Wychodząc z pokoju czułam strach na myśl jak może potoczyć się ten dzień. Dziś miał odbyć się mecz Lacrosse, a ja miałam siedzieć na trybunach jako zdrajczyni w bluzce przeciwnej drużyny. Żałowałam tego głupiego zakładu, ale wiedziałam, że już się nie wykręcę. Brett byłby zawiedziony gdybym mu nie kibicowała, więc musiałam zostać ubrana tak jak byłam.
- Co ty na sobie masz? - głos mojego brata wskazywał, że do zadowolonych nie należy, a ja nie miałam pojęcia co zrobić.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam - wyrzuciłam z siebie jak z karabinu - Nie bądź zły. Przegrałam zakład sama też nie jestem najbardziej zadowolona. Przecież oni mnie zabiją w tej szkole.
Mój brat tylko roześmiał się i roztrzepał moje włosy, a ja poczułam ulgę. Nie jest na mnie zły.
- Powodzenia z Liam'em, bo on to ciężko przeżyje - zauważył i złapał za jabłko - Spadam, bo Stiles już na mnie czeka. Na pewno idziesz na nogach?
- Tak. Do zobaczenia później - Scott wszedł z domu, a ja spakowałam sobie śniadanie do torby i po chwili też ruszyłam w stronę wyjścia, gdy nagle zauważyłam Theo w którego stronę niebezpiecznie zbliżał się mój brat, więc zaczęłam podsłuchiwać nie wychodząc z domu.
- Miałeś dać jej spokój. Nie mam pojęcia czemu ona jeszcze nie kazała ci tego zrobić. Może się tego boi? - Theo nie był zaskoczony ja za to powstrzymywałam się żeby tam nie wyjść robiąc awanturę.
- Słyszę to codziennie od każdego z was, ale widocznie nikt z was nie ogarnia, że ona ma mózg i umie o sobie sama decydować - Stiles wyszedł z auta i złapał go za ramię, a ja jak najciszej się da wyszłam z domu. Stałam jakieś trzy metry za Scottem, który widocznie był zbyt zajęty by mnie zauważyć.
- Bawisz się nią jak marionetką. Przez ciebie ma problemy z chłopakiem, gdyby nie ty byłoby wszystko dobrze.
- Tak jasne. Byłaby z nim szczęśliwa i nieświadoma. Ja przynajmniej niczego nie ukrywam - Czułam to jak Scott stał się nerwowy, a Theo stał przed nim sarkastycznie szczęśliwy.
- Ukryłem przed nią jak pokłóciłeś mnie z Stiles'em, uderzyłeś i sparaliżowałeś Lydię, Strzeliłeś Malii w brzuch z strzelby i nasłałeś Liama, żeby mnie zabił - Otworzyłam oczy w szoku i zmierzyłam Raeken'a spojrzeniem. Nie wierzyłam, że tyle przede mną ukryli.
- Oh no racja czyli wcale nie wypierasz z pamięci momentów gdy byłem dobry?
- Pomogłeś nam zabić kilku z dzikiego gonu i uratowałeś ją przed zniknięciem. Wielkie mi halo, ale przykro mi ona się o tym nie dowie, bo nie jesteś warty by uważała cię chodź trochę za dobrego człowieka - Zasłoniłam sobie usta ręką w szoku. Człowiek który stał przed mną nie zachowywał się jak mój brat, a mój były wróg uratował mi życie.
- Walczyłem z wami ramię w ramię ratując całe miasto i pilnowałem jej gdy wy walczyliście mając ją kompletnie w nosie i zostawiając ją na pewną śmierć w domu czy też u koleżanki - Nie byłam u koleżanki. Nie przyjaźnie się z dziewczynami na tyle by chodzić do nich do domów. Moją jedyną bliższą koleżanką jest Lydia, ale gdyby chodziło o nią padło by jej imię. Byłam wtedy prawdopodobnie z stadem Satomi. Czy jest szansa, że Raeken wiedział od tak dawna?
- Nikt się nie spodziewał, że gdy zostanie w domu się uczyć coś ją zaatakuje - Było blisko, żeby chłopcy zaczęli się bić, więc Stiles złapał przyjaciela mocnej, a ja byłam gotowa w każdej chwili wkroczyć do akcji.
- Nie zostawiliście jej żadnej ochrony Scott, gdyby nie to, że ja mimo twojego zakazu byłem przy waszym domu ona już by nie żyła.
-Uratowaliby ją jak mnie - Zauważył Stiles, a Raeken chciał już coś odpowiedzieć, gdy mój brat mu przerwał.
CZYTASZ
Mój brat Alfa
RandomTheo Raeken. Gdy wróciłam do miasta z wymiany międzynarodowej to było najczęściej wypowiadane słowo przez moich znajomych. Jest zły, zabił Scotta, to manipulator i psychopata. Chłopak zniknął, a ja miałam go nigdy nie zobaczyć i cieszyło mnie to og...