8. Jesteśmy przyjaciółmi, nie pamiętasz?

30 2 0
                                    

– Musi gdzieś tu być! – Paulina powoli traciła cierpliwość.

Skończyli zadanie tak, jak tego chciał ten cholerny doktorek, więc dlaczego nigdzie nie mogli znaleźć tego durnego kawałka papieru?! To nie było zabawne nawet przez chwilę. Łukasz wyglądał, jakby zaraz miał rzucić wszystko w pizdu, a Kamil podczas poszukiwań zrobił bałagan większy, niż cała grupa imprezowiczów podczas najostrzejszej imprezy w roku.

– Przeszukaliście całość z dziesięć razy. Może coś pomyliliśmy? – Tomek podniósł się z krzesła, które zaraz po przebierankach przyniosła mu siostra i zrobił krok w ich stronę, ale zaraz skrzywił się boleśnie i klapnął z powrotem na miejsce.

– Ta zagadka nie była aż tak skomplikowana. – Westchnął Łukasz, odkładając otwarte pudełko, z którego wysypał już wszystkie cukierki.

– A może była? To, że wcześniej pisał wiersze dla dzieci nie znaczy, że teraz nie zastosował jakiejś skomplikowanej metafory – Blondyn wbił wzrok w swoją siostrę. Ona od zawsze lubiła książki i była niezła z polskiego, powinna rozszyfrować informację zawartą w niepozornej rymowance.

– A niby jakie ukryte znaczenie ma „trupa co chodzi odziej w suknię szybko"? – Paulina spojrzała na niego z irytacją. Wiedziała, że jej brat chce dobrze, ale z każdą kolejną, mijającą chwilą czuła, że narażali bez sensu życie. A teraz, gdy w ich głowach nadal było żywe wspomnienie rozdzieranej zębami i rękami Kamili, nie mogli pozwolić sobie na bieganie bez celu pośród hordy rozkładających się ciał.

– „A informację wyświetlę ci, rybko" – dokończył za nią Tomek – Może mamy szukać w wodzie? – Nie dawał za wygraną.

– I to jest ta, twoim zdaniem, skomplikowana metafora? – Decowa przewróciła oczami, ale zaraz się rozluźniła. Ten sposób pojmowania sztuki był typowy dla Tomka. I cholernie ją rozczulał. Bo jak inaczej można odebrać tak naiwną i uroczą interpretację jakiegokolwiek dzieła?

Choć podejrzewała, że akurat tych wierszy po apokalipsie nikt nie będzie pamiętał. Zero talentu.

– Jezu! Ty tu jesteś od metafor! Ja tylko podałem przykład. Kto wie, co siedzi temu wariatowi w głowie? – Mruknął obrażony. Przecież to miało sens i nie było aż tak jasne do stwierdzenia. Może i do metafory było temu daleko, ale czymś musiało to być.

– Ostatnio zadajemy sobie tylko to pytanie. Może zamiast się zastanawiać co on ma na myśli, zacznijmy działać i sprawdzać każdą poszlakę? Znowu zmarnujemy cały dzień na szukanie kawałka bezużytecznego kartonu. – W głosie Łukasza słychać było złość. Nic tylko gdybali. Czy ktoś kiedykolwiek uratował świat zastanawiając się przez pół dnia „co by było, gdyby..."?

– Ten bezużyteczny kawałek kartonu pomoże ocalić ludzkie życia. Warto zmarnować i cały tydzień, by go znaleźć. – Paulina odwróciła się gwałtownie do chłopaka, zrobiła kilka szybkich kroków i stuknęła go palcem w klatkę. – Będziemy go szukać aż do skutku. Nawet jakbyś miał się porzygać na samą myśl, że kolejnego dnia znowu ruszysz z nami na zabawę w chowanego ze wskazówką. Choć masz rację. Nie powinniśmy go aż tak interpretować. Pójdziemy za radą Tomka i przejrzymy wszystkie miejsca z dostępem do wody, bądź zbiornikiem na nią. Jak nic tu nie znajdziemy to zajmiemy się rzekami, jeziorami i stawami, o ile jakieś są w okolicy – zarządziła, po czym uśmiechnęła się przepraszająco do Łukasza i zabrała swoją rękę.

Wilk odwzajemnił jej uśmiech, choć nieco mniej chętnie. Pozwalała sobie na trochę za wiele względem niego, ale widząc, że chłopaki w żaden sposób nie zareagowali, domyślił się, że dość często wali takie kazania.

Zombie GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz