VI

265 60 9
                                    

- Wow. - powiedziałem tylko stojąc pod dużych rozmiarów domem - Mega chata. - już na wejściu byłem pod wielkim wrażeniem.

- Dzięki. - ciemnowłosy uśmiechnął się lekko otwierając mi drzwi i przepuszczając przed sobą.

- W życiu nie byłem w takim miejscu.- dalej się rozglądałem nie panując nad swoim zachwytem. Jego salon był wielkości mojego starego domu. Fuck. Jakie to musi być świetne uczucie mieszkać w takich warunkach.

- No moi rodzice dużo pracują. - powiedział tylko jakby usprawiedliwiając się i aby odciągnąć możliwe zarzuty, że nie zarobili tego w sprawiedliwy sposób- wiec w sumie też nie ma ich często w domu...- mruknął przypominając sobie złą stronę życia w luksusach - Chodźmy do mojego pokoju- oznajmił. Więc targając za sobą prowizoryczną sztalugę udałem się za moim przewodnikiem. Po chwili znalazłem się w jego pokoju również dość sporym- może zdejmij sobie kurtkę. Będzie ci wygodniej- zaproponował więc tak zrobiłem odkładając ją na łóżko swoją drogą z bardzo przyjemnym w dotyku kocem okrywającym je- Jak chcesz, abym ci za pozował?- zapytał młodszy. Widziałem jak wciąż się stresuje. Przystawił rękę do buzi zaczynając bawić się w skrobanie swojego zęba paznokciem. Najwyraźniej próbował się pozbyć zdenerwowani i jakoś się rozluźnić.

- Najlepiej nago. - mruknąłem wręcz instynktownie zapominając, że nie znajduje się przecież w szkole plastycznej, a w domu dopiero poznanego chłopaka- przepraszam cię - od razu się zreflektowałem - takie przyzwyczajenie ze szkoły. Zawsze osoby pozowały nago stąd wiesz... - zaśmiałem się. Chyba musiał po raz kolejny wziąć mnie za zboka. Brawo.

- Kto się na to godził? - zapytał zdziwiony dalej stojąc przede mną, gdy ja rozstawiałem stołek i sztalugę w odpowiednim miejscu.

- W sensie pozować nago?- zapytałem. Na co ten pokiwał głową- To tylko sztuka. - mruknąłem jakby to było zupełnie normalne co w istocie rzeczy było, ale chyba tylko dla artystów.- Nic wielkiego. Ludzkie ciało jest piękne. - odparłem - Nie potrzebnie się go wstydzimy. Starożytni grecy nie uważali nagości za coś nieodpowiedniego.

- To musiało być dziwne.- powiedział tylko- Siedzieć sobie nago przed kimś i on cię rysuje...

- Nie.- zaprzeczyłem szybko, gdyż sam kiedyś miałem okazje pozować paru osobą do obrazów czy szkiców właśnie nago- Da się przyzwyczaić.- odparłem nieprzejęty zaczynając wyciągać z poręcznej torby ołówki i gumki chlebowe niezbędne do rysunku.- Nie byłby to dla ciebie problem, jeżeli zostałbyś w samej bieliźnie?- zapytałem z nadzieją. Taki rysunek byłby o wiele lepszy i ciekawszy niż gdyby ten był w pełni ubrany. Nagość przyciąga wzrok, a tego potrzebują moje prace. Chłopak przez chwile się zastanawiał, widocznie nie był do końca przekonany o dobroci tego pomysłu.

- No nie wiem - powiedział w końcu niepewnie.

- Naprawdę wiele by to dla mnie znaczyło. - starałem się go przekonać, lecz z drugiej strony nie chciałem też zbytnio naciskać.

- dobrze. - pokiwał w końcu głową- Czyli mam zdjąć bluzkę i spodnie?- upewnił się, na co pokiwałem jedynie głową będąc jednocześnie szczęśliwy z takiego obrotu akcji. Przyglądałem się uważnie jak zdejmuje z siebie po kolei ubrania i złożone w kosteczkę odkłada na biurko. Wyglądał tak niewinnie... Jakby jeszcze nie zdążył posmakować gorzkiego smaku życia. W sumie to nie było dziwne. Był jeszcze młody i wciąż mieszkał z rodzicami, którzy dbali o niego i chronili przed wszystkimi złymi rzeczami.

- Ustaw się jakoś.- poprosiłem trzymając w opuszkach palców ołówek i zastanawiając się nad koncepcją.

- Jak?- zapytał zdezorientowany. Chyba Frank nie miał zielonego pojęcia o pozowaniu.

- Zrób coś takiego. - uniosłem jedną rękę do góry i wysunąłem nogę. Więc ten powtórzył po mnie- O idealnie.- uśmiechnąłem się ciesząc się, że temu poszło tak sprawnie.- Teraz nie możesz się ruszać.- poinformowałem, a ten tylko pokiwał głową sygnalizując, że rozumie więc mogłem skupić się na swojej pracy.

Koncentrowałem się na każdym detalu jego tatuaży, by uchwycić jak najwięcej szczegółów. To musiało wyjść idealnie. Tu nie było miejsca na żadne potknięcia czy niedoskonałości. To musiało budzić zachwyt. Być idealne. Tego pragnąłem. Chyba jeszcze nigdy nie oczekiwałem tyle od siebie. Nigdy nie stawiałem sobie tak wysokich celów.

Przyśpieszałem ruchy ołówkiem. Teraz przemawiały przeze mnie emocje. Nie kontrolowałem tego, ani coraz śmielszych ruchów, mniej precyzyjnych, ale jednocześnie trafiających idealnie w punkt. To było wręcz niemożliwe. Ani razu nic nie poprawiałem gdyż nie zrobiłem żadnej złej linii. Praktycznie w ogóle nie używałem gumki. Spojrzałem jeszcze raz na młodszego, by porównać zgodność proporcji.

Nagle coś mnie tchnęło pośród tej ciszy zacząłem zmierzać w jego stronę. Dotknąłem jego ramienia. Co się ze mną działo? Mniejsza. To nieważne.

- Masz gładką skórę. - mruknąłem przejeżdżając opuszkami palców po jego ramieniu, przez co ten się spiął. Wręcz nie czułem żadnych wybrzuszeń czy krostek. Jakby urodził się wczoraj i jeszcze nie zdążył zniszczyć swojego okrycia mięśni i kości.

- Ym dziękuje? -Speszył się widocznie nie wiedząc co powinien odpowiedzieć.

- Ładny jesteś. - widziałem, że ten wciąż się nie ruszał. Stał sztywno z jedną ręką uniesioną do góry jak manekin. Jego uroda była naprawdę interesująca... Był taki delikatny, a jednoczenie lekkawo zadziorny. W łóżku musiał być doskonały. Uległy, ale jednocześnie umiejący zaprowadzić mnie na skraj.

Kurwa. Co ja robię? Zamrugałem nerwowo chcąc pozbyć się natrętnych myśli. Od razu wybudzając się z jakby transu. Wróciłem na swoje miejsce speszony chcąc ukryć za sztalugą swoje czerwone policzki. Jeszcze raz potrząsnąłem głową i wróciłem do rysowania. Żaden z nas już nic więcej nie mówił. Nie potrafił. Jakoś ta cisza nas tłamsiła i hamowała.

Tourist | FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz