczyny przytaknęły.
- Tu nawet nie o to chodzi niech sobie robi co chce to przecież jego była i zdawałam sobie sprawę że jeśli mnie rzuci to od razu do niej wróci. Sprawa staje się bardziej skomplikowana, gdy okazuje się, że ta dziewczyna wczoraj zerwała ze mnie bluzkę i zaczęła mnie bić i gdyby nie Theo naprawdę mogłaby mi zrobić krzywdę. Stanął w mojej obronie za co jestem mu strasznie wdzięczna, ale za to Ashley, bo tak ma na imię. Rozpowiedziała, wszystkim, że wyskoczyłam tam na szybki numerek co prawdą nie było bo poszłam kupić butelkę wody.
- Co za chuj - podsumowała Vicki jako jedyna wyrywając się z szoku - musisz się czuć okropnie to straszne że ci nie uwierzył.
- Nie chodzi o to że nie uwierzył - odpowiedziałam - bardziej o to, że nie chciał usłyszeć mojej wersji zdarzeń i naprawdę wam dziękuję za to, że chciałyście się spotakć i dowiedzieć się prawdy.
Przez parę chwil nastała cisza podczas której przytuliły mnie, a mój wzrok połączył się z zawiedzionym spojrzeniem Bretta.
- Chcesz może sobie stąd pójść? - zapytała Camila, ale machnęłam przecząco głową.
- Nie dam mu tej satysfakcji - powiedziałam w końcu odrywając od niego wzrok - no i przecież zapłaciłyśmy.
Dziewczyny jak to na nie przystało zaczęły się śmiać, a ja uśmiechnęłam się siedząc na kanapie.
CZYTASZ
Mój brat Alfa
RandomTheo Raeken. Gdy wróciłam do miasta z wymiany międzynarodowej to było najczęściej wypowiadane słowo przez moich znajomych. Jest zły, zabił Scotta, to manipulator i psychopata. Chłopak zniknął, a ja miałam go nigdy nie zobaczyć i cieszyło mnie to og...