Nadszedł wielki dzień. Wielki dzień dla Iris i dla mnie. Po sześciu miesiącach od zaręczyn mieliśmy stanąć razem na ślubnym kobiercu.
Znajdowałem się przed lustrem i patrzyłem na swoje odbicie. Wyglądałem naprawdę nieźle. Nie musiałem już chodzić o kulach. Mogłem poruszać się swobodnie, odkąd trzy miesiące temu lekarz powiedział, że rozpoczynam samodzielne chodzenie.
Wziąłem do ręki granatowy krawat i westchnąłem. Nigdy nie lubiłem go wiązać. Po pierwsze nie umiałem, a po drugie uważałem, że ta czynność jest zbędna. W zawodzie skoczka narciarskiego ubieraliśmy kombinezony, nie smokingi. Gdy zdarzała się wyjątkowa okazja, w wiązaniu pomagała mi Iris. A teraz jej przy mnie nie było. Przygotowywała się u moich rodziców, z którymi ostatnio zaczęła się dogadywać. Nie chciała, abym zobaczył ją szybciej niż dopiero w kościele. Zwiesiłem ramiona, odwróciłem się i spojrzałem na siedzącego na łóżku Christiana. Ten uniósł brwi z bezradności.
- Na mnie nie patrz – powiedział. – Nie potrafię tego robić tak samo jak ty. Mnie krawat wiązała w domu Selina.
- Super – mruknąłem i zacząłem mocować się z częścią garnituru, kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek. – Kogo teraz niesie? – spytałem coraz bardziej poirytowany.
- Pójdę otworzyć – oznajmił brat, położywszy dłoń na moim ramieniu. – Nie denerwuj się. To zbędne w takim momencie. Najwyżej Sel pomoże nam przed kościołem.
- I jak to będzie wyglądać? – krzyknąłem za Christianem, który już zbiegł po schodach, aby przywitać niespodziewanego gościa. Po chwili do sypialni wparowała moja siostra.
- Richard, do jasnej cholery, co ty się tak guzdrzesz! – zawołała. – Rodzice i Iris po drodze na miejsce zostawili mnie tu, żebym zobaczyła, jak ci idzie. I widzę, że beznadziejnie. – Wyrwała mi z ręki krawat i zaczęła wiązać go na mojej szyi. – Przecież za pół godziny rozpoczyna się ceremonia! Nie masz zegarka? Christian, co z twoim pilnowaniem czasu?!
- Sorry, zapomniałem – odpowiedział skruszony, stojąc w wejściu do pokoju.
- Jak mogłeś zapomnieć!
- Selina, to boli... - próbowałem wspomnieć dziewczynie, że za ciasno wiąże.
- Cicho – odburknęła. – Gotowe, królewiczu. Teraz sio do samochodu. Ale już!
Zbiegliśmy po schodach i wskoczyliśmy do auta. Siedziałem z tyłu, a moje rodzeństwo z przodu. Podjechawszy pod kościół, zauważyłem, że stoi przed nim udekorowane auto Iris, którym później mieliśmy razem pojechać do restauracji. Wysiedliśmy z pojazdu i pognaliśmy do budynku.
- Gdzie Iris? – szepnąłem do siostry, nigdzie nie widząc narzeczonej.
- Pewnie czeka w samochodzie – odparła. – Bo masz zobaczyć ją dopiero przy ołtarzu, głupku.
Palnąłem się w czoło. Kompletnie o tym zapomniałem. Stres zżerał mnie od środka. Stanąwszy na wyznaczonym dla mnie miejscu, prześledziłem kościół wzrokiem. W drugiej ławce zauważyłem Andreasa, Markusa, Stephana i Karla. Pomachali do mnie, a ja odwzajemniłem im powitanie uśmiechem. Przed kolegami z kadry siedziała moja matka. Ocierała oczy chusteczką. Dostrzegłszy ją, zacząłem żałować, że rodzice Iris nie dożyli tego momentu. Może byli skłóceni ze swoją córką, ale pogodziliby się, gdyby wiedzieli, że ich jedyne dziecko wychodzi za mąż.
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk organów. Wzdrygnąłem się pod wpływem głośnego huczenia. Rozpoznałem pieśń „Ave Maria". Przybyłe osoby wstały z miejsca. Przełknąłem gulę powstałą w gardle. Spojrzałem na stojącego za mną Christiana oraz na pełniącą rolę druhny Selinę. Zaszkliły im się oczy. Skierowałem wzrok ku wejściu. Ujrzałem dążącą ku przedzie Iris oraz prowadzącego ją mojego ojca.
Zaparło mi dech w piersiach, widząc suknię dziewczyny. Była piękna. Biała, koronkowa, z rozkloszowanym w pasie tiulem aż po podłogę. Krótki welon przysłaniał jej twarz. Lokowane włosy opadały swobodnie na ramiona blondynki. Gdy podeszła bliżej, zauważyłem, że nie ma makijażu. Postawiła na naturalność.
Kiedy stanęła obok mnie, a ojciec odszedł, odsłoniłem twarz kobiety, unosząc welon i zakładając go do tyłu. Iris uśmiechała się promiennie.
- Wyglądasz... - nie potrafiłem odnaleźć dokładnego słowa, aby opisać piękność narzeczonej. – Wyglądasz... Przecudownie. Cieszę się, że stoję tu właśnie z tobą, a nie inną dziewczyną. Jesteś moim życiem.
- Dziękuję – wyszeptała drżącym głosem. – Ja też nie posiadam się z radości, że to ty zostaniesz moim mężem.
Uroczystość rozpoczęła się. Gdy nadeszła kolej na składanie przysięgi, serce kołatało mi w piersi. Myślałem, że zaraz wystrzeli w powietrze.
- Ogłaszam was mężem i żoną – powiedział kapłan, a ja porwałem Iris w objęcia i złożyłem na jej ustach soczysty pocałunek. Wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować. Wychodząc z kościoła, na organach wygrywano marsz weselny. Znalazłszy się na zewnątrz, goście zaczęli śpiewać piosenkę, życząc wszystkiego, co najlepsze.
Kiedy w restauracji zebrani zajęli swoje miejsca, prowadzący zaprosił parę młodą do pierwszego tańca.
- Czy zechce pani ze mną zatańczyć? – zapytałem szelmowsko, wyciągając dłoń w kierunku żony.
- Ależ oczywiście, mężu – odpowiedziała Iris.
Wyszliśmy za parkiet, a z głośników wybrzmiała nasza piosenka. Zacząłem prowadzić partnerkę, a ona spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
- Specjalnie im powiedziałeś, żeby to zagrali? – nie dowierzała.
- Tak – odrzekłem, patrząc jej w oczy. – Bo ta piosenka jest silniejsza od wszystkich. To ona utwierdzała nas w miłości do siebie. To ona przypomina mi, jak wspaniałą kobietą jesteś, a ja jakim gburem.
- Nie mów tak – wyszeptała. Łzy spłynęły jej po policzkach. – Tamten czas minął. A ja kochałam cię zawsze. Kochałam, kocham i będę kochać, niezależnie od twojego nastroju. Po prostu bądź sobą i nigdy się nie zmieniaj.
***
Something about the way that you walked into my living room
Casually and confident lookin' at the mess I am
But still you, still you want me
Stress lines and cigarettes, politics and deficits
Late bills and overages, screamin' and hollerin'
But still you, still you want meOh, I always let you down
You're shattered on the ground
But still I find you there
Next to me
And oh, stupid things I do
I'm far from good, it's true
But still I find you
Next to me (next to me)There's something about the way that you always see the pretty view
Overlook the blooded mess, always lookin' effortless
And still you, still you want me
I got no innocence, faith ain't no privilege
I am a deck of cards, vice or a game of hearts
And still you, still you want meOh, I always let you down
You're shattered on the ground
But still I find you there
Next to me
And oh, stupid things I do
I'm far from good, it's true
But still I find you
Next to meSo thank you for taking a chance on me
I know it isn't easy
But I hope to be worth it (oh)
So thank you for taking a chance on me
I know it isn't easy
But I hope to be worth it (oh)Oh, I always let you down (I always let you down)
You're shattered on the ground (shattered on the ground)
But still I find you there
Next to me
And oh, stupid things I do (stupid things I do)
I'm far from good, it's true
But still I find you
Next to me (next to me)Imagine Dragons – Next to me
~~~~~
Ależ cudowny moment. Jest też piosenka Iris i Richarda, która natchnęła mnie do napisania tego fanfiction. To co, Richi już w pełni może chodzić. A co ze skokami? a.