Kilka godzin przed...

71 5 4
                                    

— Mamo! Gdzie jest ta mała torba?! — krzyknęłam na cały głos. Prawie że zbiegam po stromych schodach, które prowadzą wprost do salonu. Zauważam tatę, który w ręku trzyma gazetę, jednocześnie popijając kawę.

— A co ja, GPS jestem?! - krzyknęła ze spiżarni, która była nieopodal kuchni. Ja natomiast parsknęłam śmiechem — Jest pod łóżkiem u mnie w pokoju! — od razu pobiegłam na górę z nadzieją, że szybko ją odnajdę. Weszłam do ich ogromnego i jasnego pokoju, który odkąd pamiętam, był najjaśniejszy ze wszystkich pozostałych sypialni. Przeczołgałam się pod łóżko i z trudem wyciągnęłam przedmiot.

Wyszłam z pokoju i udałam się do swojego, który był naprzeciw. Rzuciłam torbę na łóżko i podeszłam do swojej toaletki, zaczęłam wyjmować wszystkie potrzebne mi kosmetyki i pakować je. Zajęło mi to lekko ponad pięć minut, po czym kończyłam pakowanie ubrań i potrzebnych mi do przetrwania rzeczy.

Gdy skończyłam, zaczęłam znosić walizki do salonu, gdzie stały już rzeczy Austina. Nie ukrywam, było mi ciężko zabrać się z dwoma walizkami naraz, po wspomnianych już wcześniej stromych schodach. Pobiegłam z powrotem do pokoju, by zabrać resztę rzeczy.

Gdy byłam już w środku, wyciągnęłam telefon i zaczęłam czytać listę, która miała mi ułatwić pakowanie. Wszystkie spakowanie rzeczy odznaczyłam, wzięłam jeszcze ładowarkę i pozostały bagaż. Tym razem zeszłam spokojnie na dół, a do moich uszu dotarł głos mamy.

— Kto to widział, żeby pakować się cztery godziny przed wylotem — kobieta zaczęła się śmiać wraz z moim tatą. Nie ukrywam, było to głupie, mogłam zrobić to wcześniej, ale jak to ja, zawsze zostawiam wszystko na ostatnią chwilę.

— Mamo, już skończyłam.— uśmiechnęłam się, stawiając bagaże przy pozostałych. Podeszłam do stołu i usiadłam obok taty. Od zawsze byłam córeczką tatusia, wiem, że moja przeprowadzka na te miesiące, bolała bardziej jego niż mamę, chociaż nie chciał się do tego przyznać. Kocham ich tak samo, w końcu to moi rodzice.

— No masz szczęście — posłała mi uśmiech — Austin przyjedzie za niecałą godzinę, mam nadzieję, że zdążycie na samolot. Na ulicach ogromny korek, słyszeliśmy o wypadku, na szczęście twojemu bratu nic nie jest.

Austin, tydzień temu, przyleciał po mnie do Nowego Jorku, bym mogła spędzić z nim wakacje. Przez ten czas odwiedzał starych znajomych. Mieszkał przez ten czas z nami, ale z rana zawsze znikał, za to wieczory spędzał z rodzicami. Brat pojechał dwie godziny temu do kilku kolegów się pożegnać, zaczęłam się martwić, że nie zdążymy na lot.

— Oczywiście masz do nas zadzwonić, jak dolecicie — odezwał się tata, który odłożył gazetę i popatrzył się na mnie z uśmiechem.

— To moja działka — mama uśmiechnęła się do niego i pocałowała go. Kocham ich przekomarzanki. Spędziłam w ich towarzystwie resztę wolnego czasu, w międzyczasie odpisując moim znajomym, za którymi będę tęsknić.

— — —

Austin przyjechał po godzinie, a ja martwiłam się coraz bardziej, czy faktycznie zdążymy na lot. Gdy tylko wszedł do domu, przytulił mnie. Od razu kazałam mu zapakować bagaż do auta, na co się zaśmiał i zaczął rozmawiać z rodzicami. Zaczęłam go poganiać. Brat w końcu uległ i zrobił to, o co go prosiłam.

W trakcie gdy wynosił walizki, pobiegłam do pokoju upewnić się, czy wszystko wzięłam. Gdy wróciłam do salonu, widziałam, jak Austin chwyta małą torbę, gdzie były kosmetyki razem z perfumami.

— Uważaj z tym — wskazałam na rzecz, na co on kiwnął głową i wyszedł.

— Kochanie, ale wiesz, że na lotnisku nie będą się z tym obchodzić tak delikatnie — zaczęła mama. Faktycznie, nie przemyślałam tego. Będę musiała przełożyć to wszystko do bagażu podręcznego w trakcie jazdy. — Dbajcie o siebie — kobieta delikatnie się uśmiechnęła i podeszła do mnie z zamiarem przytulenia.

— Jasne — odpowiedziałam bez wahania i odwzajemniłam gest. Do domu wszedł brat i usiadł obok taty, po czym zaczęli o czymś zawzięcie dyskutować. Na twarzy taty wkradła się lekka złość, ale gdy zorientował się, że jest obserwowany przeze mnie i mamę, od razu zawitał uśmiech.— Możemy już jechać?

— Tak, tak, już jedziemy — wstał razem z tatą i objęli się w ramach pożegnania. Po kilku minutach żegnania się z rodzicami w końcu wsiedliśmy do auta i mogliśmy zacząć drogę na lotnisko, która będzie trwała godzinę lub lekko ponad.

— O czym rozmawiałeś z tatą? — zapytałam, przerywając ciszę, która trwała już dłuższą chwilę, jednocześnie przepakowując kosmetyki i perfumy do bagażu podręcznego.

— O Los Angeles — mruknął — Co będziemy robić, gdzie mieszkamy, kiedy wrócimy i takie tam różne, a czemu pytasz? — spojrzał na mnie na chwilę, po czym jego wzrok powędrował znów na ulicę.

— Ciekawość.— uśmiechnęłam się, odłożyłam torbę na tylne siedzenie i spojrzałam za okno. Przed oczami mijał mi krajobraz Nowego Jorku. W tym wszystkim piękny był tylko zachód słońca. Nie będzie mi brakować tych widoków ani samego miasta. Multum ciemnych uliczek i tłum ludzi, do tego korek na korku. W filmach wszystko wygląda lepiej, miałam nadzieje, że Los Angeles, nie przerysowali tak bardzo.

============

Mam nadzieję, że książka się wam spodoba! 
 ( ̄︶ ̄)↗ 

boyFRIENDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz