9. Widz zawsze ma rację

24 2 2
                                    

   Paulina z Kamilem zbiegli na dół, kierując się prosto do salonu, gdzie teoretycznie powinni przebywać pozostali. Nie pomylili się, bo w momencie, gdy przekroczyli próg, ich oczom ukazała się cała grupa, wbijająca wzrok w pozostałości po jakiejś figurce, które rozsypały się po podłodze.

– Ktoś nam zdradzi co się stało? – zapytała Decowa, nie bardzo rozumiejąc o co ten cały raban. To tylko figurka.

Okej, może byli w cudzym domu i zniszczyli cudzą własność, ale przecież to nic takiego. Jeżeli gra rozprzestrzeni się na cały świat to raczej ta jedna Matka Boska nie będzie aż tak wielką stratą. A jednak coś w ich minach mówiło jej, że to nie chodzi o strach przed złością właścicieli. Ich spojrzenia jasno dawały znać, że nie do końca wiedzą co się stało.

– Ta figurka... Po prostu spadła. – Ola podeszła do Pauliny i złapała ją za rękę, prowadząc do szafki. – Stała tam i spadła. – Uniosła dłoń, wskazując na samą górę. Jej delikatny głosik był dziwnie przyciszony, jakby bała się, że samo wypowiedzenie tych słów sprawi, że ponownie coś zleci im na głowę.

Cóż, ustawienie miało sens, a jeżeli Matka Boska stała blisko krawędzi... Blondynka oparła rękę o mebel i pchnęła go lekko. Tak jak myślała - lekko się zakołysał.

– Kto z was biegał po salonie? – Zaśmiała się i poczochrała dziewczynkę, odwracając się by powiedzieć pozostałym, że prawie udało im się ją nabrać, ale oni nadal patrzyli w tamtą stronę dziwnym wzrokiem. – O co chodzi? – zapytała, wyraźnie zirytowana, ale i zaniepokojona. Jeżeli planowali sobie z niej dalej cisnąć bekę, to była gotowa dać im nauczkę.

Jednak zanim zdobyła się na urażone prychnięcie i rzucenie tekstem, że takie żarty są słabe - bo może i boi się horrorów oraz tego, że mogą istnieć demony, ale nie jest na tyle głupia, by uwierzyć, że trafili do nawiedzonego domu - odezwał się Tomek.

– Nikt nie biegał. Samo spadło. – Podniósł się powoli z kanapy i kopnął jeden z większych fragmentów figurki. To jedno słowo zostało powtórzone już któryś raz z kolei i zaczęło irytować blondynkę. Samo na pewno nie spadło. – Ale coś szurało za ścianą. – Jej brat spojrzał jej w oczy.

I teraz to miało sens. Znaczy... Nadal nie miało, ale przynajmniej wiedziała, że nie wierzą w duchy. Czyżby ktoś był po drugiej stronie? Ale teoretycznie to był koniec domu, więc niby jak? Nie żeby rozwiązań było wiele, z czego jedno głupsze od drugiego... Chyba że za domem były zombie i to one uderzyły w ścianę. To by mogło zostać uznane za jedną z najlepszych teorii na ten temat. Jednak przecież patrolowali okolicę, nie powinno nic ich zaskoczyć...

– Chcecie to sprawdzić? – zapytała w końcu.

Na odpowiedź długo nie musiała czekać. Jej brat oraz pan Karol i Robert niemal od razu znaleźli się przy niej. Czyli pewnie zaplanowali to zanim zeszła z Kamilem. No cóż.

– Możemy iść. – Westchnęła.

No co poradzi? Najwyżej podziurawią kilka czaszek i wrócą, nie ważne jak przerażające się to wydawało. Choć od dnia, gdy dowiedziała się, że zabijają też ludzi, których ugryzły te stwory, jej podejście do sprawy zmieniło się. Jakby ktoś przełączył trybik w jej mózgu. Liczyło się przetrwanie. Przez fakt, że ciągle mówiła sobie, że to nie czas na płacz, bo muszą walczyć, zaczynała obojętnieć. I wiedziała, że w końcu ten mur nie wytrzyma, a ona rozryczy się jak głupia. Ale to nie był ten czas. Liczne seriale nauczyły ją być twardą nawet wtedy, gdy ulubiona postać ginie. Bo one zawsze wracają. Jak nie w tym to innym serialu, ale wracają.

– Ty nie idziesz. – Tomek wskazał na dzieciaki. – Popilnujesz pozostałych. W końcu mieliśmy mieć dziś dzień wolny, no nie? – Uśmiechnął się i wyjął nóż z pochwy, którą miał przymocowaną do paska.

Zombie GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz