Domówka

35 6 8
                                    

Od śniadania cały czas byłam czymś zajęta. Ponad godzinę siedziałam u Sophie i pomagałam wybrać jej idealną kreację. W międzyczasie dowiedziałam się, że będzie łącznie ponad czterdzieści osób. Bałam się pytać, ile osób mają chęć zaprosić na porządną imprezę. Resztę czasu przeznaczyłyśmy na ploteczki.

Dowiedziałam się, że ma chłopaka. Stwierdziła, że nie umiałaby być z chłopakiem z naszego domu, bo mimo że każdy z nich jest przystojny, to każdego traktowała jak brata. Joe wcześniej nie znał się z ekipą Austina, ale gdy Sophie po raz pierwszy przyprowadziła go do domu, każdy przemusztrował go od A do Z, by sprawdzić, czy to nie kolejny łamacz serc. Jak się okazało, jest z nim już około roku i znalazł się w ekipie, jednak nie mógł się tu przeprowadzić ze względu na rodzinne problemy.

Została godzina do zabawy. Wykąpana usiadłam w bieliźnie przed toaletką i zaczęłam robić trochę mocniejszy makijaż niż z samego rana. Do wykończenia makijażu wystarczyło narysować czarne kreski, pomalować rzęsy i przelecieć usta różanym błyszczykiem. Gdy miałam kończyć swoje arcydzieło, ktoś zapukał w drzwi. Szybko owinęłam się w koc i pozwoliłam wejść. Usiadłam na krzesełku, by móc skończyć.

— Przeszkadzam? — do pokoju weszła Sophie ubrana w czerwony top, który podkreślał jej biust i talię oraz czarną rozkloszowaną spódniczkę.

— Jasne, że nie — uśmiechnęłam się do dziewczyny i zaproponowałam, by usiadła na łóżku. — Coś się stało?— popatrzyłam się na nią przez lustro i widziałam, że jest czymś zmartwiona. Skończyłam robić drugą kreskę i obróciłam się do niej. — Hej, co jest?

— Pokłóciłam się dość ostro z Joe, to była nasza pierwsza poważna kłótnia, nie wiem jak mam się zachować. Zdarzyło się, że pokłóciliśmy się o pierdołę, ale szybko nam przechodziło, ale co do teraz, to nie mam takiej pewności. — dziewczyna miała zwieszoną głowę i wydawało mi się, że zaraz będzie płakać.

— Sophie — podeszłam do niej, dalej będąc otulona kocem, kucnęłam przed nią — Wszystko się ułoży, porozmawiajcie na spokojnie. Na imprezie weź go na bok i wyjaśnij z nim wszystko. Nie ma co płakać — uśmiechnęłam się lekko — zresztą, masz piękny makijaż, po co go niszczyć — Sophie uśmiechnęła się i wytarła łzę, która powoli spływała jej po policzku.

— Masz rację — spojrzała się na mnie — lepiej skończ swój, bo zostało ci niewiele czasu, a nawet ubrana nie jesteś — zachichotała, ale miała rację. Szybko wróciłam do toaletki i skończyłam cały makijaż.

Podeszłam do szafy i wybrałam czarny komplet składający się z czarnego topu na ramiączkach i tego samego koloru jeansów z wysokim stanem i dziurami na kolanach. Zabrałam wszystko do łazienki, by móc na spokojnie się przebrać i rozczesać włosy. Gdy miałam wychodzić, spojrzałam ostatni raz na siebie w lutrze i stwierdziłam, że nie jest najgorzej.

— Już są goście — powiedziała dziewczyna, gdy tylko wynurzyłam się z łazienki — bierz buty i idziemy — tak też zrobiłam. Wyciągnęłam wygodne adidasy, chwyciłam jeszcze koszulę w kolorze khaki oraz telefon i wyszłyśmy z pokoju.

Chwilę po tym jak znalazłyśmy się na korytarzu, z salonu rozległa się głośna muzyka i słychać było tłum ludzi. Szybko udałyśmy się do kuchni, gdzie zapewne czekał na nas alkohol. Nie myliłam się, szybko wzięłyśmy czerwone kubeczki i nalałyśmy sobie trochę trunku.

— Za wspaniałe wakacje! — krzyknęła dziewczyna, po czym stuknęłyśmy się kubkami i wypiłyśmy całą zawartość. Nalałyśmy sobie drugi raz to samo. Sophie poszła szukać Joego, a ja Austina. Niby czterdzieści osób, a czuję się, jakbym była w mrowisku. Miałam wrażenie, że ludzi przybywało coraz więcej z każdą minutą.

Usłyszałam swoje imię i automatycznie się obróciłam. Za mną stał Owen i mój brat, oboje uśmiechnięci od ucha do ucha. Brunet wskoczył na stół, a Austin podszedł bliżej mnie. Przyciągnął mnie do siebie, jednocześnie obejmując. Jego ręka zwisała z mojego kruchego ramienia, w drugiej ręce trzymał piwo. Spojrzałam się na niego, a on tylko cwaniacko się uśmiechnął.

— Cisza! — krzyknął Owen, jednak hałas zmniejszył się minimalnie, powtórzył. Muzyka przestała grać, a każdy był wpatrzony w naszą dwójkę. Nienawidziłam takich momentów.— Pijemy za powrót Austina i najlepsze wakacje w jej życiu! — krzyknął, po czym było słychać krzyk ludzi — Bawimy się! — dodał, a muzyka znów zaczęła głośno grać. Chłopak zeskoczył i wziął łyk piwa, po czym podeszła do nich duża grupa osób, z którymi zaczęli gadać.

Powoli zaczęłam się oddalać od zgromadzenia, ale znając moje szczęście, a raczej jego brak, wpadłam na kogoś, tym samym wylewając na siebie całą zawartość kubka. Wyklinałam się pod nosem, ale gdy osoba obróciła się, ujrzałam chłopaka z samolotu. Nie mogłam uwierzyć, że zna ekipę brata.

— Znowu na siebie wpadamy — powiedział. Rozpływałam się, słysząc jego głos, a jego mocne perfumy wcale mi nie pomagały.— Powiedziałbym nawet, ze na mnie lecisz — zażartował. — Nie poznajesz mnie? — spytał się, na co się uśmiechnęłam i odpowiedziałam mu, że spotkaliśmy się już w samolocie, na co zareagował śmiechem. — Kylie... Jestem Olivier — zamurowało mnie, myślałam, że się przesłyszałam.

=======

Przebijam samą siebie! Drugi rozdział w ciągu dnia. Mam nadzieję, że się spodobał.

Baj ヾ(≧▽≦*)o

boyFRIENDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz