Zmuszona

35 4 11
                                    

Następnego ranka, wszyscy domownicy umierali na kaca. Sama nie byłam święta, bo urwał mi się film. Ostatnią sytuację, jaką zapamiętałam to granie w beer-ponga razem z Austinem, Sophie i Owenem. Rano chłopcy zaczęli wspominać, jak zachowywałam się, gdy straciłam świadomość swoich czynów.

Gdy zaczynał się mój temat, od razu chciałam zapaść się pod ziemię. Z ciekawszych opowiadań Owena wychodziło na to, że chciałam gdzieś iść z jakimś chłopakiem, który się do mnie przystawiał. Chciał mnie wykorzystać w momencie, kiedy było widoczne, że nie myślę trzeźwo. Austin wkroczył do akcji i obił mu twarz. Opowiedzieli mi też, że Olivier zaniósł mnie do pokoju, bo nie miałam siły ustać na nogach.

Na tym ich opowieści się skończyły i miałam nadzieję, że w pokoju nic się nie stało, bo wtedy nie umiałabym spojrzeć na siebie bez obrzydzenia.

Minęło kilka dni od pamiętnej imprezy, która wyrwała się spod kontroli. Nadeszła moja kolej, by popisać się umiejętnościami kulinarnymi. Całym domem zarządzał Owen, gdyż to on jest najstarszy z całej ekipy. Wyszło na to, że w czwartki zajmuję się posiłkami i mają szczęście, że nie dali mi obowiązków na weekend.

Podeszłam do lodówki, by sprawdzić, jakich składników brakuje do obiadu. Zrobiłam dość sporą listę i podałam ją Owenowi, mając nadzieję, że wyśle któregoś z chłopaków na zakupy. Brunet siedział przed laptopem i tylko przeleciał wzrokiem całą kartkę.

— Olivier!— krzyknął, a po dwóch minutach czarnowłosy zjawił się w salonie, w międzyczasie usiadłam naprzeciw chłopaka i zaczęłam przeglądać nowości w telefonie — Kup wszystko, masz trzy godziny, żeby wrócić — chłopak podał mu kartkę, ale wzroku nie odlepił od laptopa ani na chwilę.

Popatrzyłam się na niego, odrywając wzrok z ekranu telefonu. Olivier chwycił kartkę, popatrzył się na nią chwilę, a później na mnie.

— Ty robiłaś tę listę? — kiwnęłam głową, a on schował kartkę w kieszeń — W takim razie jedziesz ze mną, nie mam zamiaru sam kupować tylu rzeczy, masz pięć minut na wyszykowanie się — zaczęłam narzekać, że mi się nie chce i jak wrócę, to ja będę musiała robić obiad, a nie on. Czarnowłosy przewrócił oczami, podszedł do mnie, wziął moją rękę i zmusił mnie do wstania. Nachylił się i wziął mnie jak pannę młodą.

— Puść mnie, nie chcę z tobą jechać — Olivier nie zwrócił uwagi na to, co powiedziałam. Szedł w kierunku garażu. Gdy byliśmy obok jego samochodu, postawił mnie na chwilę, by mógł wyciągnąć klucze z kieszeni, po czym wsadził mnie do pojazdu. Po kilku sekundach znalazł się z kierownicą i jechaliśmy w kierunku Walmart'u.

Byłam na niego zła i wyklinałam go w myślach. Powiedziałam sobie na imprezie, że nie mogę być blisko niego, ale on mi tego nie ułatwiał. Przez ostatnie dni starałam się go unikać, na tyle ile jest to możliwe, nie chciałam być nim zauroczona. Udawało mi się to, aż do tej chwili, kiedy siedzę z nim w aucie.

— Kylie... — spojrzałam na niego, był skupiony na drodze — Jesteś zła za to, że cię zmusiłem do zakupów, czy o co chodzi?

— Dobrze, że się przyznałeś — mruknęłam niechętnie. Wolałam wszystko zrzucić na zakupy, niż żeby dopytywał się, dlaczego go unikam.

— Przecież widzę, że coś nie gra. Od domówki unikasz mnie jak ognia, a te zakupy to jedyny pretekst, bym mógł z tobą porozmawiać i spędzić trochę czasu — w głębi duszy zaczęłam panikować, bo nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Nie chciałam przyznawać się, dlaczego to robię. — Coś zrobiłem nie tak? — spojrzał się na mnie, gdy widział, że nie odpowiadam. Odwróciłam głowę w stronę szyby.

— Nie — odpowiedziałam cicho. Prawdopodobnie nie usłyszał i przestał zadawać pytania, widząc, że nie jestem chętna do rozmowy. Zaskoczyło mnie, gdy poczułam jego dłoń na swoim kolanie, jego kciuk zaczął gładzić moją skórę. Spojrzałam na nią, a potem na twarz czarnowłosego.

=========

Witam w kolejnym rozdziale!

\( ̄︶ ̄*\))

boyFRIENDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz