- Ej Gerard- usłyszałem głos dobiegający do mojego prawego ucha, a następnie poczułem dłoń klepiącą mnie lekko po policzku.
- Pamiętasz moje imię. - ocknąłem się wręcz od razu. Uśmiechając się słabo. Muszę przyznać miło mi się zrobiło.
- Jesteś psychopatą, który mnie rysował nie dziw się. - powiedział jedynie nieznajomy, pomagając mi się podnieść, dzięki czemu stanąłem na własnych nogach. - Ale i tak dzięki za pomoc. - mruknął ocierając krew, która zaczęła spływać mu z rozciętej wargi.
Chciałem wykonać krok w jego kierunku jednak na moment utraciłem kontakt z rzeczywistością i coś mną bujnęło.- Wow.- czarnowłosy złapał mnie za ramiona bym nie upadł asekurując mnie. Szybki refleks.
- Sporo dzisiaj wypiłem. - przyznałem się jakby chcąc się usprawiedliwić.
- Tak, czuje. - mruknął najwyraźniej wyczuwając smród alkoholu wydobywający się z mojej buzi.
- Mieszkasz gdzieś niedaleko? Mogę cię odprowadzić.- westchnął niechętnie jakby robiąc to z przymusu. Po chwili mogłem już stać sam. - Muszę się zrewanżować za uratowanie dupy.- odparł. W sumie ma trochę racji chociaż i tak go nie zbyt uratowałem. Może przyjąłem za niego parę ciosów. Nic wielkiego.
- Chętnie i tak. Mieszkam parę ulic stąd.-wyjaśniłem podając mu dokładny adres.
- Okey. - powiedział czarnowłosy zarzucając sobie moją rękę przez ramię i zaczynając prowadzić pod wskazany adres. - Mieszkasz z rodzicami?- zapytał ciemnowłosy chcąc zacząć jakoś rozmowę i umilić sobie tę nocną wędrówkę ulicami Paryża.
- Nie jestem stąd. - oznajmiłem cały czas się na nim podpierając i pilnując by nogi szły za sobą jedna za drugą, a nie wpadały na siebie. - a w Paryżu jestem tylko przejazdem. - dodałem.
- Aha okey. - mruknął niechętnie najwidoczniej nie wiedząc jak dalej pociągnąć rozmowę.
- A ty uczysz się gdzieś czy coś? - zapytałem nie chcąc trwać w ciszy.
- No tak...- jakby lekko się speszył. - Kończę liceum - powiedział chłopak jakby niechętnie.
- No spoko. - mruknąłem zatrzymując się przed kamienicą.
- To chyba tu. - wskazał na dom pod adresem, który mu wcześniej podałem.
- Tak. - potwierdziłem otwierając drzwi na klatę schodową i zaczynając iść wraz z młodszym po schodach na piętro.- Wejdziesz?- sam nie wierzę, że to zaproponowałem.
- No nie wiem. Poznałem cie, gdy mnie obserwowałeś i szkicowałeś. Mam obawy, że jesteś jakimś psychopatą, który chce mnie zabić - powiedział młodszy.
- Czyli tak czy nie? - zapytałem wyczekująco.
- Teoretycznie powinienem być teraz u kolegi na nocowaniu..- mruknał - Jeżeli nic mi nie zrobisz mogę.- wzruszył ramionami.
- To chodź. - zacząłem wchodzić po schodach, a trochę ich było. Minus mieszkania na 3 piętrze.
- Dobra. - odparł zaczynając wspinać się za mną. - czyli mieszkasz sam. I mógłbym zostać na noc.- usłyszałem głos za sobą. On serio sam to zaproponował?
Przez moment przeleciała mi przez głowę myśl, że podczas snu mógłbym go ukradkiem narysować.
- Tak pewnie - odparłem szybko- Mam dla ciebie całkiem wygodny materac w piwnicy i sznur, aby cię związać. - odparłem, lecz widząc, że młodszy wziął to na poważnie zacząłem się śmiać. - No spokojnie.- uderzyłem go lekko w ramię- Żartuje tylko. - odparłem- nie mam piwnicy - oznajmiłem otwierając cholerne drzwi- Zapraszam do mojego aktualnego mieszkania - pokazałem wejście w teatralny sposób.
Otwierając przed nim drzwi do mojego domu, a może raczej meliny...- Ogólnie nie jestem jakimś mistrzem utrzymywania porządku.- poinformowałem jakby chcąc go uprzedzić przed tym, co za moment zobaczy. - Tam masz lodówkę czy coś. Łazienka na prawo i zaraz przyniosę ci koc i poduszkę będziesz spał na kanapie. - wskazałem na mebel w salonie.
Po chwili na fotelu obok leżało wszystko potrzebne do przenocowania nieznajomego.
- chcesz coś na przebranie?- Zapytałem.
- Możesz dać. - odparł jednak widziałem, że jest lekko skrępowany ja za to pijany. 1:1 -tak właściwie nie zapytałem cię jeszcze ile masz lat...- odparł.
-28- mruknąłem szybko wychodząc z pokoju i wracając z piżamą składającą się z jakiejś starej bluzki i spodenek sportowych.- tak wiem jestem stary- dodałem śmiejąc się.
- Oh- chłopak zdawał się być zdziwiony i jakby lekko przestraszony.
- A ty?- zapytałem - w sumie nawet nie znam twojego imienia.
- Frank- mruknął szybko -19- dodał ciszej jakby wstydząc się swojego wieku.
- No spoko. Idę spać- odparłem ziewając, gdyż na prawdę miałem już dosyć tego dnia. Chyba go jednak dziś nie narysuje. Może jutro rano go zapytam- Jak by co wołaj - powiedziałem jeszcze kierując się do swojego pokoju po czym zamykając drzwi do mojej jaskini.